Fot. Anna Kaczmarz
W szkole podstawowej nauczycielka przedstawiła ją innym dzieciom: "To jest Nina". To było jakieś obce imię. Woli, aby nazywać ją Janką, bo to mniej oficjalne, a ona nie lubi oficjalności. Jest wyjątkowo pogodną osobą, szukającą w życiu wyłącznie dobrych stron. Kiedy w jej mieszkaniu w starej kamienicy w centrum Krakowa słychać dochodzący z zewnątrz uciążliwy hałas, towarzyszący remontowi w sąsiedztwie, ona się uśmiecha, mówiąc: - Po kolei odnawiane są kamienice. Cała ulica pięknieje. Aż miło popatrzeć.
Lubi swoje krakowskie mieszkanie, sympatyczną kuchnię z dużym stołem i oknem wychodzącym na podwórze studnię. Bez namysłu je jednak opuszcza, gdy trzeba jechać z misją humanitarną. Nie zraził jej poważny wypadek, gdy po ostrzelaniu konwoju na Bałkanach spadła w przepaść. Powiedziała potem, że dobrze, że to spotkało ją, a nie innych uczestników, bo to ona była odpowiedzialna za konwój. Zawsze martwi się o współpracowników.
Porusza się na wózku inwalidzkim lub o kulach (w dzieciństwie zachorowała na polio), ale to nie przeszkadza jej jechać z pomocą humanitarną w najbardziej niebezpieczne rejony świata. - Pomocy nie można organizować zza biurka - tłumaczy.
Za swoją działalność humanitarną otrzymała trudną do zliczenia liczbę medali, orderów, odznaczeń i nagród. 9 lutego 2009 r. przyznano jej "polskiego Nobla".
(EP)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?