Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Papież, który wciąż daje otuchę i nadzieję

GRAŻYNA STARZAK
Kolejka wiernych ciągnie się czasami aż do mostu na Wildze Fot: Anna Kaczmarz
Kolejka wiernych ciągnie się czasami aż do mostu na Wildze Fot: Anna Kaczmarz
Jedni piszą krótko: "Ojcze pomóż!". Inni opisują szczegółowo rodzinne dramaty, chwile bólu, zwątpienia, triumfu. Kartki wrzucają do prostej, drewnianej skrzynki. Po raz pierwszy zapełniła się 1 maja ubiegłego roku. Dzisiaj próśb i podziękowań do papieża Polaka jest tyle, że skrzynka musi być opróżniana nawet dwa razy dziennie.

Kolejka wiernych ciągnie się czasami aż do mostu na Wildze Fot: Anna Kaczmarz

Młodzi i starsi. Kobiety i mężczyźni. Krakowianie, ale też mieszkańcy innych regionów Polski, a nawet świata. Przyjeżdżają ze zwykłej ciekawości, ale i z nadzieją, że część swoich problemów powierzą Jemu. A On sprawi, iż poczują ulgę. Może nawet podpowie rozwiązanie? Proszą Go o to na przygotowanych wcześniej kartkach. Na skrawkach papieru znalezionych pospiesznie w torbie. Jedni piszą krótko: "Ojcze pomóż!". Inni opisują szczegółowo rodzinne dramaty, chwile bólu, zwątpienia, triumfu. Kartki wrzucają do prostej, drewnianej skrzynki. Po raz pierwszy zapełniła się 1 maja ubiegłego roku. Dzisiaj próśb i podziękowań jest tyle, że skrzynka musi być opróżniana nawet dwa razy dziennie.

Intencje proszących o wstawiennictwo papieża Polaka są czytane pół godziny przed każdą mszą świętą. O co proszą wierni? - O różne sprawy. Najczęściej o uzdrowienie z choroby, ale także o inne łaski. Ludzie czują potrzebę pośrednictwa Ojca Świętego. Ufają, że ktoś, kto żył w takiej zażyłości z Panem Bogiem, pomoże im unieść ciężary, jakie niesie codzienne życie. Wczoraj na przykład przyszła do nas pani, która chciała podziękować papieżowi za pomoc w znalezieniu pracy - opowiada ks. prałat Jan Kabziński, kustosz Sanktuarium bł. Jana Pawła II w Krakowie-Łagiewnikach.

Skrzynka z prośbami i podziękowaniami najszybciej zapełnia się 22 każdego miesiąca. W tym dniu w świątyni, która powstała w miejscu, gdzie Karol Wojtyła pracował jako robotnik, wierni modlą się o jego szybką kanonizację. W niedzielę, 22 kwietnia, w tłumie wiernych była Małgorzata Mazela, mieszkanka Jaworzna. Przyjechała do sanktuarium podziękować papieżowi. Czekając na wyniki badań mammograficznych modliła się za Jego wstawiennictwem. Miała podstawy, żeby sądzić, iż grozi jej poważna choroba. - Na szczęście okazało się, że wszystko jest w porządku - mówi, składając ręce jak do pacierza. Jana Pawła II widziała z bliska dwa razy. W czasie audiencji dla Polaków w Watykanie w 1995 r. i pięć lat później. Z pierwszej audiencji zapamiętała uśmiechniętą twarz Ojca Świętego. Druga była mniej radosna. Papież nie czuł się najlepiej. Mimo to

przekomarzał się z pielgrzymami.

- To było niesamowite przeżycie - opowiada podekscytowana tym wspomnieniem. Śmierć papieża bardzo nią wstrząsnęła. Kilkanaście dni wcześniej widziała Go w oknie papieskich apartamentów, gdy chciał coś powiedzieć w stronę wiwatującego tłumu, ale nie mógł z powodu choroby. - Ta Jego bezsilność to był jakby protest przeciwko temu, co się dzieje na świecie. Konflikty zbrojne, moralny upadek grup i całych społeczności. Wtedy, stojąc w oknie, Jan Paweł II nic nie mówił, a chyba wszyscy wiedzieli, co chce powiedzieć.

Małgorzata Mazela ma nadzieję, że modlitwy wiernych spowodują, iż kanonizacja Jana Pawła II nastąpi już wkrótce. - Mówi się i pisze o wielu cudach i łaskach, jakich doznają ludzie za Jego wstawiennictwem. Do uznania świętości Karola Wojtyły wystarczy jeden cud. Myślę więc, że niebawem będziemy Go nazywać świętym!
Grażyna Klimek, krakowianka, z zawodu chemik, zajmująca się obecnie wychowaniem dzieci, też ma nadzieję na szybką kanonizację papieża Polaka. - Codziennie odmawiam modlitwę przygotowaną rok temu z okazji beatyfikacji Ojca Świętego. Bywam na nabożeństwach w sanktuarium błogosławionego. To mi pomaga. Dodaje sił i otuchy. Budzi nadzieję. Nadzieja jest mi potrzebna. Mam w domu ciężko chorą osobę.

22 kwietnia. Godz. 16. Parking przed świątynią jest już pełen samochodów. W miejscu, gdzie parkują większe pojazdy, zatrzymuje się autobus z tablicami rejestracyjnymi województwa świętokrzyskiego. To kuracjusze z Buska. W programie wycieczki mają wizytę w sanktuarium.

- Jestem szczęśliwa, że mogłam zobaczyć to święte miejsce - dzieli się swoimi wrażeniami Barbara Krzywańska z Łodzi. - Przy relikwiach Jana Pawła II nie mogłam powstrzymać łez. W sierpniu ub. roku zmarł mój mąż. Jest mi samej bardzo źle. Jutro są jego imieniny. Miał na imię Jerzy. Dałam na mszę za jego duszę.

Krystyna Dykta z Katowic, którą do sanktuarium przywiózł syn Janusz, też uroniła łzę przy relikwiach. - Pomimo mojego niemłodego już wieku nie miałam okazji do spotkania z Janem Pawłem II za jego życia. To jest

ten pierwszy raz

- mówi cicho starsza, dystyngowana pani. Janusz Dykta widział papieża z bliskiej odległości. W czasie pamiętnej, pierwszej pielgrzymki w 1979 roku. Kolejne oglądał w telewizji. W gazetach czytał papieskie homilie.

22 kwietnia. Godz. 16.30. Wśród wiernych, przygotowujących się do nabożeństwa i późniejszej procesji ze świecami, jest rodzina Jana i Marii Wasylów z Krzęcina koło Skawiny. Ich córka Monika, uczennica szkoły średniej, nie jest zbyt rozmowna. Na pytanie, czy czuje się przedstawicielką "pokolenia JPII", odpowiada skinieniem głowy. Co przez to rozumie? A to, że nie można się wstydzić wiary i trzeba się starać być na co dzień dobrym człowiekiem.

Mama Moniki - Maria Wasyl - chętnie przystaje na chwilę rozmowy. W Sanktuarium bł. Jana Pawła II rodzina Wasylów jest pierwszy raz. - Wrażenia? Bardzo mi się podoba. Przy ampułce z krwią papieża rozpłakałam się. Żałuję, że nie przyjechaliśmy tu na nabożeństwo w dniu beatyfikacji Jana Pawła II. W parafii był różaniec przed beatyfikacją. Nie opuściłam ani jednego dnia. Teraz modlimy się wszyscy o kanonizację. Do Rzymu z tej okazji pewnie się nie wybierzemy. Za duży koszt. Chciałabym tutaj, w tym miejscu, przy papieskich relikwiach, móc przeżyć to wydarzenie.

Jan Wasyl, mąż Marii, jest budowlańcem. Sanktuarium oglądał okiem fachowca. Mówi, że to dobra, solidna robota.

Ks. prałata Jana Kabzińskiego cieszą te słowa. Ale przede wszystkim tłumy pielgrzymów uczestniczących w nabożeństwach. Dolny kościół

jest już za mały.

Dzisiaj, na wszystkich czterech mszach było tyle ludzi, że część z nich musiała stać na zewnątrz, w krużgankach. W niedzielę, w ciągu całego dnia, przybywa nawet 10 tysięcy wiernych. Są dni, że kolejka do ucałowania papieskich relikwii ciągnie się aż od mostu na Wildze.
Ks. Kabziński, tak jak pozostali pielgrzymi odwiedzający sanktuarium, wierzy, że niebawem, może nawet w przyszłym roku, doczekamy się kanonizacji bł. Jana Pawła II. - Mam nadzieję, że świątynia właściwa, czyli kościół górny, który pomieści nawet 3 tysiące osób, będzie już gotowa. W tej chwili budowniczowie są na wysokości 18 metrów. Jeszcze 9 metrów do góry i będzie można stawiać wiechę. Chcemy do końca listopada założyć dach, żeby kościół był zabezpieczony przed zimą. Myślę, że to powinno się udać.

Kanonizacja Jana Pawła II odbędzie się w Rzymie, ale do Łagiewnik, na dawne "białe morza", gdzie jest papieskie sanktuarium i powstaje "papieskie miasteczko", przyjedzie zapewne w tym dniu sporo osób. Msza dziękczynna mogłaby się odbyć na zewnątrz. Wokół sanktuarium jest 12 hektarów zieleni. Część tego terenu już została utwardzona i wybrukowana. Są wytyczone parkingi i alejki ze stacjami drogi krzyżowej. Jeszcze w tym roku ruszy budowa mostu, który połączy sąsiadujące ze sobą sanktuaria: bł. Jana Pawła II i św. Faustyny. Most znacznie ułatwi dojście do świątyni, której patronem jest papież Polak. Obecnie można się tu dostać właściwie tylko samochodem. Decydując się na pieszą wycieczkę, trzeba mieć dobrą kondycję. W niedzielę przy sanktuarium zatrzymuje się autobus nr 133.

- Niestety, kursuje rzadko - narzekają pielgrzymi. Ks. Kabziński kilka razy sam, własnym autem, zawoził starszych ludzi na przystanek tramwajowy, bo nie mieli siły, żeby tam dojść na piechotę.

22 kwietnia. Zbliża się godzina 17. Wierni gromadzą się w dolnym kościele. Mszy św. w intencji rychłej kanonizacji Jana Pawła II przewodniczy ks. Józef Orawczak z Myślenic. W sanktuarium imienia papieża Polaka jest już kolejny raz. Za każdym razem podziwia prostotę wnętrza. - Zapewne nie wszystkim odpowiada ten nieco

surowy styl.

Mnie się podoba, bo Jan Paweł II był skromnym człowiekiem. Miałem okazję dwukrotnie rozmawiać z Ojcem Świętym. Wspominał przy mnie szlaki na Zarabiu, którymi chodził jako kardynał. Pytał o różne miejsca. Na koniec ja zadałem pytanie Ojcu Świętemu: "Co mam powiedzieć moim parafianom jak wrócę". Papież odpowiedział z tym swoim ujmującym uśmiechem: "Proszę im powiedzieć, że są dobrzy, ale to nie znaczy, że nie mogą być lepsi".

22 kwietnia. Godz. 18. Kończy się msza w intencji kanonizacji. Z dolnego kościoła wychodzą wierni ze świecami i lampionami w dłoniach. Rozpoczyna się Procesja Światła z relikwiami Jana Pawła II. Takie same odbywają się w Fatimie i Lourdes. Tam w procesji idą dziesiątki tysięcy wiernych z całego świata. Czy w papieskim sanktuarium też tak kiedyś będzie? Czy Łagiewniki staną się tak samo sławne? Ks. Jan Kabziński jest pewien, że tak. Wspomina, że kiedy był pierwszy raz w Fatimie - jakieś 30 lat temu - nie było tam takich tłumów jak dzisiaj. - Na wszystko trzeba czasu. U nas też pielgrzymów przybywa. To znak, że kult Jana Pawła II się rozwija.
Tego samego zdania jest prof. Antoni Jackowski, twórca nowej dziedziny nauki - geografii religii, którego często można spotkać w Łagiewnikach. Profesor właśnie wrócił z długiej, zagranicznej podróży. Odwiedzał m.in. miejsca kultu świętych. Prof. Jackowski uważa, że Łagiewniki to swego rodzaju fenomen, bo rzadko bywa tak, jak w Łagiewnikach, że obok siebie są dwa, ważne dla wiernych sanktuaria. W jego opinii "sława jednego będzie miała znaczenie dla drugiego, bo one są razem i przyjeżdżający do Łagiewnik pielgrzymi będą odwiedzać jedno i drugie". - Myślę, że w przyszłości w Łagiewnikach powstanie jeden wielki zespół pielgrzymkowy z dwoma sanktuariami. Tym bardziej że oba są ze sobą mocno powiązane. To przecież Jan Paweł II wykreował kult św. Faustyny, jeśli tak można powiedzieć, używając świeckiej nomenklatury. To był bardzo szczęśliwy pomysł, żeby sanktuarium papieża Polaka wybudować właśnie w tym miejscu.

***

22 kwietnia wieczorem. Procesja wiernych przechodzi pomiędzy kapliczkami ustawionymi na placu przed sanktuarium. Śpiewają pieśni ułożone dla Jana Pawła II z okazji beatyfikacji, medytują, odmawiają modlitwę różańcową. Czwartą część tej modlitwy - Tajemnicę Światła - dodał Jan Paweł II. Wierni dziękują Mu, podnosząc świece do góry. W ten sposób wyrażają też radość, że ich rodak trafił na ołtarze. Płomyki ognia oświetlają ludzkie twarze. Skupione. "Spragnione Światła" - jak mówią kapłani prowadzący procesję. Przypominają się słowa ewangelisty Jana: "Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia".

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski