Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pangea, czyli jak podlizać się ekologom

Redakcja
Koncepcje Renault (4)

O tym, że matka Ziemia ma się nie najlepiej wie dzisiaj większość z nas. Stopień zanieczyszczenia wód i gleb jest niekiedy tak duży, że aż trudno weń uwierzyć. Podobnie zresztą jak w fakt, że mimo tak kolosalnych zagrożeń, wciąż jeszcze żyjemy. Człowiek tapla się w spreparowanym przez siebie sosie mniej lub bardziej świadom bliskiego końca. O, zgrozo! Na szczęście nie wszędzie problemy dalszej egzystencji człowieka traktowane są per noga.
Na deskach projektantów firmy Renault powstał samochód, który szokuje kosmicznym wyglądem. Srebrna, długa, podzielona na dwa człony i wyposażona w sześć kół zjawa. Samochód holujący przyczepę. Dwa ciała zrośnięte w jedno. Na zawsze. Niczym bliźniaki syjamskie. Niesamowitość koncepcji podkreślają wystające z niej talerze anteny satelitarnej oraz przeszklona kopuła stercząca wprost z dachu. Wszystko w srebrnym, księżycowym kolorze, piękne, dziwne i niepokojące.
To pangea, pojazd studialny firmy Renault opracowany we współpracy z Philips Corporate Design zapowiadający przed dwoma laty pojawienie się znanego już kangoo. Auto przeznaczone i - co najważniejsze - przystosowane do prowadzenia badań środowiska w każdym dowolnie wybranym punkcie globu. Niewiele jest lądów, z nawierzchnią których nie poradziłaby sobie pangea. Ale też stwór to specjalnie do pokonywania trudności powołany.
Stwora, jako się już wcześniej rzekło, zbudowano z dwóch całkowicie zintegrowanych części: załogowej i przyczepy. Kokpit niecodziennego samochodu pomyślany został jako superwygodne wnętrze dla trzech osób: kierowcy i dwóch naukowców. Stanowisko tego pierwszego to doskonale "skrojony" fotel oraz kolorowa, miła dla oka i bardzo funkcjonalna tablica przyrządów. Białe tarcze wskaźników nasuwają skojarzenia z samochodem sportowym, zaś cała reszta nawiązuje do konsekwentnie lansowanej przez firmę Renault linii stylizacyjnej wnętrza
Fotele ekologów prowadzących badania posiadają zdolność przesuwu po specjalnie w tym celu zamontowanych szynach (niczym suwnica w fabrycznej hali). Mogą też krążyć wokół własnej osi i dzięki systemowi elektronicznie sterowanego zawieszenia reagują na wszelkiego rodzaju nierówności terenu. Wszystko zaś po to, aby naukowcy mogli bez większego trudu "gospodarzyć" w czasie jazdy i obsługiwać skomplikowaną aparaturę (między innymi telewizyjny nadzór przestrzeni wokół samochodu).
W drugiej części pojazdu (przyczepa) zainstalowano kącik "socjalno-narzędziowy". Swoje miejsca znalazły tutaj m.in.: zbiornik paliwa, turbina gazowa z generatorem prądu elektrycznego, zestaw akumulatorów, zbiornik na wodę, antena i nadajnik satelitarnego systemu łączności oraz poręczne i praktyczne schowki mogące pomieścić "ruchome" elementy aparatury badawczej. Przyczepa połączona jest z "ciągnikiem" w sposób tyleż sprytny co praktyczny. Specjalne złącze elektroniczne samo ustala odległość i wzajemne położenie pomiędzy obu członami gwarantując ich stabilność w najtrudniejszym nawet terenie. Oznacza to, że ekolodzy mogą prowadzić swój dialog ze środowiskiem w sposób ciągły i nieustający, bowiem żaden najdrobniejszy nawet przechył nie jest w stanie zakłócić i sfałszować wyników ich pracy.
Jako samochód badający stopień skażenia środowiska, pangea powinna świecić przykładem. I świeci. Jej napęd to klasyczna hybryda. Przy okazji wzór ekologicznych cnót. W każdym z czterech kół członu załogowego zamontowano zasilany z akumulatorów, bądź z generatora napędzanego turbiną gazową silnik elektryczny (istnieje także możliwość ładowania go z obu źródeł naraz). Dbałość o ekologię osiąga tutaj poziom histerii. Oto, aby maksymalnie ograniczyć zanieczyszczenie środowiska, turbinę zasila mieszanka: propan-butan, spalana w optymalnych, określanych przez sterujący układem napędowym komputer. Ha! To się nazywa nie szkodzić!
Żarty na bok. Ponieważ pangea to pojazd obracający się w ekstremalnych warunkach (bezdroża, piachy i błota) wyposażony został przez znaną firmę oponiarską Michelin w specjalne, eksperymentalne "obuwie“. Wyobraźcie sobie, proszę, opony, których bieżnik dopasowuje się do rzeźby podłoża, jakie pokonuje akurat samochód. Dalej wyobraźcie sobie opony, które nawet po utracie zbawiennego dla nich ciśnienia pozwalają na kontynuację podróży (naturalnie ze znacznie mniejszą szybkością). Wyobraźnia pracuje, co?
ej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski