Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paragraf na dręczyciela

Redakcja
Styczeń w dużej instytucji finansowej oznacza mnóstwo pracy, zwłaszcza w dziedzinie planowania. Pani Bożena, zajmująca się tymi sprawami w jednym z oddziałów pewnej ogólnopolskiej firmy, od kilku tygodni bardzo źle się czuła. Kiedy jednak poinformowała o tym szefa, ten kategorycznie zabronił jej pójść na zwolnienie lekarskie przed wykonaniem powierzonego zadania. Bożena pracowała nad planem przez kilka tygodni, łącznie z wolnymi sobotami, zmagając się z uporczywymi bólami głowy. Nie miała nawet czasu odwiedzić specjalisty. Kiedy wreszcie trafiła do lekarza, okazało się, że jest już za późno: wykryty guz mózgu był w fazie nieuleczalnej. Miesiąc później Bożena zmarła.

Nowy termin w polskim prawie

   - Dyrektor nie okazał najmniejszej skruchy - _Anna, była pracownica tej samej instytucji, do dziś nie może opanować emocji. - _Jedynym jego komentarzem były słowa: "Nie ma więcej umierania", wygłoszone na zebraniu oddziału dwa dni po śmierci koleżanki.
   Na zatrudnionych w firmie padł blady strach. Już od dłuższego czasu bano się szefa, do codziennego rytuału wielu osób należały długotrwałe wizyty w toalecie przed rozpoczęciem pracy.
   - Zaczęło się od planów sprzedaży - _opowiada Anna. - _Zadaniem wszystkich pracowników, nie tylko sprzedawców, było początkowo zapoznawanie potencjalnych klientów z naszą ofertą. Jednak z czasem plany te stawały się coraz bardziej niemożliwe do zrealizowania. Oprócz wykonywania swoich codziennych obowiązków musieliśmy szukać klienta o ściśle określonych cechach, aby - zgodnie z życzeniem szefa - "przyprowadzić" go do naszej placówki. "Po godzinach" tworzyliśmy bazy danych, rozmawialiśmy z potencjalnymi kandydatami na klientów, jednak efekty wciąż nie zadowalały dyrektora. Zabrał więc niektórym pracownikom premie. Atmosfera stawała się nie do wytrzymania, narastało napięcie, coraz trudniej było pracować w takich warunkach - _dodaje.
   Kolejną ofiarą stała się Monika. Jak co tydzień, w pewien piątek dyrektor wezwał na rozmowę wszystkich pracowników, by po kolei przedstawili swoje plany sprzedaży. Monika weszła do jego gabinetu jako pierwsza i bardzo szybko opuściła pokój. Po "przesłuchaniu" kolejnych osób szef wezwał ją ponownie.
   
- Rozmowa była burzliwa, słychać było krzyki, wymówki i groźby - wspomina Anna. - _Monika wybiegła z gabinetu, usiadła na schodach i wybuchła panicznym płaczem. Nikt nie umiał jej uspokoić. Dopiero po kilku godzinach jej stan poprawił się na tyle, że mogła pojechać do domu. Dwa dni później złożyła rezygnację z pracy. Okazało się, że przeszła poważne załamanie nerwowe. Wówczas kilka innych osób, łącznie ze mną, też wypowiedziało umowy o pracę.
   Choć oddział firmy pół roku temu uległ likwidacji, a w dodatku jego główna siedziba znajdowała się w odległym regionie Polski, Anna wciąż obawia się podać nie tylko nazwę instytucji i swoje nazwisko, ale nawet zastrzega, by nie określać ściśle branży, w której działa przedsiębiorstwo.
   - To małe miasto - _tłumaczy. - _Wszyscy się znają, wszyscy wiedzą, o co chodzi, a firma działa przecież w całej Polsce. Nie chcę mieć nieprzyjemności - _dodaje. Historie swoich współpracowników opisała w pracy naukowej na temat mobbingu, przygotowanej w ramach studiów na wrocławskiej Akademii Ekonomicznej.
   \\\*
   
- Największy błąd mojego życia polegał na publicznym sprzeciwieniu się kierownikowi w zawodowej kwestii - _Magda, zadbana szatynka w średnim wieku, nie kryje zdenerwowania, mimo że od opisywanej przez nią sytuacji minęły blisko trzy lata. Wciąż jest pod stałą kontrolą neurologa. - _Okazało się, że należy do osób wyjątkowo pamiętliwych. Przez półtora roku wielokrotnie dawał wyraz swemu niezadowoleniu z mojej pracy, publicznie okazywał niechęć, zwracał się do mnie nieuprzejmym i podniesionym tonem, regularnie wyzwał "na dywanik" i robił nieuzasadnione wymówki. Potem stopniowo zlecał coraz mniej zadań, by wreszcie wykluczyć całkowicie z prac zespołu, którego byłam do tej pory liderem. Groził mi wypowiedzeniem umowy o pracę, a nawet publicznie wyśmiewał mój wygląd, upokarzając wobec innych pracowników - _dodaje.
   Magda zaczęła cierpieć na nieustanne bóle głowy i serca oraz drżenie rąk. Bez przyczyny wybuchała niekontrolowanym płaczem. Diagnoza brzmiała: rozstrój nerwowy. Po powrocie ze zwolnienia lekarskiego złożyła wypowiedzenie.
   \\\*
   Magda, Bożena, Monika i Anna przez długi czas nie zdawały sobie sprawy, że padły ofiarą mobbingu. - _Nikt z nas nie wiedział, że takie zjawisko istnieje - _opowiada dziś Anna. - _Dlatego - nawet po historii z Bożeną - nie złożyliśmy skargi do Sądu Pracy. Większość osób, zwłaszcza starszych, jest przyzwyczajona do sytuacji, że przełożonego należy słuchać i bez szemrania wykonywać jego polecenia. Nie przyszłoby im do głowy, że można być tak nielojalnym i donosić na szefa. Poza tym wszyscy bali się utraty stanowiska - _dodaje.
   Termin "mobbing" jest znany w Polsce dopiero od kilku lat, a do kodeksu pracy trafił po raz pierwszy w styczniu 2004 r. Pojęcie to pochodzi z języka angielskiego ("mob" - tłum, motłoch, tłuszcza) i oznacza "napadać na kogoś, nagabywać, atakować"). Obecne zastosowanie znalazło na początku lat 80., wcześniej było używane przez naukowców do opisywania agresywnego zachowania dzikich zwierząt. W nowym znaczeniu użył go szwedzki lekarz i psycholog Heinz Leymann, od wielu lat zajmujący się problemem przemocy psychicznej w miejscu pracy. Prof. Leymann wyróżnił aż 45 cech - kryteriów pozwalających rozpoznać mobbing, m.in. ciągłe krytykowanie wykonywanej pracy, ustne lub pisemne groźby i pogróżki, traktowanie "jak powietrze", uniemożliwianie kolegom rozmów z ofiarą, rozsiewanie plotek, kierowanie na badania psychiatryczne, zlecanie wykonywania bezsensownych zadań itd.
   Mobbing to coś więcej niż tylko zła atmosfera w pracy, coś o wiele gorszego niż okazjonalne niesprawiedliwe traktowanie czy złośliwa plotka. To rodzaj terroru psychicznego, stosowanego przez jedną lub kilka osób przeciwko (przeważnie) jednej. Represjonowanie pokrzywdzonej osoby, rzadziej grupy, trwa długo: miesiące, a nawet lata. Maltretowany pozbawiony jest możliwości obrony. Rezultatem mobbingu bywa najczęściej depresja, problemy z pamięcią i koncentracją, agresja, koszmary i lęki nocne, ogólne osłabienie organizmu, a w cięższych przypadkach - próby samobójcze oraz w przypadku długotrwałego stresu - uzależnienia oraz choroby układu krążenia.
   W krajach Unii Europejskiej za ofiary prześladowań w miejscu pracy uważa się około 8 proc. osób. Badania przeprowadzone dla Unii Europejskiej przez Fundację Dublińską wykazały, że w różnych państwach unijnych mobbingowi w miejscu pracy w ciągu ostatnich 12 miesięcy poddanych zostało około 12 milionów osób. Z materiałów tych wynika, że prześladowcą w 81 proc. przypadków jest przełożony, w 14 proc. równy rangą, zaś tylko w 5 proc. podwładny. Co ciekawe, zjawisko mobbingu występuje rzadziej w firmach komputerowych, najczęściej zaś - w urzędach i bardziej tradycyjnych branżach gospodarki, jak służba zdrowia czy szkolnictwo, gdzie istnieje większe zagrożenie utratą pracy.

\\\*

   Czy nazwanie problemu po imieniu i określenie sankcji karnych wobec dręczycieli pomoże całej rzeszy zastraszanych, upokarzanych pracowników, takich jak Anna? Ona sama ma spore wątpliwości: - Bardzo łatwo można udowodnić, że szykany nie były systematyczne ani długotrwałe, jak precyzuje zapis w kodeksie. Poza tym przy tak wysokim bezrobociu wiele osób zniesie wszystko, nawet uszczerbek na własnym zdrowiu, byle tylko nie stracić posady.
    (B.CH.)

   Imiona bohaterów zostały zmienione na ich prośbę.
   Poszkodowani pracownicy mogą kontaktować się ze Stowarzyszeniem Antymobbingowym Barbary Grabowskiej (Gdańsk, ul. Miszewskiego 17 pok. 301, tel. kontaktowy 0605 744 746; krakowski oddział Stowarzyszenia: ul. Kopernika 26, 31-501 Kraków).

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski