Partie są, a jakoby ich nie było

Solidarna Polska i Polska Razem istnieją w gruncie rzeczy już tylko na papierze. Wynika to m.in. z tego, że PiS całość pieniędzy, jakie dostaje w ramach subwencji (18,5 mln zł rocznie) zachowuje dla siebie, nie dzieląc się ze współkoalicjantami.

- Najbliższe biuro partii znajduje się w Kielcach, w biurze Zbigniewa Ziobry - mówi Mirosław Gilarski, który odpowiada za okręg krakowski SP. - Kiedyś w Krakowie mieliśmy własne przy ul. Basztowej, ale po wyborach ze względów oszczędnościowych zamknęliśmy je.

Gilarski twierdzi, że w Krakowie partia ma dziś ponad 20 członków, ale nowi nie napływają. Lucyna Malec, kluczowa postać SP w regionie tarnowskim, nie kryje, że partia nie rozwija tam swoich struktur.

- Już dawno przestałem działać w SP - zapewnia Grzegorz Kaczmarczyk, który na stronie partii jest przedstawiany jako szef na powiat myślenicki.

- W polityce nie ma mnie od dwóch lat - twierdzi Barbara Jurowicz, która widnieje jako osoba odpowiedzialna za funkcjonowanie SP w Nowym Sączu. I odsyła nas do Iwony Sus, swego rodzaju partyjnego buchaltera na Sądecczyźnie. Ta stanowczo mówi: - Nie mam uprawnień do wypowiadania się.

WIDEO: PiS o szczegółach projektu ustawy o statusie sędziów TK

Źródło: TVN24/x-news

I odsyła do małopolskich liderów. Edward Siarka, poseł PiS i małopolski pełnomocnik SP, nie chce z nami rozmawiać o losach swojej formacji. Usprawiedliwia się tym, że prowadzi samochód: - I do przyszłego tygodnia będę w drodze...

Arkadiusz Mularczyk też nie chce wypowiedzieć się na temat tego, czy partia istnieje: - Jestem w Paryżu, nie mogę rozmawiać. Ale i tak o przyszłość SP trzeba pytać Zbigniewa Ziobrę - mówi. Ziobro zaś powtarza, że tego rodzaju pytania mają na celu skłócenie go z Jarosławem Kaczyńskim, bo SP celująco współpracuje z PiS.

Tadeusz Cymański, poseł PiS, polityk SP mówi: - Działamy. Nic nie wiem, by kierownictwo mojej partii zadecydowało o przyłączeniu jej do PiS. Choć taki scenariusz jest możliwy, bo PiS jest hegemonem.

Cymański jest jednak za utrzymaniem SP, bo jak twierdzi, trzy ugrupowania, które tworzą rząd, są nieco inne. - PR ma ciągoty liberalne, PiS jest centrowo-lewicowe. My jesteśmy formacją kładącą jeszcze mocniejszy nacisk na sprawy socjalne. Dzięki tej odrębności, jako wspólny obóz, możemy zyskać poparcie szerszych rzesz elektoratu.

Za odrębnością SP, z tej samej przyczyny, opowiada się Mirosław Gilarski. Radzi pamiętać, że nadal nie brakuje wyborców, którzy chcą głosować na Zbigniewa Ziobrę, niezależnie od tego, w jakiej byłby partii. I przyznaje, że scenariusz włączenia SP do PiS jest realny. Lucyna Malec lakonicznie stwierdza: - Należy się łączyć, ale o przyszłości naszych partii zadecydują przywódcy.

Sytuacja Polski Razem nie jest lepsza. - Nie mam pojęcia, co dzieje się w PR - mówi jeden z jej polityków, który w partyjnych strukturach zajmuje bardzo wysoką pozycję. O działalności małopolskiej PR też nie sposób się dowiedzieć. Mailowo o podanie podstawowych informacji (jej kierownictwo jest wymienione w internecie jedynie z imienia i nazwiska) poprosiliśmy Jadwigę Emilewicz, małopolską szefową PR. Nie odpowiedziała, najpewniej z racji wielu obowiązków, bo nie tylko kieruje partią w regionie, lecz jest też wiceministrem rozwoju i radną sejmiku małopolskiego.

Dr Jarosław Flis, socjolog z UJ przyznaje, że zarówno SP, jak i PR nie odgrywają praktycznie żadnej roli w polskiej polityce. - Są na pograniczu między istnieniem a nieistnieniem - mówi dr Flis. Przekonuje jednak, że nie należy do jednego worka wkładać obu ugrupowań. Dlaczego? - Ponieważ mają różne pola manewru - twierdzi. W jego ocenie, SP niczym się nie różni od PiS. Obie formacje poróżniły ambicje i wzajemne animozje liderów. To była kłótnia w rodzinie.

- Jarosław Gowin i skupiona wokół niego ekipa nie jest utożsamiana przez wyborców PiS jako bliska im formacja - ocenia dr Flis. Według niego, różnią ich głównie poglądy na gospodarkę. Politycy PR są zwolennikami wolnego rynku. Główny nurt PiS kładzie zaś nacisk na mocną rolę państwa w procesach rynkowych. - Gowin jednak, po ewentualnym rozstaniu z PiS-em, nie jest skazany na samotność. Może przyłączyć się np. do PSL - przypuszcza dr Flis.

- Obecnie SP i PR są w istocie rzeczy częścią PiS i wiele wskazuje na to, że ten stan rzeczy się utrzyma - mówi dr Jacek Sokołowski, politolog z UJ. - Czołowi politycy obu tych stronnictw już tylko sporadycznie wzmiankują o tym, że ich formacje są odrębnymi bytami.

Politolog przekonuje jednak, że los SP i PR nie jest przesądzony. Podkreśla, że problem jest złożony, a w dodatku kryje w sobie paradoks. - Z jednej strony szansą SP i PR na powrót do samodzielnego bytu jest głęboki kryzys PiS. To scenariusz mało realny w bliskiej przyszłości, lecz niewykluczony w dalszej. Z drugiej strony, i na tym polega paradoks, dla przywódców SP i PR, czyli Jarosława Gowina i Zbigniewa Ziobry, korzystnym rozwiązaniem są sukcesy PiS i stojącego za nim gabinetu. Gowin i Ziobro są mocno utożsamiani z rządem, a tym samym z PiS-em - twierdzi dr Jacek Sokołowski.

Zwraca przy tym uwagę, że szefowie SP i PR wytargowali od Jarosława Kaczyńskiego dla siebie i skupionych wokół nich ludzi bardzo wiele, bo objęli liczne, w stosunku do potencjału, stanowiska w rządzie i w Kancelarii Prezydenta RP. - Prezes PiS słono wszak kazał sobie zapłacić za posady, bo praktycznie całkowitą zależnością od siebie - mówi Sokołowski.

[email protected]