Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pamiątki z czasów walki o Tobruk zapisał w testamencie harcerzom

Ewa Tyrpa
Tomasz Skrzyński (z lewej) z ofiarodawcami pamiątek po tobrukczyku Janie Gabrysiu
Tomasz Skrzyński (z lewej) z ofiarodawcami pamiątek po tobrukczyku Janie Gabrysiu EWA TYRPA
Skawina. Rodzina tobrukczyka, Jana Gabrysia, przekazała stare zdjęcia i odznaczenia z czasu II wojny światowej

Podarowali je krewni Jana Gabrysia, oficera z Pułku Ułanów Karpackich, zmarłego w 2006 r. w Londynie, gdzie mieszkał od czasów zakończenia II wojny światowej. Wtedy do Harcerskiej Izby Pamięci Narodowych Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie im. gen. Władysława Anders, żona Jana Gabrysia osobiście przekazała część pamiątek, m.in. żołnierski mundur małżonka.

- Pielęgnowała pozostałe pamiątki, a po jej śmierci w tym roku, wszystkie - zgodnie z wolą wujka - przywieźliśmy do Izby Pamięci - mówi Barbara Błocka, siostrzenica tobrukczyka, mieszkająca w Owczarach (gm. Zielonki).

- To karty historii, których nie chcemy chować u siebie, żeby po latach trafiły do piwnic. One powinny ciągle żyć - dodaje pani Barbara, która z siostrą Danutą Stodólską, bratem Andrzejem Krzysiem i ich małżonkami, przywieźli dwie walizki pamiątek - fotografii, dokumentów, książek i odznaczeń. W przekazywaniu pamiątek uczestniczyła też sybiraczka, Krystyna Listwan z Suchej Beskidzkiej.

Andrzej Krzyś zaznaczał, że wujek był wielkim pedantem. Wszystkie eksponaty miał uporządkowane i dokładnie opisane.
Pamiątki trafiły do Skawiny dzięki krakowianinowi Tomaszowi Skrzyńskiemu, tobrukczykowi, oficerowi walczącemu także o Monte Cassino i wojennemu przyjacielowi Jana Gabrysia. Obaj mieszkali w jednym namiocie, blisko się poznali, zaprzyjaźnili i byli nierozłączni. Taka znajomość bardzo pomagała przeżyć trudne, wojenne chwile, naloty wroga i ostrzeliwania.

- Żeby nie popaść w depresję w oczekiwaniu na akcje, żołnierze rysowali, pisali wiersze i wspomnienia, rozmawiali o miłości i czasem byli na rauszu - mówi komendant "Czerwonego Maku", znający dobrze dzieje żołnierzy walczących na wielu frontach. To on jest inicjatorem wielu harcerskich akcji, mających na celu pielęgnowanie historii.

Tomasz Skrzyński po latach opowiadał swemu kompanowi z pola walki o skawińskich harcerzach i zachęcił go do przekazania swoich pamiątek. - Jesteście tego warci - krótko skomentował tobrukczyk, dodając, że "czapkuje" przed społecznością Skawiny za patriotyczną postawę, objawiającą się m.in. przez funkcjonowanie Harcerskiej Izby Pamięci i udział w wielu patriotycznych uroczystościach.

Jednak Tomasz Skrzyński nie wspomniał, że w tym dziele sam ma wielki udział. Z towarzyszami walk, głównie Wojciechem Narębskim i nieżyjącym ojcem Adamem Studzińskim, przez lata oprowadzali harcerzy po bojowych szlakach polskich żołnierzy i docierali do niedostępnych miejsc.

Harcerze wielokrotnie byli na Monte Cassino, także z delegacją rządową podczas rocznicowych uroczystość. Byli także w Asyżu, Bolonii, Florencji, Loreto i Casamassimie. Odwiedzili cmentarze w Katyniu, Kuropatach, Wilnie i Tobruku. Z każdej wyprawy przywozili ziemię z polskich grobów. Opisane urny mają poczesne miejsce w Harcerskiej Izbie Pamięci.

Przekazane przez krewnych Jana Gabrysia pamiątki Tomasz Skrzyński nazwał duchowym majątkiem. Wśród nich jest portretowa fotografia Jana Gabrysia, określanego jako bardzo przystojnego mężczyznę. Przyjaciel z wojennych ścieżek nazywał go Don Kichotem.

Jest też zdjęcie Jana Gabrysia jako ułana, z wizyty gen. Władysława Sikorskiego oraz z Bolonii, zrobione podczas przeglądu pułku przez gen. Andersa.

Tomasz Skrzyński zwrócił uwagę na ładownice zaczepione na mundurach. Żołnierze ich nie znosili, bo przeszkadzały im w ukrywaniu się przed wrogiem.

W gablotce z odznaczeniami znalazł się między innymi Order Wojskowy Virtuti Militari oraz "Siege of Tobruk"- odznaczenie australijskiego Stowarzyszenia "Szczury Tobruku". Tomasz Skrzyński zaznacza, że do dzisiaj Australijczycy, widząc uhonorowanego nim kombatanta, ściągają czapki z głów. Jednak takich okazji jest coraz mniej, gdyż weterani odchodzą na wieczną wartę.

Wśród podarowanych pamiątek jest też Krzyż Walecznych (ma go też Tomasz Skrzyński). Jan Gabryś dostał go osobiście od generała Władysława Sikorskiego za schwytanie włoskiego jeńca. Okoliczności były nietypowe, gdyż polski żołnierz udał się za potrzebą na stronę. - Był bez broni, ale widząc majaczącą się postać, szybko zadziałał: gołymi rękami wziął do niewoli uzbrojonego Włocha - opowiadał Tomasz Skrzyński.

- To nie była sucha lekcja historii, ale wspaniała opowieść o wojnie z różnym ciekawymi wątkami - powiedział nam harcerz Karol Szczyrbak z drużyny Commando.

Barbara Karpała z drużyny "Młody Las" też ocenia spotkanie z krewnymi Jana Gabrysia i jego przyjacielem jako bardzo interesujące. - Czasem na niektórych uroczystościach, na przykład rocznicach, jest po prostu nudno, a tu cały czas można było słuchać tego, co mówili ofiarodawcy i Tomasz Skrzyński - powiedziała nam harcerka.

Cenią to też rodzice zuchów i harcerzy. - Dobrze, że dzieci mają możliwość poznawania takiej historii, bo my jej nie mieliśmy - mówi Marta Okarmus z Jurczyc, mama harcerki, 10-letniej Aleksandry.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski