Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Panowie, do staników!

Leszek Mazan, dziennikarz, krakauerolog i szwejkolog
Ostrożność jest matką mądrości. Władze krakowskiej Alma Mater nakazują (rok 1491) wszystkim studentom opuścić kwatery w mieście i zamieszkać w kolegiach i bursach.

Decyzja podyktowana jest dobrem młodzieży akademickiej, albowiem „Kto szuka wiedzy i nauki powinien unikać złego i wszystkich pokus jego.

Styczność ze światem, a zwłaszcza kobietami odrywa od Boga i przeszkadza w nauce. Słusznie tedy radzi św. Augustyn, aby mężczyzna oddający się nauce unikał towarzystwa kobiet.

Z trudnością uchodzi przed śmiercią ten, co się dostał między żmije i skorpiony; towarzystwo kobiet jest jeszcze niebezpieczniejsze, bo karmi trucizną zabójczą”.

To zarządzenie - przystosowane do nowych możliwości terenowych - zastosowały władze uczelni po raz drugi w roku 1964: okrutny brak miejsc w żeńskich akademikach sprawił, że dziewczyny zakwaterowano na piątym piętrze „Żaczka”, odgradzając owo piętro od studentów płci męskiej upiornymi, potężnymi stalowymi kratami - nie do (o, święta naiwności!) sforsowania...

Przekonanie piętnastowiecznych mędrców, że gdzie baba tam diabeł merda ogonem, najlepiej zrozumiał zmarły w roku 1850 w wieku 102 lat jeden z najzacniejszych obywateli Krakowa Ignacy Odrowąż.

Pan Ignacy (mający w rodzie św. Jacka i błogosławioną Bronisławę) był niereformowalnym, wielkim nieprzyjacielem kobiet do tego stopnia, iż na żadną nie spojrzał, a na ich widok obracał się. Oczyma wyobraźni widzę pana Ignacego w niedzielne południe na A-B: w butach na wysokich obcasach, podkutych ogromnymi gwoździami, kontusz papuzi albo pąsowy, płaszcz rzymsko-kolisty z małą niebieską pelerynką - a wokół sam kwiat krakowskiego babińca: omszałe matrony i panny na wydaniu, kilkunastoletnie podfruwajki i cnotliwe mieszczki, po których wciąż widać, że były kiedyś młode.

Pan Ignacy mija je ze wzrokiem wbitym w dziury w chodniku, szepce: - Apage satanas! i przesuwa w kieszeni paciorki różańca. Straszne... Straszne, bo przecie urodą naszych pań zachwycało się wielu, bardzo wielu, n a czele z kompozytorem austriackim Karlem Millockerem, który w roku 1882 kazał tytułowemu bohaterowi swej operetki „Student - żebrak” śpiewać wspaniałą arię ku czci wdzięków krakowianek (ściślej: Polek, ale pisał ją wyłącznie na podstawie skrupulatnych oględzin mieszkanek okolic Wawelu):

Bo Polka wzięła od natury
Co w każdej najpiękniejsze jest:
Od cór Albionu kształt figury
Od Paryżanek piękny gest.
Klasyczny nosek od Rzymianek
Od dziewcząt z fiordów złoty włos
Hiszpański też ma temperament
I gejsz uwodzicielski głos.
A jeszcze coś ma jak Murzynka
Z Cyganki także coś, pardon,
Ma drobna stopkę niby Chinka
I tak jak Niemka kocha dom.
Węgierki, Włoszki, Peruwianki
Czarują nas urodą swą
Lecz wzorem żony i kochanki
Jak świat jest światem - Polki są!

Wobec czegoś takiego nie wolno pozostać obojętnym. Nie wolno popełnić grzechu zaniechania. Bo niby w imię czego mamy rezygnować? W cudownej pigułce optymizmu czyli w filmie „Co ty wiesz o moim dziadku?” śliczna młoda dziewczyna, zauroczona siedemdziesięcioletnim emerytem woła: - Rozerwij mi stanik, szybko, tak jakbyś rozrywał kopertę z emeryturą!

No?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski