Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pani Aneta jest niczym wampir. Czerpie energię od uczniów

Agnieszka Maj
Gdy maluchy słyszą, ile ich pani ma lat, mówią: – To niemożliwe, tyle się nie żyje
Gdy maluchy słyszą, ile ich pani ma lat, mówią: – To niemożliwe, tyle się nie żyje Fot. Anna Kaczmarz
Praca z małymi dziećmi bywa bardzo męcząca. Są spontaniczne, żywe, łatwo zatem o wypadek. Mają jednak w sobie tyle energii, że potrafią nią zarazić każdego. Anetę Hachlicę z Lusiny, która została Nauczycielem Małopolski 2014, też.

Pasję do przekazywania wiedzy ma od urodzenia. Jako kilkuletnia dziewczynka uczyła literek najpierw swoje lalki, a potem kuzynki. – Zawsze chciałam być nauczycielem – przyznaje Aneta Hachlica, która zdobyła tytuł Nauczyciela Małopolski 2014 w plebiscycie ,,Dziennika Polskiego”.

W małej miejscowości Lusina w gminie Mogilany, gdzie uczy, zebrała ponad 20 tysięcy głosów. To rekord. Na jej zwycięstwie zależało nauczycielom, dzieciom i rodzicom.

– Uczniowie przychodzili do mnie i mówili: tata wysłał dla pani dwa SMS-y. Dostała pani?__– opowiada Aneta Hachlica.

Do plebiscytu zgłosiła ją Maria Wojsław, dyrektorka Szkoły Podstawowej im. Świętej Królowej Jadwigi w Lusinie. – Jest najlepsza w szkole. Najbardziej kreatywna, pracuje ponad normę i ma mnóstwo pomysłów – ocenia ją.

O tym, że nauczycielka z Lusiny jest niezwykła, przekonany jest także Krzysztof Musiał, wójt gminy Mogilany. –Zawsze wyróżniała się aktywnością. Wszędzie jeździła z dziećmi, organizowała dla nich zajęcia dodatkowe. Robiła to z taką pasją i zaangażowaniem, że zaproponowałem jej, aby zgłosiła się do konkursu na dyrektora szkoły. Odmówiła, bo woli uczyć– mówi Krzysztof Musiał.

Dzieci studiują na uniwersytecie
Nauczycielka Małopolski 2014 jest specjalistką od pedagogiki wczesnoszkolnej, absolwentką UJ. Pracuje z dziećmi z klas I–III. Z tak małymi uczniami każdy pedagog ma zupełnie inne relacje niż ze starszymi. Pierwszaki mówią do niej mamo, albo babciu. Przytulają się, opowiadają o swoich rodzinach. Bardzo często pytają, ile ma lat.

– __Chcą umieścić mnie w jakiejś hierarchii, gdzieś między mamą a babcią. Kiedy dowiadują się, ile mam lat, mówią najczęściej: to bardzo dużo, to niemożliwe, człowiek tyle nie żyje – śmieje się Aneta Hachlica. Zupełne inne stosunki panują w VI klasie, w której uczy informatyki. Dzieci są już wtedy bardziej zamknięte w sobie, buntownicze, trudno im się dostosować do poleceń nauczycieli.

Pracuje w zawodzie 13 lat, z czego 12 lat w szkole w Lusinie. To specyficzna placówka. Uczy się w niej tylko 78 osób, a to i tak więcej niż w poprzednich latach. Wówczas uczniów było tak niewiele, że władze gminy chciały ją zamknąć lub przekształcić w niepubliczną.

– Szkoła była wtedy także w fatalnym stanie technicznym. Dopiero od kilku lat zaczęło się to zmieniać i stała się chlubą gminy – mówi Krzysztof Musiał.

Teraz mała szkoła w Lusinie jest coraz częściej wybierana przez rodziców, bo przylgnęło do niej, że jest dobra, rodzinna, a dzieci czują się w niej bezpiecznie i uczą w kameralnym gronie. – Klasa, w której pracuje, liczy 11 osób, jest w niej także chłopiec z autyzmem. U nas nie ma anonimowego dziecka, każdym się interesujemy – zapewnia Aneta Hachlica.

W szkole funkcjonuje Uniwersytet Dzieci. Na pomysł, aby włączyć placówkę w tę akcję, wpadła Aneta Hachlica. Dzięki niej każdy nauczyciel może korzystać ze scenariuszy lekcyjnych i materiałów przygotowanych przez pracowników naukowych krakowskich uczelni. Można je łatwo wpleść w zajęcia. Kiedy dzieci uczą się o lesie, nauczyciele mają do dyspozycji scenariusz, np. o tym, jak widzą zwierzęta.

Pani Aneta wprowadza także projekt „Aktywnie po zdrowie”, którego celem jest promocja zdrowego żywienia i aktywności fizycznej.

Bo od zawsze lubiła eksperymentować i wprowadzać coś nowego.

– Może to dlatego, że jestem z rocznika, który przechodził przez kolejne reformy. My pierwsi kształciliśmy się w systemie licencjackim. Kiedy chodziłam do szkoły, skończył się język rosyjski, a zaczęły lekcje religii__– opowiada Aneta Hachlica. Nie za bardzo udało się jednak eksperymentowanie z własną córką, teraz uczennicą pierwszej klasy szkoły podstawowej.

Chciała innowacyjnymi metodami nauczyć ją czytać w wieku dwóch lat. – Nie wyszło. Nigdy nie pozwoliła mi się uczyć. Ta dziedzina była zarezerwowana dla pań w przedszk_ol_u, a teraz dla jej nauczycielki__– mówi Aneta Hachlica.

Pieczenie chleba na lekcjach
Nie zawsze trafiają jej się sami grzeczni uczniowie.

– Zazwyczaj uczę w męskich klasach, więc kilku rozbójników się znajdzie__– mówi.

Kiedy musi ich poskromić, stawia uwagi do dziennika. Stara się jednak nagradzać, a nie karać. – Chcę, aby się czuły w szkole bezpiecznie. Żeby przychodziły tu dlatego, że lubią się uczyć, a nie dlatego, że muszą. Dla mnie to byłaby zawodowa porażka, gdyby dziecko bało się szkoły – nie ukrywa Aneta Hachlica.

Uczniowie lubią ją za to, że jest uśmiechnięta, ciepła, otwarta i bardzo komunikatywna. –I serdeczna. Poza tym lekcje z panią Anetą były zawsze ciekawe, nigdy się nie nudziliśmy– przyznaje Anna Pitala, uczennica VI klasy.

Praca z małymi dziećmi bywa czasami bardzo męcząca. Są spontaniczne, żywe, łatwo więc o wypadek. Mają jednak w sobie tyle energii, że potrafią nią zarazić każdego. – Czasami jestem zmęczona i mam wszystkiego dość. Wtedy – jak wampir_ – czerpię energię od __uczniów _– uśmiecha się Aneta Hachlica.

Dla każdego nauczyciela wyzwaniem jest to, że w czasach internetu i telewizji uczniów trudno czymkolwiek zainteresować. Najczęściej mówią „nudzi mi się” i oczekują, że dorosły dostarczy im kolejną atrakcję. Uwielbiają też powtarzać, że coś jest głupie. – Zabraniam im używać tego słowa – mówi Aneta Hachlica.

Dzieci w Lusinie żyją jednak w trochę innym świecie niż te w dużych krakowskich szkołach. Są bliżej przyrody i mają swój ogródek. – Z którego wyjadają wszystkie warzywa. Dla nich to atrakcja, ale także nauka zdrowego żywienia – podkreśla Maria Wojsław.

Dla uczniów w Lusinie sadzenie roślin było dużym przeżyciem. Najpierw obserwowały, jak kiełkują w doniczkach na szkolnych parapetach. Potem na każdej przerwie wybiegały ze szkoły, aby zobaczyć, ile urosły. –_To była wspaniała lekcja przyrody –_ mówi Maria Wojsław.

Teraz dzieci z Lusiny będą miały kolejną atrakcję. Pani Aneta będzie od poniedziałku piekła z nimi chleb. Poprosiła rodziców o pożyczenie małych piekarników. – Dla dzieci to będzie także okazja, aby nauczyły się o miarach, o tym, jak się przygotowuje jedzenie__– tłumaczy. Poza tym w szkole będzie pachniało jak w domu. Wszystko co zrobią, będą mogły – jak zwykle – zjeść.

***

– Zawsze wyróżniała się aktywnością. Wszędzie jeździła z **dziećmi, organizowała dla nich zajęcia dodatkowe. **Robiła to z taką pasją i zaangażowaniem, że zaproponowałem jej, aby zgłosiła się do konkursu na dyrektora szkoły. Odmówiła, bo woli uczyć – mówi Krzysztof Musiał.

W **naszym plebiscycie szukaliśmy najlepszych nauczycieli w trzech kategoriach: nauczyciel szkoły podstawowej, nauczyciel gimnazjum i szkoły średniej oraz nauczyciel w **kategorii mała szkoła (do 200 uczniów). Nagrodą był tablet dla nauczyciela i projektor multimedialny dla szkoły. Otrzymali je zdobywcy pierwszych miejsc w każdej kategorii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski