Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Papieska kardiologia bez swojego twórcy?

Iwona Krzywda
Iwona Krzywda
Prof. Sadowski ciągle liczy, że będzie mógł operować w Krakowie
Prof. Sadowski ciągle liczy, że będzie mógł operować w Krakowie fot. Andrzej Banaś
Znanemu kardiochirurgowi prof. Jerzemu Sadowskiemu kończy się umowa z krakowskim szpitalem Jana Pawła II. Dyrekcja nie chce, by nadal operował

Czytaj komentarz Iwony Krzywdy: Takiemu kardiochirurgowi wypada zaufać

Wybitny kardiochirurg prof. dr hab. med. Jerzy Sadowski dziś po raz ostatni stanie przy stole operacyjnym w Krakowskim Szpitalu Specjalistycznym im. Jana Pawła II. Umowa wiążąca lekarza z placówką właśnie wygasła, a dyrekcja lecznicy nie zdecydowała się na jej przedłużenie. Zamiast operowania chirurgowi zaproponowano jedynie udzielanie porad w przyszpitalnej przychodni ambulatoryjnej za 800 zł miesięcznie. W gabinecie miałby się pojawiać osiem razy w miesiącu i konsultować pacjentów. Dla prof. Sadowskiego taka propozycja jest nie do przyjęcia.

- Nie interesuje mnie przekładanie papierów. Chcę nadal pracować w tym szpitalu i wykonywać zabiegi. Nie muszę operować dużo, nie ma zresztą takiej potrzeby, bo w klinice jest wielu wybitnych operatorów. Nie może być jednak tak, że zabiera mi się dostęp do stołu operacyjnego. Mam tu wciąż rzesze pacjentów, którzy mi ufają - nie ukrywa rozczarowania prof. Sadowski.

Przez wiele lat wspólnie z prof. dr. hab. med. Antonim Dziatkowiakiem budował renomę papieskiej kardiologii. Od 2001 r. pełnił rolę ordynatora Oddziału Klinicznego Chirurgii Serca, Naczyń i Transplantologii. Dwa lata temu przeszedł na emeryturę, ale nie porzucił skalpela i nadal wykonywał zabiegi. Przez ostatnie pół roku - zgodnie z kontraktem, który zaoferowała mu dyrekcja - operował czterech pacjentów miesięcznie. Od lipca pod Wawelem nie będzie mógł naprawić już ani jednego serca. Dlaczego?

Dyrektor placówki Anna Prokop--Staszecka tłumaczy, że decyzja zapadła po konsultacji z przedstawicielami Instytutu Kardiologii, który działa w szpitalu, a prof. Sadowski od dawna wiedział, że jego obecna umowa nie zostanie przedłużona.

- Zaproponowaliśmy prof. Sadowskiemu konsultacje i kontynuowanie badań naukowych, które prowadzi. Życzę mu wszystkiego najlepszego, jest wybitnym kardiochirurgiem, ale każdy kiedyś musi odejść - mówi dyrektor Prokop-Staszecka. - Obecnie oddziałem kieruje prof. Bogusław Kapelak, który jest jednym z najlepszych specjalistów w swoim fachu i ma znakomity zespół. Z sukcesami leczymy pacjentów, nie mamy powikłań i to się nie zmieni - dodaje.

Dla prof. Sadowskiego na rozstanie z salą operacyjną jest jednak za wcześnie. Kardiochirurg cały czas liczy, że dyrekcja zmieni zdanie i zaproponuje mu kolejny kontrakt. Jeśli w Krakowie zabraknie dla niego miejsca, zamierza pomagać w ratowaniu życia i zdrowia Ślązaków. Ma już w ręku ofertę, jaką złożył mu prof. dr n. med. Marian Zembala, dyrektor Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu, kiedyś najbliższy współpracownik prof. Zbigniewa Religi.

- Kiedy opowiedziałem prof. Zembali o swojej sytuacji, od razu zaoferował mi współpracę. Wszystko wskazuje na to, że wkrótce będę pracował w Zabrzu. Nie wyobrażam sobie, żebym miał przestać operować - mówi prof. Sadowski.

Małopolscy pacjenci, którym przez blisko 40 lat zapewniał opiekę, nie chcą słyszeć o rozstaniu z prof. Sadowskim. Setki chorych dołączyły do akcji „Profesorze, jesteśmy z tobą”, zorganizowanej na Facebooku. Domagają się interwencji marszałka województwa, któremu podlega krakowski szpital.

Prof. Sadowski odejdzie z Krakowa?

Prof. Sadowski jest jednym z twórców krakowskiej kardiochirurgii. Do szpitala Jana Pawła II trafił w 1979 r. i razem z prof. dr. hab. med. Antonim Dziatkowiakiem budował renomę papieskiej placówki, która dziś jest uznawana za jeden z najlepszych ośrodków leczenia serc w Polsce.

Przez blisko 40 lat prof. Sadowski naprawił serca ponad 10 tys. pacjentów. To właśnie on jako pierwszy wszczepił choremu bezszwową zastawkę aortalną. Dziś tego rodzaju zabieg jest w kardiochirurgii standardem. Kierowany przez niego zespół pierwszy w Polsce wykorzystał również mało inwazyjną metodę zastępowania zepsutej zastawki aortalnej nowym egzemplarzem, bez otwierania klatki piersiowej.

Od 2015 roku prof. Sadowski jest już na emeryturze, ale nadal współpracuje z papieską lecznicą. Dziś jednak jego umowa wygasa, a dyrekcja placówki oferuje mu jedynie rolę konsultanta, bez możliwości przeprowadzenia operacji. W efekcie uznany na świecie specjalista może opuścić Kraków i związać się z konkurencyjnym ośrodkiem leczenia serc, który w Zabrzu prowadzi prof. Marian Zembala.

Pacjenci, którym przez lata prof. Sadowski uratował zdrowie i życie działaniami dyrekcji szpitala są oburzeni i nie wyobrażają sobie rozstania kardiochirurga ze stolicą Małopolski. „To się w głowie nie mieści… Jak można tak doświadczonego lekarza pozbywać się z kliniki. Przecież wielu młodych lekarzy mogłoby skorzystać z jego doświadczenia” - napisała na Facebooku jedna z wdzięcznych pacjentek specjalisty.

- Moje odejście na pewno nie zagrozi papieskiej kardiochirurgii. W szpitalu jest znakomity zespół, który od dawna pracuje w takim składzie i zapewnia chorym świetną opiekę - uspokaja prof. Sadowski. - Czy powinno być jednak tak, że lekarz, który spędził tutaj czterdzieści lat, nagle musi przejść do konkurencyjnego ośrodka, bo odmawia mu się zgody na wykonywanie zabiegów? Dla doświadczonego i sprawnego operatora odejście od stołu operacyjnego do przychodni jest jak przejście doświadczonego redaktora i mistrza pióra z działu publicystyka do działu nekrologii - mówi.

Powodem, dla którego lecznica zdecydowała się na rozstanie z prof. Sadowskim ma być przede wszystkim wiek lekarza. Specjalista kończy w tym roku 73 lata. W obronie decyzji dyrekcji placówki stanął m.in. miejski radny Łukasz Wantuch, który za pośrednictwem Facebooka wydał dość kontrowersyjne oświadczenie, iż - „chociaż brzmi to koszmarnie - 73-letni kardiochirurg może stanowić zagrożenie dla życia pacjenta”.

- Wielu moich kolegów w tym samym wieku nadal operuje, w Ameryce to standard, bo zbyt wiele kosztuje wyuczenie kolejnych pokoleń kardiochirurgów. Poza tym mój kontakt nie był dla placówki żadnym obciążeniem. Zarabiałem 2 tys. zł brutto miesięcznie, a moje nazwisko przyciąga przecież pacjentów z całego kraju - odpowiada prof. Sadowski, dodając, że zaledwie kilka dni temu przeprowadził jeden ze swoich najtrudniejszych zabiegów w karierze, który trwał blisko siedem godzin.

Ciągle liczy, że dyrekcja zmieni zdanie, zaproponuje mu nowy kontrakt i pozwoli operować. Jego pacjenci szansę na szczęśliwe rozwiązanie konfliktu upatrują w interwencji marszałka województwa, któremu podlega szpital. Wczoraj nie udało nam się skontaktować z odpowiadającym za ochronę zdrowia wicemarszałkiem.

WIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 10

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski