Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pamięć przywrócona tablicą

Katarzyna Hołuj
Józef Świder, pseudonim „Pucuła” i „Mściciel”
Józef Świder, pseudonim „Pucuła” i „Mściciel” FOT. ARCHIWUM
Historia. „Mściciel” – dowódca partyzanckiego oddziału, chciał Polski wolnej i niepodległej. Zginął w w 1948 roku. Miał wtedy 21 lat.

Józef Świder to obok Jana Sałapatka, Józefa Miki, Franciszka Mroza oraz „Czarnego”, czyli Dymitra Ilienki, najsłynniejszy z żołnierzy wyklętych walczących na terenie powiatu myślenickiego. Z Janem Sałapatką oraz z „Czarnym” łączy go fakt, że miejsca ich pochówku do dziś pozostają nieznane. Od kilku dni ma swoją tablicę, dzięki której my możemy pamiętać.

Urodził się w 1927 roku w Rdzawce jako jeden z ośmiorga dzieci Walentego i Zofii Świdrów. Rodzina w czasie wojny współpracowała z AK, udzielając schronienia partyzantom. Jak wspomina Władysław Świder, najstarszy żyjący dziś brat Józefa, już wtedy ciągnęło go do lasu, do partyzantów. W styczniu 1945 roku starszy o dwa lata Józef namówił go, aby rozbroili grupę Niemców, którzy zajęli połowę domu jednej z miejscowych rodzin.

Poszli we dwóch. Niemców, jak mówi pan Władysław, było dwunastu. Brat dał mu broń i nakazał nią „narobić zamieszania” a sam w tym czasie wszedł do części domu zajmowanej przez Niemców i krzyknął „Hände hoch”. – Jeden z Niemców chciał sięgnąć po broń, ale nie zdążył, reszta poddała się bez walki – opowiada 85–letni dziś mężczyzna – Zabraliśmy im broń i mundury zostawiając ich w kalesonach. Gospodarze domu musieli potem dać im ubranie.

Bratanek Józefa, a syn Władysława – Marek Świder – zna tę historię. Słyszał ją z ust ojca. – Czy we dwójkę mogli rozbroić grupę Niemców? – zastanawia się. Z jednej strony wydaje się to mało prawdopodobne. Z drugiej – morale Niemców było wtedy niskie. Józef poza tym mógł budzić i budził respekt swoim wyglądem. Był wysoki, postawny i silny. W rodzinie zachowały się wspomnienia o tym, jak potrafił, chwyciwszy pod brodę, podnieść dorosłego mężczyznę. Na zdjęciu, które się zachowało, przedstawiającym Józefa z kilkoma towarzyszami broni, widać że przewyższa ich o co najmniej pół głowy.

W oddziale „Ognia”

Zdobycze, czyli broń i mundury, trafiły do partyzantów, z którymi już wtedy Józef utrzymywał kontakt. Jednak dopiero po zakończeniu wojny sam wstąpił do partyzantki. Było to w styczniu 1946 roku, a trafił „pod skrzydła” majora Józefa Kurasia (ps. „Ogień”). To on nadał mu pseudonim „Pucuła”.

Kilka miesięcy później przeszedł do nowo utworzonej kompanii, pod dowództwo Henryka Głowińskiego (ps. „Groźny”). Żołnierze, a wśród nich „Pucuła”, urządzili zasadzkę na przejeżdżających zako­pianką ubeków, zabijając dwóch z nich, wysadzili pomnik wdzięczności Armii Czerwonej w Rabce oraz zlikwidowali szefa UBP w Rabce. Młody chłopak z Rdzawki zdobył zaufanie „Groźnego”, a po śmierci dowódcy, także jego następcy.

W lutym 1947 r. zginął „Ogień”. Jego śmierć wpłynęła na dalsze losy 20–letniego wówczas Józefa Świdra. W tym samym czasie ogłoszona została amnestia. Świder z niej nie skorzystał, postanowił zostać w lesie. – Mówił, że nie będzie dwóm Panom Bogom służył, tylko jednemu – opowiada Władysław Świder. Rozmawiał wtedy na ten temat z bratem, także z polecenia matki, która wysyłała go do niego mówiąc: „idźże, przetłumacz mu”.

Rodzi się „Mściciel”

Jak mówi Dawid Golik z Instytutu Pamięci Narodowej, po śmierci „Ognia” to na „Pucule” spoczęła odpowiedzialność za „ogniowców”. Wziął ją na siebie, tworząc na gruzach zgrupowania „Ognia” nowy oddział partyzancki – „Wiarusy”. Wtedy też zmienił pseudonim na „Mściciel”. Chciał pomścić „Ognia” i pozostałych.

– To był bardzo trudny czas, UB szalało; dokonywano aresztowań, na żołnierzy „Ognia”, którzy postanowili się ujawnić wydawano wyroki. Ci, którzy zostali w lesie słuchali „Mściciela”, a on dzięki swojej charyzmie potrafił tak poprowadzić grupę, aby zbytecznie nie narażać jej na represje – mówi Dawid Golik.

Z czasem liczba jego podkomendnych rosła. Organizowali akcje wymierzone we współpracowników bezpieki. Wsławili się zatrzymaniem pociągu osobowego w Lasku oraz ustawieniem krzyża w miejscu śmierci „Ognia”.

UB, chcąc rozbić grupę „Mściciela” pod koniec 1947 roku aresztowało wielu z nią współpracujących. Jak pisze Dawid Golik z swojej książce poświęconej „Wiarusom”, miało to pomóc w dotarciu do partyzantów, a przynajmniej zniechęcić ludność do udzielania im pomocy w trudnej, zimowej porze.

Wydani bezpiece

– Po połowie 1947 roku sytuacja, w jakiej przyszło działać antykomunistycznemu podziemiu, zmieniła się diametralnie na jego niekorzyść. Potężny aparat represji stał się niezwykle skuteczny – mówi Ziemowit Kalinowski, historyk, pracownik archiwum Starostwa Powiatowego w Myśle­nicach i autor książki „Bohaterowie wyklęci ziemi myśle­nickiej 1945–1956”.

To, czego nie udawało się uczynić bezpiece poprzez aresztowania, udało się w końcu dzięki pewnemu gospodarzowi. W nocy z 12 na 13 lutego 1948 roku 12 ludzi „Mściciela”, w tym dowódca, ukrywało się u niego po zde­­mo­lowaniu posterunku Milicji Obywatelskiej w Rabie Wyżnej i likwidacji dwóch funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej.

Na pozór zaufany gospodarz wysłał swojego syna, aby ten powiadomił sołtysa, a przez niego KBW, że ukrywają się u niego poszukiwani „bandyci”. W urządzonej obławie zginął „Mściciel”.

Żołnierz bez grobu

– Umarł nie przez niepotrzebną brawurę, nie dlatego, że UB tak dobrze rozpracował „Wiarusów”, ale przez przypadek, przez głupi donos – mówił Dawid Golik przy okazji odsłonięcia tablicy pamiątkowej na budynku starostwa powiatowego w Myślenicach.

Tu, przy ul. Kazimierza Wielkiego 5 po wojnie mieścił się Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego i tu właśnie przewieziono ciało „Mściciela”. Wezwany w celu identyfikacji zwłok brat Stanisław Świder rozpoznał Józefa. Nie mógł jednak zabrać ciała. Zostało ono pochowane przez UB. Do dziś nie wiadomo, gdzie.

Rodzina nie ustaje w poszukiwaniach. Najbardziej prawdopodobne są dwie lokalizacje – na skwerze za dawną siedzibą UB, albo przy południowym murze cmentarza na Stradomiu. Ziemowit Kalinowski bardziej skłania się ku tej drugiej. Śladów jest jednak zbyt mało, aby potwierdzić lub wykluczyć jedną lub drugą hipotezę.

– Ta tablica ma charakter symbolicznej mogiły, bo szanse na znalezienie prawdziwego grobu „Mściciela” są nikłe – uważa.

W maju bliźniacza tablica ma też zostać odsłonięta w Rabce.
***
Przy pisaniu artykułu korzystałam z książki Dawida Goli­ka pt. „Z wiarą w zwycięstwo… Oddział partyzancki „Wiarusy” 1947–1949”

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski