Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Parowe automobile

Redakcja
Przez pewien czas takimi pojazdami jeździł nawet prezydent Stanów Zjednoczonych

Dzieje motoryzacji

Dzieje motoryzacji

Przez pewien czas takimi pojazdami jeździł nawet prezydent Stanów Zjednoczonych


Pierwsze pojazdy bez koni wprawiane były w ruch za pomocą silników parowych. Taki napęd posiadał m.in. trójkołowiec De Dion-bouton z 1885 r., który na płaskim terenie rozwijał prędkość do 70 km/h. W Europie jednak dość szybko zrezygnowano z maszyny parowej na rzecz silnika spalinowego, który okazał się bardziej przydatnym źródłem napędu dla pojazdu samochodowego.
Trochę inaczej wyglądało to w Stanach Zjednoczonych, gdzie auta parowe wytwarzano jeszcze w połowie lat 20. Najbardziej znanymi ich producentami byli bracia bliźniacy Francis i Freelan Stanleyowie. Mimo że pochodzili z rodziny farmerskiej, pasjonowali się mechaniką i naukami ścisłymi. O tym jednak, że zainteresowali się motoryzacją, zdecydował przypadek. Pewnego razu mieli okazję obserwować niezbyt udany pokaz motorowej bryczki. Kierowca zupełnie nie potrafił poradzić sobie z pojazdem, który mimo jego nadludzkich wysiłków już po przejechaniu kilku metrów zatrzymał się na dobre. Zirytowany tym faktem Francis postanowił skonstruować coś lepszego. W ciągu roku bracia zbudowali aż cztery pojazdy napędzane silnikami parowymi.
Publiczna prezentacja jednego z nich miała miejsce w trakcie wyścigu zorganizowanego z okazji pierwszej wystawy automobilowej w Stanach Zjednoczonych. Ku powszechnemu zaskoczeniu prototypowy stanley z Francisem za kierownicą bez problemów zwyciężył w tych zawodach, nie dając żadnych szans konkurentom. Sukces ten sprawił, że bracia dostali zamówienie na 200 identycznych samochodów. W tej sytuacji nie pozostało im już nic innego, jak zadebiutować w roli producentów samochodów.
Gdy już rozpoczęli pracę nad realizacją zamówienia, odwiedził ich niejaki John Walker z propozycją odkupienia firmy i prawa do patentów za olbrzymią, jak na te czasy, sumę 250 tys. dolarów. Po długich pertraktacjach Stanleyowie zdecydowali się przystać na propozycję Walkera. Po sprzedaniu firmy bracia opracowali i skonstruowali jeszcze doskonalszy samochód, także z napędem parowym. Jego produkcja ruszyła w 1901 r. w ich własnej fabryce, którą odkupili bardzo tanio od... rozczarowanego motoryzacją Walkera. Najciekawszym rozwiązaniem zastosowanym w nowym aucie był dwucylindrowy silnik sprzężony z tylną osią.
Bracia niezwykle ambitnie pracowali nad kolejnymi konstrukcjami. W 1906 r. udało im się zbudować samochód, który jako pierwszy na świecie przekroczył barierę 200 km/h. Oczywiście i ten rekordowy pojazd napędzał parowy motor o bardzo dużej mocy. Kolejne próby zakończyły się jednak poważnym wypadkiem. Stanley przy 240 km/h stracił kontakt z drogą i kierowca ledwo uszedł z życiem.
W tym okresie przedsiębiorstwo świetnie prosperowało, przynosząc coraz większe zyski. Rocznie znajdowało nabywców około 1000 samochodów, co w przypadku tych drogich aut było świetnym wynikiem. Rok 1914 przyniósł kolejną nowość. Po raz pierwszy pojawił się stanley ze skraplaczem pary pozwalającym zwiększyć zasięg do 300 km. Zewnętrznie samochód ten niczym nie różnił się od pojazdów napędzanych silnikami spalinowymi. Jednocześnie był od nich o wiele mniej skomplikowany pod względem technicznym i znacznie łatwiejszy w obsłudze. Nie posiadał np. skrzyni biegów.
W maju 1918 r. bracia Stanleyowie wycofali się ostatecznie z samochodowego biznesu, a stworzone przez nich przedsiębiorstwo utrzymało się na rynku do 1927 r. Produkcją samochodów o napędzie parowym zajmowała się przez pewien czas również firma White. Na początku naszego wieku korzystał z nich nawet prezydent Stanów Zjednoczonych.
KM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski