Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pani Zosia

Redakcja
Od dwudziestu lat karmi aktorów, szykując im codziennie śniadania, obiady, zimne przekąski, a na popremierowe bankiety czy teatralne sylwestry przyrządza znakomite dania. Zofia Szwejser, bufetowa w Starym Teatrze, przed którą nie ma kulinarnych tajemnic. A bufet, jak się często mówi, jest w teatrze miejscem najważniejszym. W nim nie tylko popija się kawę czy jada posiłki, ale często prowadzi burzliwe artystyczne spory, dzieli smutki i radości niełatwego życia aktora. Zdarza się, że niektórzy artyści, gdy los jest dla nich mniej łaskawy, spędzają w nim więcej czasu niż na scenie. - Ten bufet stworzyłam praktycznie od podstaw - wspomina pani Zofia. - Początkowo było skromnie, a z czasem zaczęłam pitrasić coraz więcej dań, choć zaplecze jest niewielkie i ulubionych pierogów nie mogę przyrządzać. Kawał życia tu spędzam. Bywało i tak, że aktorzy szli na próbę, a małe dzieci zostawiali u mnie. Rysowały, malowały, ja im matkowałam, dokarmiając je i szykując obiady dla rodziców. Znam gusta kulinarne wszystkich aktorów. Gdy przed próbą zjawia się w bufecie np. pan Huk - wiem, że czeka na kanapkę na ciemnym chlebie, kawę i wodę mineralną. Z kolei pan Trela lubi na obiad gotowane i duszone mięsa, dietetyczne i w lekkim sosie. Ma chyba do mnie duże zaufanie, bo nigdy nie ogląda sztućców pod światło, choć znany jest z obsesyjnego wręcz przestrzegania czystości naczyń stołowych.

Za kulisami teatru: Zofia Szwejser

Pani Zofia wraz ze swoją pomocnicą, panią Helenką, przychodzi do teatru wcześnie rano. Zaczyna od przygotowywania finezyjnych, maleńkich kanapeczek z wędliną, serem, jarzynami - wszystkie udekorowane są artystycznie. Gdy aktorzy zjawiają się przed próbą, około godziny 10, wszystko jest już gotowe, a w ekspresie parzy się mocna kawa. Kiedy artyści znikają na próbę, pani Zosia zabiera się za robienie obiadów. - Zawsze przygotowuję kilka dań: obowiązkowo zupę, codziennie inną -ten zwyczaj wprowadził pan Kutz -anadrugie jest dowyboru: bigos, fasolka pobretońsku, flaczki, brizol, filet zkurczaka, kotlet schabowy, gołąbki, risotto, awpiątki ryba, najczęściej panga, bo wszyscy ją lubią. Dotego podaję dużo sałatek isurówek. Ziemniaczków nie ma, bo wteatrze wszyscy zawsze się odchudzają. Ztych samych powodów nie piekę ciast. Wteatrze aktorzy spędzają sporą część swojego życia, aja wraz znimi. Siłą rzeczy nieraz zwierzają się ze swoich rodzinnych kłopotów, obserwuję ich podenerwowanie podczas prób generalnych. Wiem, że to dla nich trudny czas, więc staram się wszystkim dogadzać jak mogę. W__czasie generalnych, jak nakarmię towarzystwo, to biegnę nabalkon iobserwuję, jakie to nowe danie artystyczne przygotowali moi stołownicy. Jeśli premiera jest udana,to ibankiet jest radosny. Poklapie smutek panuje w____bufecie.
Podczas popremierowych bankietów wjeżdżają na stół obowiązkowo jajka faszerowane, panga w pomidorach, wątróbki zawijane boczkiem i wiele innych smakołyków. Na tych spotkaniach bywali także dostojni goście, m.in. minister kultury Waldemar Dąbrowski, Sławomir Mrożek, zespoły teatrów niemieckich, rosyjskich i angielskich. Na tę okoliczność u pani Zofii jest karta dań w trzech językach, zaś sama gospodyni włada angielskim i niemieckim na tyle dobrze, by obsłużyć zagranicznych gości. - Popremierze "Wielebnych" gościliśmy autora, panaMrożka. Naszykowałam różne dobre rzeczy, aon domnie: proszę mi odgrzać parówki. Mało mi serce nie pękło zprzykrości, że tych pyszności nie kosztuje, tylko oparówkach myśli. Ale co było robić -____odgrzałam.
W teatrze zdarzają się także nieprzewidziane sytuacje, jak choćby wtedy, gdy aktorzy nieco pobalują dnia poprzedniego i przychodzą na próbę trochę "zmęczeni". Czy pani Zofia potrafi takiego artystę wybawić z opresji? - Oczywiście! Nigdy klinem, bo alkoholu wbufecie nie ma. Najczęściej serwuję jajecznicę imocną kawę. To stawia na____nogi.
Pani Zofia przygotowuje też odświętne spotkania: teatralne wigilie oraz sylwestry. Na wigilię robi wyjątek i lepi pierogi, serwuje też śledzie na kilka sposobów, oczywiście tradycyjny barszcz z krokietami i różne sałatki. - Aktorzy pokolędują, pojedzą iodrazu robi się świątecznaatmosfera. Dyrektor Grabowski jest moim piątym szefem. Ze wszystkimi żyłam wzgodzie itrafiałam przez żołądek doserca. Pan dyrektor lubi kuchnię tradycyjną: mięsa, ryby, gotowaną kapustę. Zkolei dyrektor Radwan nie wpadał naobiad, bo jak wszyscy się śmiali -jadał jedynie raz wroku.
Kiedy sezon się kończy i trzeba zamknąć bufet na dwa miesiące, pani Zofia smutnieje. - Kocham ludzi, lubię znimi rozmawiać, przeżywać ich radości ismutki. Nazakończenie sezonu urządzam wspólny, pożegnalny obiad, apotem zamykam wszystko nacztery spusty. Jadę zwnukami nawakacje i... znów czekam, kiedy będę potrzebnaw____teatrze. Bez niego trudno by mi było żyć.
Jolanta Ciosek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski