Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pałuby z Gruszowa zagrały w filmie "Święty interes"

Andrzej Domagalski
Artysta i jego pałuby
Artysta i jego pałuby Andrzej Domagalski
Sylwetka. Nie zwykł sprzedawać swoich rzeźb - pozornie niezgrabnych lalek i figurek - określanych przez artystę jako pałuby. Raptem kilka opuściło jego pracownię; jedną podziwiać można obecnie w stołecznym teatrze Kamienica Emiliana Kamińskiego.

Ale twórcy i aktorzy filmu "Święty interes", kręconego przed kilku laty w niedalekim sąsiedztwie jego rodzinnego domu w Gruszowie, musieli obejść się smakiem. - Ekipa filmowa wypożyczyła ode mnie około 30 rzeźb i "zagrały" one w tym filmie - mówi Stanisław Pietruszka.

Drewniany dom państwa Pietruszków przypomina dworek szlachecki ze starych rycin. Na skraju 10-hektarowej posiadłości stoi kapliczka. - Postawiłem tę kapliczkę nawiązując do rodzinnej tradycji, bo moi dziadowie i pradziadowie dla uczczenia ważnych wydarzeń w historii Polski fundowali i stawiali okolicznościowe, pamiątkowe krzyże - wyjaśnia Stanisław Pietruszka.

Kamienny cokół kapliczki wykonany jest z kamienia gruszowskiego, a jego partię środkową zajmuje płaskorzeźba wykonana w brązie, nawiązująca do nieskończonego obrazu Adama Chmielowskiego - brata Alberta - "Ecce homo", ulubionego motywu rzeźbiarskiego Pietruszki. To temat przewodni w jego twórczości, którą sam twórca nazywa odruchem serca - postać Chrystusa z koroną cierniową, postać z rękami skrzyżowanymi na piersiach, oprawiona przez ścianki kapliczki w kolorze ultramaryna.

Stanisław Pietruszka swoje barwne pałuby, wykonuje używając w głównej mierze siekiery i dłuta. - To jest moje podstawowe narzędzie pracy - uśmiecha się. - Rzeźby pokrywam farbą akrylową. Na początku malowałem pigmentami. Malowanie zajmuje mi 2-3 dni, rzeźba sobie postoi, ja podumam i ewentualnie zrobię poprawki.

Jego rzeźby przedstawiają m. in. królów, Matkę Boską, anioła, mieszkankę Gruszowa z różą. Każda z prac ma swoją fascynującą historię, o której długo może mówić twórca. Powstają o nich wiersze: "Postaci z bajek, kina/czy teatru lalek?/ Stoją i patrzą nie widząc,/ wzrokiem utkwionym w dal./ Podążają spojrzeniem/daleko tam, dokąd sięga/myśl ich twórcy, wyrzeźbioną ścieżką" - pisał Mariusz Undas.

W każdym pokoju drewnianego domu zawieszone są fotografie, zdjęcia przodków, odlewy rzeźb w gipsie, a w kuchni na ścianie - grafiki gospodarza sprzed lat. Ich 66-letni autor nieco kokieteryjnie zarzeka się, iż nie jest żadnym twórcą, co najwyżej - artystą ludowym. Urodził się w Gdańsku, bo tam poniosło jego ojca Józefa, absolwenta Politechniki Gdańskiej. W Gdańsku zaczęła się jego przygoda z grafiką i rysunkiem. W wieku 11 lat zaprezentował 5 akwarel w Dworze Artusa. Musiał jednak wrócić w rodzinne strony, bo tak nakazywało mu serce.

- Babcia Stefania wpoiła we mnie miłość do tych stron; gdy byłem mały, to regularnie bywałem tutaj we wakacje - tłumaczy. - Krew mam z Gruszowa, tutaj mieszkam od 23. roku życia. Rok później dołączyła moja żona Aneta, która pochodzi z Grudziądza, obecnie emerytowana kierowniczka USC w Raciechowicach. Zastałem dom bez wody, a uroku dodawały mu częste, niespodziewane wyłączenia prądu. Wychowaliśmy z żoną dwójkę, teraz dorosłych, dzieci.

Stanisław Pietruszka ze swoimi pracami brał już udział w wystawach zbiorowych m. in. w Niepołomicach, Krakowie, Zakopanem, Tyńcu, a jeden z portretów wisi nawet w Szwecji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski