Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Partie szukają swoich bogini zwycięstwa

WŁODZIMIERZ KNAP
Celebrytka Weronika Marczuk ma kandydować z listy SLD FOT. PAP/JAKUB KAMIŃSKI
Celebrytka Weronika Marczuk ma kandydować z listy SLD FOT. PAP/JAKUB KAMIŃSKI
Partie i ich liderzy myślą wyłącznie o własnej korzyści, za nic mając interes państwa i Polaków. To banał, lecz mało kiedy jest tak ostro widoczny, jak w przypadku wyborów do Parlamentu Europejskiego.

Celebrytka Weronika Marczuk ma kandydować z listy SLD FOT. PAP/JAKUB KAMIŃSKI

POLITYKA. Kim powinien być, co mieć i umieć, dobry kandydat do Parlamentu Europejskiego

Przywódcy stronnictw układają listy kandydatów w wyborach europejskich kierując się logiką uzyskania sukcesu przez swoją formację, ale... na krajowym podwórku. W efekcie na listy trafiają m.in. celebryci, choćby Weronika Marczuk, czy znani sportowcy. A przede wszystkim czołowi partyjni politycy, na czele z liderami niektórych stronnictw, np. Jarosławem Gowinem czy Zbigniewem Ziobrą.

My się z tym godzimy, ale... - Tak być nie powinno i to z fundamentalnych powodów, mających bezpośredni wpływ na nasze codzienne życie - twierdzi dr Grzegorz Pożarlik z Instytutu Europeistyki UJ.

- Przede wszystkim dlatego, że ponad 70 procent prawa obowiązującego w Polsce to prawo europejskie - mówi dr Pożarlik. Żyjemy zatem, choć często nie mamy o tym pojęcia, pod rządami prawa europejskiego, a to współuchwala PE wraz z Radą Unii Europejskiej. Nieraz śmiejemy się z przepisów unijnych, narzekamy na tępych unijnych biurokratów. Tymczasem, w istocie rzeczy, sami z siebie się śmiejemy, bo pośrednio odpowiadamy za taki stan rzeczy, wybierając do PE ludzi kompletnie nieprzygotowanych.

Partie oraz duża część społeczeństwa wybory europejskie traktuje jako mało znaczące, rodzaj przedbiegu do batalii o miejsca w parlamencie czy samorządzie. - To gruby błąd, bo wybory do PE, jak żadne inne, są "naszymi", obywatelskimi. Poprzez uchwalane prawo mają wielki wpływ na to, co dzieje się w naszym bezpośrednim otoczeniu, w samorządzie czy regionie - podkreśla dr Pożarlik.

I radzi, byśmy zwracali uwagę, czy kandydat w dotychczasowym życiu zawodowym wykazywał się znajomością spraw europejskich, głównie prawa, kwestii gospodarczych, finansowych. Podkreśla, byśmy patrzyli również, czy kandydat wykazał się umiejętnością lobbowania, ma dar negocjowania, budowania koalicji, bo są to umiejętności niezbędne do tego, by być skutecznym europosłem. PE nie powinien być natomiast miejscem dla ludzi, którzy UE traktują jako zło, Polskę zaś jako oblężoną twierdzę.

Dr Agnieszka Łada, kierownik Programu Europejskiego w Instytucie Spraw Publicznych, podkreśla, że kandydaci powinni być specjalistami w jednej lub kilku dziedzinach, w których istotne decyzje zapadają na poziomie unijnym. Szczególnie cenni są eksperci w dziedzinie gospodarki, finansów, funduszy strukturalnych, wspólnego rynku, polityki rolnej, energetycznej czy ochrony środowiska. - Tylko takie osoby mogą skutecznie wpływać na europejskie prawodawstwo - twierdzi dr Łada. Przypomina, że większość aktów prawnych rozpatrywanych przez PE ma charakter niezwykle rozbudowany i skomplikowany, praktycznie niemożliwy do ogarnięcia dla laika, choćby miał znane nazwisko. - Kompetentni kandydaci to szansa na zwiększenie wpływu Polaków na decyzje UE - dodaje dr Łada.

Za warunek konieczny uważa znajomość języka angielskiego na bardzo dobrym poziomie. Biegła znajomość innych języków obcych, zwłaszcza francuskiego i niemieckiego, też jest mocno wskazana. Jednak sama znajomość obcego języka to dużo za mało.
Agnieszka Łada przekonuje, że kandydata powinna cechować także komunikatywność, otwartość na inne poglądy, zdolność do negocjacji. Przekonuje, że nadmierny upór w obronie swoich racji zwykle prowadzi do izolacji. W PE częściej można postawić na swoim dzięki umiejętnie prowadzonym rozmowom i szacunku dla politycznego oponenta.

Niektórzy europosłowie przyzwyczaili nas do swojej stałej obecności w parlamencie, ale... krajowym i zajmowania się niemal wyłącznie rodzimą sceną polityczną. W przyszłej kadencji może być jeszcze gorzej, bo do PE wybiera się elita polityczna niemal wszystkich partii. Oznacza to, że gdyby ci ludzie zostali wybrani, a trudno wśród nich znaleźć takich, którzy znaliby się na sprawach europejskich, to będziemy mieli "powtórkę z rozrywki". - Nie dajmy się otumanić przywódcom politycznym - apeluje dr Pożarlik.

Jednocześnie polskie prawo wyborcze do PE jest tak skonstruowane, że to liderzy partii decydują, kto znajdzie się na listach wyborczych i na którym miejscu. Obowiązuje również 5-proc. próg wyborczy, który musi przekroczyć komitet. To oznacza, że nawet idealny kandydat, jeśli nie znajdzie się na najwyższych miejscach na liście wyborczej i to dużej partii, mogącej zdobyć co najmniej 5 proc. głosów, europosłem nie zostanie.

wlodzimierz.knap@dziennik.krakow.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski