Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Para na medal?

Redakcja
Na nadziejach się jednak kończyło, najwyżej polska para uplasowała się w Seulu, zajmując 6. miejsce. Do Sydney Polacy znów pojadą z nadziejami, znów mamy bowiem debel, który należy do światowej czołówki. Lucjan Błaszczyk i Tomasz Krzeszewski wygrywali już prestiżowe turnieje z cyklu Pro Tour we Francji i Szwecji, na miesiąc przed rozpoczęciem igrzysk w Sydney wygrali też silnie obsadzony turniej German Masters. W Sydney Polacy zagrają nie tylko w deblu, obydwaj uzyskali także prawo startu w turnieju singlowym. Wywalczyło je tylko 64 zawodników z całego świata.

Lucjan Błaszczyk i Tomasz Krzeszewski w Sydney

 Podczas igrzysk olimpijskich w Sydney dopiero po raz czwarty o medale rywalizować będą tenisiści stołowi. Olimpijski debiut pingpongowej piłeczki miał bowiem miejsce w 1988 w Seulu. Reprezentanci Polski występowali we wszystkich turniejach olimpijskich, ale w żadnym nie zajmowali medalowych miejsc. Za każdym razem największe nadzieje wiązano z występem debli, najpierw Andrzeja Grubby z Leszkiem Kucharskim (w Seulu i Barcelonie), a potem Grubby z Lucjanem Błaszczykiem (w Atlancie).
 - Bardzo solidnie przepracowaliśmy okres przygotowawczy przed igrzyskami - mówi Lucjan Błaszczyk - Zaczęliśmy w Wiśle od zgrupowania kondycyjnego, potem był Drzonków, gdzie pracowaliśmy już z całą reprezentacją Polski dwa razy dziennie nad techniką. Następnie wspólnie z Tomkiem Krzeszewskim wzięliśmy udział w międzynarodowym zgrupowaniu w Heidelbergu zorganizowanym przez Europejską Unię Tenisa Stołowego dla olimpijczyków z Europy. To pierwsza tego typu inicjatywa ETTU, znakomicie ją oceniam. Zebrało się około 40 zawodników, wszyscy niezwykle poważnie potraktowali obecność w tak znakomitym gronie. Trenerzy każdego dnia ustalali wspólną strategię pracy.
 - Najlepsi tenisiści świata rezygnują z udziału w turnieju na olimpiadzie, nie jest dla nich tak ważny, jak choćby turnieje wielkoszlemowe, w których zarabia się wielkie pieniądze. Jak traktują olimpiadę tenisiści stołowi?
 - Idea olimpijska w naszym gronie na pewno się nie przeżyła. Myślę, że większość zawodników światowej czołówki uważa turniej olimpijski za ważny, choć nie przynosi on profitów finansowych tak wielkich, jakie można zarobić choćby w Pucharze Świata. Nie jest jednak tak, że olimpiada w ogóle nie ma wpływu na stan kont zawodników. Zdobycie medalu daje możliwość podpisywania lepszych kontraktów reklamowych, negocjowania wyższych umów z klubami. Nie sądzę, żeby tenisiści robili dobrze rezygnując z olimpiady. Nie dbają o przyszłość swojej dyscypliny i własną. Kiedyś będą mieć pieniądze i puchary z turniejów, ale olimpijskiego medalu nie.
 - Występ w Sydney nie będzie Twoim olimpijskim debiutem? Czy mając doświadczenia z Atlanty denerwujesz się mniej?
 - Trochę się denerwuję, jak przed każdym ważnym startem, ale chyba mniej niż przed Atlantą. Traktuję jednak stres czyli rodzaj napięcia przedstartowego jak coś potrzebnego do tego, żeby chciało mi się grać. W pewnym sensie będę jednak debiutował na olimpiadzie, bo w Atlancie grałem tylko w turnieju deblowym, teraz znalazłem się wśród 64 singlistów, którzy uzyskali prawo gry w turnieju indywidualnym. Dzięki wcześniejszym doświadczeniom wiem już, że nie mogę poddać się myślom o starcie olimpijskim jako najważniejszym w życiu. Aby nie zjadła mnie trema muszę myśleć, że to start wyjątkowy, ale jednak jeden z wielu.
 - Atmosfera wioski olimpijskiej, w ogóle wielkiego sportowego święta jakim są igrzyska olimpijskie, średnio chyba sprzyja koncentracji przed startem. Wiesz już jak sobie z olimpijskim zamieszaniem radzić?
 - Mamy to szczęście, że turniej tenisa stołowego rozpoczyna się już 16 września, czyli dzień po oficjalnym otwarciu igrzysk. Dzięki temu nie będziemy musieli brać udziału w ceremonii otwarcia. Przeżyłem ją w Atlancie, wiem, że to ogromne przeżycie, bo spotkałem na niej największe gwiazdy światowego sportu, ale potem dwa dni dochodziłem do siebie. Ciągłe przemieszczanie się, przebieranie, długie oczekiwanie na przemarsz jest bardzo męczące. Ważne będzie także to, że choć wylatujemy do Sydney 1 września, czasu, który zostanie nam do rozpoczęcia turnieju nie będziemy spędzać w wiosce olimpijskiej. W Sydney załatwimy tylko formalności, już wiem, że wielogodzinne, związane z akredytacją, a potem przeniesiemy się w pobliże Melbourne, gdzie będziemy trenować na wspólnym z Francuzami obozie. Do wioski olimpijskiej przeprowadzimy się pięć dni przed rozpoczęciem gier. To znakomite rozwiązanie. W Atlancie wspólnie z Andrzejem Grubbą 12 dni czekaliśmy na swoje gry i byliśmy tym ogromnie psychicznie zmęczeni. To miało wpływ na naszą formę.
 - Z jakimi nadziejami jedziecie do Sydney? Czy polski debel stanie na podium?
 - Ostatnie wyniki napawają optymizmem. Wspólnie z Tomkiem wygraliśmy pierwszy w tym sezonie poważny turniej German Masters, pokonaliśmy w nim pary, które na olimpiadzie rozstawione będą z najwyższymi numerami: Szwedów Perssona i Waldnera, Austriaków Schlagera, Jindraka, w finale Holendrów Heistera, Keena. Z drugiej jednak strony mogliśmy w tym samym turnieju nawet nie wyjść z grupy. W lidze niemieckiej, która rozpoczęła rozgrywki już dwa tygodnie temu, mój zespół TTC Grenzau zanotował dwa zwycięstwa. Zwycięstwo w pierwszym meczu zanotował także w II lidze niemieckiej TTG Hoengen, w którym gra Tomek Krzeszewski. Odniósł on zresztą osobisty sukces, po raz pierwszy w karierze wygrał z Torbenem Wosikiem. Jeśli chodzi o nasz debel, muszę powiedzieć, że mamy medalowe szanse, ale na pewno nie jesteśmy pewniakami. Stanowimy typową parę turniejową, która z każdą grą prezentuje się coraz lepiej. Jeśli przebrniemy pierwsze rundy, może być nieźle, awans do "ósemki" oznaczał będzie realną szansę na medal. Tenis stołowy jest jednak sportem, w którym wiele zależy od dyspozycji dnia, szczęścia, losowania. Musimy dobrze grać i mieć jeszcze trochę fartu, żeby myśleć o medalu. Indywidualnie także jestem w stanie z każdym wygrać, ale i z każdym przegrać. Spotka się przecież przy stołach ścisła światowa czołówka, poziom będzie bardzo wyrównany
 - Czy ze zdrowiem Tomka wszystko w porządku, miał poważne kłopoty z kręgosłupem...
 - Wciąż odczuwa ból, ale to nie zmienia rytmu jego treningów, czasem przyjmuje środki znieczulające, ale nie narzeka.
 - Sporo się ostatnio zmieniło w Twoich interesach...
 - Nie jestem już związany z firmą Butterfly, podpisałem 4-letni kontrakt z innym producentem pingpongowych akcesoriów Tibharem. Związani z nim są także: Damien Elloi, Patrick Chila, Władimir Samsonow, także Tomek Krzeszewski. Tydzień temu podpisałem też nowy 3-letni kontrakt z moim dotychczasowym klubem TTC Grenzau. Otrzymałem wcześniej propozycję od mistrza Niemiec Ochsenhausen, ale Grenzau znacznie przebiło tamtą ofertę. Wybrałem Grenzau, bo mam tu znakomite warunki do dalszego rozwoju, sparingpartnerów z niemieckiego ośrodka olimpijskiego, przeszedł do Grenzau także znakomity Chińczyk Ma Wenge. Wszystko co dla mnie najlepsze, mam w Grenzau.

Rozmawiała: MAŁGORZATA SYRDA-ŚLIWA

 
 LUCJAN BŁASZCZYK - ur. 28.12.1974. Klub TTC Zugbrucke Grenzau. Trener klubowy: Andrzej Grubba. Trener kadry: Stefan Dryszel. Olimpijczyk z Atlanty w grze deblowej z Andrzejem Grubbą. Sukcesy: ćwierćfinalista MŚ (1995), ćwierćfinalista ME (2000), wicemistrz Europy seniorów w deblu z Andrzejem Grubbą (1996), mistrz Europy juniorów w deblu z Tomaszem Krzeszewskim (1993), międzynarodowy mistrz Szwecji i Francji w deblu z Krzeszewskim (1999), dwukrotny brązowy medalista ME w mikście (1994, 1996), drużynowy wicemistrz Europy (1998), dwukrotny brązowy medalista ME (1996, 2000), sześciokrotny mistrz Polski w singlu.
 TOMASZ KRZESZEWSKI - 19.09.1974. Klub: TTG Hoengen. Trener kadry L. Dryszel. Debiutant na igrzyskach olimpijskich. Sukcesy: drużynowy wicemistrz Europy (1998), dwukrotny brązowy medalista ME w drużynie (1996, 2000), mistrz Europy juniorów w deblu z Błaszczykiem (1996), międzynarodowy mistrz Szwecji i Francji w deblu z Błaszczykiem, mistrz Polski (1997).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski