Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pamiątki znalezione w mieszkaniu

Redakcja
Tu, przy ulicy Królewskiej w Krakowie, Wojciech Jerzy Has był zameldowany do końca życia Trzy litery na domofonie: HAS. W spisie lokatorów trzy słowa: Has Wojciech Jerzy. Ale już na drzwiach nie ma wizytówki. Czwarte piętro domu przy ul. Królewskiej w Krakowie. Choć lokator tego mieszkania pewnie używał dawnej nazwy ulicy - 18 Stycznia. Takiej, jaka obowiązywała w 1964 roku, gdy dostał przydział od władz Krakowa. Było to już po takich filmach, jak: "Pętla", "Pożegnania", "Rozstanie", "Jak być kochaną". - Dostał to mieszkanie w nagrodę - mówi Leopold Rene Nowak, przyjaciel reżysera, sam związany z branżą filmową od paru dziesiątek lat. Za chwilę otworzy drzwi mieszkania słynnego reżysera, który nie tylko urodził się w Krakowie, ale i tu, przy 18 Stycznia, późniejszej Królewskiej, był zameldowany do końca życia.

WACŁAW KRUPIŃSKI

WACŁAW KRUPIŃSKI

Tu, przy ulicy Królewskiej w Krakowie, Wojciech Jerzy Has był zameldowany do końca życia

Trzy litery na domofonie: HAS. W spisie lokatorów trzy słowa: Has Wojciech Jerzy. Ale już na drzwiach nie ma wizytówki. Czwarte piętro domu przy ul. Królewskiej w Krakowie. Choć lokator tego mieszkania pewnie używał dawnej nazwy ulicy - 18 Stycznia. Takiej, jaka obowiązywała w 1964 roku, gdy dostał przydział od władz Krakowa. Było to już po takich filmach, jak: "Pętla", "Pożegnania", "Rozstanie", "Jak być kochaną". - Dostał to mieszkanie w nagrodę - mówi Leopold Rene Nowak, przyjaciel reżysera, sam związany z branżą filmową od paru dziesiątek lat. Za chwilę otworzy drzwi mieszkania słynnego reżysera, który nie tylko urodził się w Krakowie, ale i tu, przy 18 Stycznia, późniejszej Królewskiej, był zameldowany do końca życia.
 Choć przez ostatnie paręnaście lat w Krakowie jedynie bywał; sprawy zawodowe i osobiste pognały go do Łodzi. Ale to właśnie tu, w liczącym ok. 50 metrów kw. mieszkaniu (budownictwo powojenne, co widać po metrażu, po płytkach PCW na podłodze), stworzył scenopisy swych największych filmów. Tu obmyślał swój świat, który potem z taką precyzją kreował na celuloidowej taśmie.
 Niewielki pokój, w nim namiastka biurka, ot, stolik z szufladą i maszyną do pisania z lat 60. Jak większość sprzętów w tym mieszkaniu - meble, stary adapter, czarno-biały telewizor. - Na nim można by pokazywać czarno-białe filmy Wojtka - mówi Rene Nowak i powraca do swej koncepcji odtworzenia w krakowskim Muzeum Historii Fotografii, gdzie kiedyś mieścił się Instytut Filmowy, do którego uczęszczał i Has, pokoju pracy reżysera.
 Co z tego mieszkania powinno tam się znaleźć?
 Na pewno wiszące na ścianach rysunki Jerzego Skarżyńskiego, który pracował jako scenograf przy "Rękopisie znalezionym w Saragossie" i "Sanatorium Pod Klepsydrą". Pod niektórymi szybkami przykrywającymi projekty kostiumów, scenograf tworzył je wraz z żoną Lidią, tkwią też próbki materiałów. Obok jakieś rysunki Andrzeja Cybulskiego, scenografa teatralnego i kolegi Hasa z Kunstgewerbeschule. - A może coś z tego zechce wziąć Marek...? - zastanawia się Nowak. Marek, 50-letni syn reżysera, od 1969 roku mieszka w Szwecji.
 - Muszę to wszystko przejrzeć spokojnie, naturalnie zabiorę pamiątki rodzinne, ale to, co wiąże się z pracą reżyserską ojca, niech trafi do tego muzeum. Wiele manuskryptów, fotosów, zwłaszcza dotyczących ostatniego okresu, jest w mieszkaniu ojca w Łodzi. Gdy byłem na pogrzebie, nie zdążyłem tego przeglądnąć - _powie mi przez telefon Marek Has. - Więcej czasu będę miał goszcząc w Łodzi na uroczystości odebrania w imieniu taty doktoratu honoris causa Szkoły Filmowej...
 Marek Has przy okazji ma dostać w Szkole filmy ojca w wersji angielskiej, by mógł pokazywać je znajomym i przyjaciołom w Szwecji. Tam filmy Hasa nigdy bowiem nie trafiły.
 - _Miałem chyba 10 lat, gdy zobaczyłem po raz pierwszy film taty, mieszkałem wówczas z mamą w Grodzisku Mazowieckim, jeszcze oświatowy, bodaj o ptaszkach
- przywołuje czas z zakamarków pamięci Marek Has. - A potem zachwycałem się "Saragossą", którą oglądałem wiele razy, "Lalką", "Sanatorium..." - teraz moje dzieci oglądają te filmy.
Obok w pokoju znowu rysunki Skarżyńskich i jakieś stare litografie. - Wojtek zbierał takie rzeczy - mówi Rene Nowak. - Tak jak gromadził figurki modlących się Żydów, takie niewielkie na sprężynce, jakie kupuje się co rok na krakowskim Emausie. To one m.in. służyły jako wzorce postaci świata Schulza w "Sanatorium Pod Klepsydrą".
 One koniecznie muszą stać w muzeum.
 Nie trafią pewnie tam dwa obrazy - Jonasza Sterna i Kazimierza Mikulskiego; po obu na ścianach pozostały wyraźne ślady. - Obrazy te wziął Wojtek do swego mieszkania w Łodzi, ale po jego śmierci zniknęły. Co się z nimi stało... - zastanawia się Nowak. - To już będzie musiał syn wyjaśniać.
 Książki. Zakurzone ogromnie, jak całe mieszkanie, widać, że od dawna pozbawione głównego lokatora. Ale gdyby nawet zdmuchnąć cały ów kurz i odnowić z dawna nie malowane ściany, to i tak pewnie nadal odbiegałoby to lokum od wyobrażeń o mieszkaniu wielkiego maga kina. "Filmy Hasa powstają na tej samej zasadzie jak wiersz, esej czy obraz malarski, domagają się od widza pewnej szczególnej umiejętności odczytywania obrazu, nie pozwalają, aby traktować je jak wszystkie inne realizacje filmowe" - pisał Konrad Eberhardt.
 Jego małą książeczkę "Wojciech Has" z 1967 roku też odnajdziemy na półce. I zaraz na stronie tytułowej naklejone, wycięte z jakiegoś kolorowego pisma, zdjęcie Hasa z Mariuszem Dmochowskim z planu "Lalki". Kartkę dalej kolejne wklejone zdjęcie z tego planu. I jeszcze jedno - na wewnętrznej stronie tylnej okładki; taśma dawno już nie trzyma, ale żółte ślady wyraźnie wskazują, jak było przyklejone. I jeszcze w środku poskładany dwustronicowy reportaż z planu "Sanatorium Pod Klepsydrą".
 Tak, te książki muszą dawać świadectwo o ich właścicielu. "Dzieła" Wyspiańskiego, "Encyklopedia staropolska" Glogera, "Broń w dawnej Polsce", "Dzieje kultury polskiej" Brücknera, "Czary i czarty polskie", Szekspir, John Dos Passos, Witkacy, Tomasz Mann, Czechow, Słowacki, III tomy "Dramatu amerykańskiego", Dostojewski, ale i Jalu Kurka "Mój Kraków". I Andrzeja Banacha eseje o kiczu, i "Ulisses". Jest! Jan Potocki "Rękopis znaleziony w Saragossie", Czytelnik, 1965 rok. Czy to lektura tego egzemplarza - brak na nim jakichkolwiek uwag, dopisków - zaowocowała późniejszą ekranizacją?
 Potem odnajdujemy osobne wydanie "Wesela". Rzucam się na nie z nadzieją, że może znajdę jakieś adnotacje na egzemplarzu. Wszak tak bardzo chciał Has ten arcydramat Wyspiańskiego przenieść na ekran. Nawet miał już zgodę. - To było w 1968, może 69 roku. Sam mu podrzuciłem ten pomysł, było to już po "Szyfrach", Wojtek nie miał co robić, rozmawialiśmy wiele o tej ekranizacji, był on do niej ogromnie zapalony - _odtwarza tamten czas Rene Nowak.
 "Wesele" zrobił Andrzej Wajda. Zachowała się nawet "Notatka służbowa" z 23 maja 1970 r., adresowana do wiceministra kultury Czesława Wiśniewskiego, w której naczelnik Wydziału Programowego Filmów Fabularnych i Telewizyjnych Leon Bach informuje o rozmowie z Hasem na temat realizacji "Wesela" i o tym, że poinformował go, że podobną chęć ma Andrzej Wajda,
"na co reż. Has z pesymizmem odniósł się do powodzenia swego zamiaru".
 - _Wojtek strasznie pomstował na Wajdę o to "Wesele"
- powie mi już w redakcji Bruno Miecugow, który w latach 60. i 70. spotykał się z reżyserem w Klubie Dziennikarzy "Pod Gruszką", gdzie siadali Has, Kwiatkowski, Kern...
 - Wojtek nigdy nie był przebojowy, był trochę jak dziecko niezaradne, dopiero jak wchodził na plan, wiedział wszystko, precyzyjnie przemyślane, zaplanowane - _komentuje to Rene Nowak.
 Obok książek płyty - naturalnie czarne, nie żadne kompakty, takoż z lat dawno minionych: Piaf, Aznavour, Armstrong, klasyka muzyki poważnej, dużo jazzu, wykonawcy rozrywkowi (nawet Maryli Rodowicz "Żyj mój świecie"), a obok Strawiński, Bartok, Beethoven, Penderecki, który napisał muzykę do "Szyfrów" i "Rękopisu...".
 Właśnie przy "Sanatorium..." pracował z Hasem Rene Nowak. - _Wojtek chciał zdjęcia kręcić w Rumunii albo na Ukrainie, przekonałem go, że łatwiej będzie odtworzyć świat Drohobycza w kamieniołomach usytuowanych na obrzeżach Krakowa, czyli na Skałkach Twardowskiego.

"Sanatorium Pod Klepsydrą" - "Umowa o dzieło z Reżyserem". 22 grudnia 1971. Długość ok. 3600 m ekranowych.
 Par. 2 "Do obowiązków Reżysera należy w szczególności: opracowanie scenopisu, reżyseria filmu, dozór artystyczny nad zdjęciami, montażem i udźwiękowieniem filmu oraz wykonanie ewentualnych poprawek, zmian uzupełnień i zdjęć dodatkowych - według wymagań i wskazówek Przedsiębiorstwa" (Przedsiębiorstwa Realizacji Filmów Zespoły Filmowe). Honorarium - 200 tys. zł.
 Obok i "Opinia". "Otóż widzimy wyraźnie jak w hasowskim stylu narracyjnym - raczej powolnym, cyzelatorskim, wrażliwym na kompozycję, rekwizyt i nastrój - stylu w jakimś sensie nowoczesnym, a w jakimś sensie, w szlachetny sposób konserwatywnym, ożywa i zmartwychwstaje magiczny świata Schulza, znajdując się na granicy pomiędzy przejmującym realizmem a sennym mirażem. To, że Has trafił na Schulza, wydaje się po lekturze tego scenariusza całkiem naturalne, logiczne w jego rozwoju artystycznym (...). Jestem za realizacją tego filmu". _Podpis: K. T. Toeplitz.
 Nie ma nagród; te reżyser zabrał do Łodzi. A zebrał ich niemało. Ale na jednej z półek są za to scenopisy: pożółkłe karty, kopiowane na powielaczu, na okładce napis
"REŻYSER". To są egzemplarze domowe, te używane na planie miałyby złożone na pół stronice, co oznacza sceny już zrealizowane.
 "Jak być kochaną" wg Kazimierza Brandysa. Otwieram.
 
"Scena I. 69 m.
 _Atelier. Bar na Okęciu - dzień. W lusterku puderniczki pojawia się odbicie twarzy kobiety (ujęcie nieco z góry przez ramię i fragment głowy na pierwszym planie) sprawdzającej makijaż. Jeszcze w tej chwili nie można określić jej wieku. W polu widzenia znajdują się tylko usta i ręka, która przesuwając się wolno po wargach poprawia ich rysunek. W tle widać fragment barowej lady, której powierzchnię stanowi czarna, lśniąca tafla szklana, a na niej leżące rękawiczki, damska torebka i popielniczka z reklamowym sloganem "Lotu". O jej krawędź wsparty jest powalany kredką papieros, z którego unosi się w górę cienka smuga dymu. Kobieta kończąc makijaż zaciska usta rozcierając w ten sposób warstwę szminki na wargach. Obrazowi temu towarzyszą słowa kobiety mówione półgłosem, prawie szeptem, nałożone pierwszoplanowo na tło dźwiękowe - ściszony gwar i muzykę dobiegającą z radia. Ten wewnętrzny komentarz towarzyszyć będzie przez cały czas trwania akcji".

 Kolejny scenopis - "Szyfry" wg Andrzeja Kijowskiego.
 "Ilustracja muzyczna wejdzie mocnym akcentem na szum miasta po planszy tytułowej z 24-klatkowym opóźnieniem. Napisy początkowe pojawiają się z ostrego cięcia na tle ukazujących się kolejno z przenikania fragmentów placów, bulwarów i ulic Paryża. Są to początkowo widoki ogólne, potem plany bliższe miasta, widać przejeżdżające samochody i autobusy, ludzi tłoczących się na skrzyżowaniach, mijających witryny sklepów i magazynów, siedzących na tarasach kawiarń. Po zniknięciu napisów pozostaje jeszcze przez chwilę obraz ulicy. Ostre cięcie." _W scenopisie wiele odręcznych poprawek.
 Akcja tego filmu rozgrywała się w Paryżu i w Krakowie, ale większość scen kręcono w Krakowie. Rene Nowak, który robił dokumentację tego filmu, w swej Oficynie Filmowej Galicja ma zdjęcie z 500 klapsu tego filmu, zrobione na podwórku stojącej przy krakowskim Rynku "Szarej kamienicy". Udawała Paryż.
 Z półki zdejmujemy też scenariusze niezrealizowane. "Czerwone tarcze" wg Jarosława Iwaszkiewicza (luty 1975 - styczeń 1977), których nie pozwolono reżyserowi zrealizować.__I Kazimierza Brandysa "Rondo", też z 1975.
 Nie powstał także znacznie późniejszy projekt. Nadesłany z Francji, autorka Kokou Chanchska. "Kukułczanka" - jak mówi Nowak, Polka, od ponad 40 lat żyjąca w Paryżu, ambasador polskiej sztuki filmowej we Francji.
 
- Francuzi z wytwórni Gomount bardzo chcieli, by zrobił dla nich ten film - miał mieć polski tytuł "Osioł grający na lirze", ale Wojtek chyba już nie chciał, mówił, że nie pasuje do tych czasów, do kształtu tego świata, jego formy - mówi Nowak.
Has ostatni film nakręcił w 1988 roku. Od lat za to wyżywał się w dydaktyce... To w grudniu 1973 roku rektor łódzkiej "Filmówki" Stanisław Kuszewski, jak Has nie bardzo miał co robić, dał mu pracę. Reżyser - jak wskazują odnalezione dokumenty - uczył podstaw inscenizacji i montażu w filmie fabularnym oraz elementarnych zadań aktorskich. Po latach okaże się, że był wymagający i uwielbiany.
 - _Wojtek lubił też zabawki - to jest autko, które dawno temu kupił za ciężkie pieniądze, na kulkowych łożyskach
- mówi Rene Nowak, zdejmując z półki jakiś samochodzik.
 Ale głównie widoczne są w mieszkaniu ślady innej wielkiej pasji reżysera: łowienia ryb. W szafie w przedpokoju wędki i buty gumowe, w komódce rozmaite sztuczne muchy, haczyki, spławiki. Potem jeszcze znajdziemy całą skrzynkę z przyborami wędkarskimi. - Ojciec był zakochany w wędkarstwie, łowił na muchę. Odkąd pamiętam, zabierał mnie na przykład nad Rabę, nauczył mnie wędkarstwa, gdy miałem 16 lat. Od lat przyjeżdżał do mnie do Szwecji, łowiliśmy razem, to były fantastyczne urlopy, potem nauczył łowić mojego syna Piotra.
 Na stoliku listy do reżysera, wyjmowane ze skrzynki już po śmierci Hasa. Już nigdy nie zostaną otwarte; o czym pisali nadawcy z Budapesztu, Sieniawy, Torunia, Chorzowa, Łukowa...?
 Wychodzimy. Pod bramą starsza, niska kobieta dopytuje się co z mieszkaniem, co ze sprzątaniem. - Tylko niech pan załatwi osobny kontener, bo pewnie będziecie to wszystko wyrzucać... - poucza.
 - Nie, to trafi do muzeum - ucina rozmowę Nowak.
 - Ta dozorczyni nosi nazwisko Wajda, nie lubili się z Wojtkiem - wyjaśnia mi po chwili.
 Za rogiem niemal wchodzimy na Jerzego Skarżyńskiego; jest okazja do rozmowy - gdzie umieścić tablicę pamiątkową, jak urządzić w Muzeum Historii Fotografii salę poświeconą Hasowi. Powracają wspomnienia z realizacji "Sanatorium Pod Klepsydrą". - Powstało fantastyczne miasteczko, nawet sugerowaliśmy władzom Krakowa, by je zostawić, wszak dekoracje w Hollywood stoją i po 50 lat... - mówi Skarżyński.
 _"...prześledziłem uważnie konstrukcję scenopisu Hasa opartego na prozie Schulza. Jestem zachwycony proponowanym dziełem. To będzie najlepsza pozycja w artystycznej biografii Hasa. Wydaje mi się, że reżyser przez całe lata dojrzewał do tego przedsięwzięcia, że w wielu swoich filmach zbierał doświadczenia dla tego zamiaru. W tym precyzyjnym, prawie naukowym scenopisie znajduję całego Schulza i całego dojrzałego, świadomego Hasa. Rzadko kiedy spotyka się taką kongenialność dwóch artystów" - _ta opinia Tadeusza Konwickiego też pewnie trafi do sali Wojciecha Hasa.
 I pewnie stanie tam dyplom honoris causa łódzkiej "Filmówki", którego reżyserowi już nie dane było przyjąć. Wojciech Has miał go odebrać dzisiaj obok Jerzego Kawalerowicza, Romana Polańskiego, Andrzeja Wajdy - jak on twórców z Krakowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski