Na początku maja Związek Dealerów Samochodów (ZDS) rozpoczął akcję #wszystkopracuje, której celem jest pełny restart branży sprzedaży i serwisowania samochodów. Podstawowym założeniem programu jest poinformowanie klientów, że salony i serwisy samochodowe pracują już normalnie, choć z zachowaniem najwyższych standardów sanitarnych.
Początek maja w salonach był całkiem, całkiem...
Na podstawie zasad określonych przez Ministerstwo Rozwoju, firmy dealerskie i organizacje dealerskie w Polsce i Europie, ZDS opracował szczegółowe wytyczne działania dilerstw i obsługi klientów.
Czy klienci przekonali się już, że w motobranży wszystko pracuje? - To celne pytanie i to zadane w najlepszym momencie. Nareszcie możemy bowiem spojrzeć w przyszłość z pewnym optymizmem - odpowiada Tomasz Rytwiński, dyrektor zarządzający Polskiej Grupy Dealerów. - Opiera się na przeświadczeniu, że nastąpiło społeczne oswojenie z samą pandemią, jak i z procedurami sanitarnymi. To sprawiło, że - liczony ilością zapytań o oferty - ruch w krakowskich salonach Grupy PGD był w 2 pierwszych tygodniach maja tylko nieznacznie niższy od odnotowanego przed rokiem. Pierwsze pozytywne sygnały dali klienci flotowi. Kolejni byli zainteresowani samochodami dostawczymi, ale zaraz po nich salony zaczęli odwiedzać klienci indywidualni.
- Liczymy na wzrost zainteresowania najbezpieczniejszym obecnie środkiem transportu. I już go obserwujemy - przyznaje Tomasz Rytwiński. - Czas pokaże, czy mamy do czynienia z realizacją popytu zamrożonego na szczytowy czas epidemii, czy ze stałą tendencją. Z ożywieniem mamy do czynienia także na rynku samochodów używanych.
Czegoś takiego jeszcze branża nie przeżywała
- Zamrożenia ruchu, jakie nastąpiło pod koniec marca i w kwietniu, nawet nie próbuję porównywać z żadnym okresem w mojej siedemnastoletniej pracy w branży samochodów używanych - ocenia Dariusz Kalina, kierownik Autopunktu Krzemionki w Krakowie.
Tym bardziej zaskakujące jest tempo odradzania się rynku. W pierwszej połowie maja jego oddział odwiedziło ponad trzy razy więcej klientów niż w pierwszej połowie kwietnia.
- Choć oferowaliśmy klientom oględziny samochodów za pośrednictwem komunikacji elektronicznej „na odległość”, to jednak z ulgą wrócili na sprawdzone ścieżki zakupu i do sprawdzonych sprzedawców. - Może mamy nieco łatwiej od innych, gdyż klienci często korzystają z kontaktów, które mają zapisane w telefonach i po prostu dzwonią do sprzedawcy z pytaniem „Co macie ciekawego? Bo chciałbym wymienić…” - zastanawia się Dariusz Kalina.
Jego zdaniem w segmencie samochodów używanych nie można jeszcze jednak mówić o pełnym powrocie do normalności. Jednym z powodów jest fakt, że statystyczny klient rozważający zakup samochodu używanego woli osobiście obejrzeć samochód i wykonuje przynajmniej dwukrotnie więcej jazd testowych niż w przypadku aut nowych. Nie zapominajmy też, że ciągle patrzymy przez pryzmat zachowania dystansu społecznego i odpowiedzialnego podejścia do obowiązujących obostrzeń.
Krakowski diler Marek Golemo studzi nieco ten entuzjazm. - Pojawili się klienci, ale bardzo trudno będzie odrobić straty- stwierdza. - Efektem pandemii jest spadek sprzedaży nowych aut o 70 proc. Jeśli różnicę tę dałoby się zniwelować wskutek większej sprzedaży do 50 proc. to byłoby dużo korzystniej. Notowane przyrosty wynikają dziś w dużym stopniu z zakupów dokonywanych przez samych dilerów.
Gazeta Lubuska. Ewakuacja w Zielonej Górze. W garażu były bomby
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?