18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pasja w stop-klatkach

Redakcja
Chorał Bacha brzmi przejmująco. Uderzenia w bębny wyznaczają moment wejścia. Po wyklejonych białą taśmą liniach, jak po schodach, wchodzą artyści. Powoli, dostojnie, celebrując każdy ruch. Idzie Chrystus otoczony żołnierzami. Pochylony, dźwigając krzyż na plecach. Krok po kroku. Wolno. Muzyka płynie, rozwija się, jest dramatyczna. Aktorzy starają się nie przekroczyć wyklejonych na podłodze białych linii, które wyznaczają przestrzeń gry. W scenografii na Rynku będą się już znajdowali półtora metra nad ziemią. Teraz, na próbie, wszystko muszą przećwiczyć, zapamiętać.

Pierwsza próba kostiumowa misterium, wraz z muzykami i chórem, odbyła się na pięć dni przed premierą

   Chrystus upada. Zatrzymanie. Podchodzi Szymon. Zatrzymanie. Podnosi Chrystusa wraz z krzyżem. Idą. Krok za krokiem. Matka Boża chce przedostać się do syna. Zatrzymują ją żołnierze. Zastyga w bólu i rozpaczy. Odepchnięta, odwraca się w stronę publiczności. Chrystus upada po raz drugi. Matka Boża podbiega do niego, bo żołnierze udają, że jej nie widzą. Obejmuje go. Zatrzymanie. Chrystus rusza w dalszą drogę. Wykręca między białymi liniami i już porusza się po kolejnym wyklejonym prostokącie. Musi pamiętać, że podczas widowiska będzie w tym momencie wchodził po schodach na drugie piętro wybudowanej na Rynku Golgoty.
   - Chorał nam się już skończył, a wy jesteście dopiero w tym miejscu. Idziecie za wolno - mówi Romana Agnel, choreograf widowiska "Dialog o męce i zmartwychwstaniu Pańskim". Próba - pierwsza całościowa - jest najgorsza. W sobotę, na tydzień przed spektaklem, wszyscy aktorzy widowiska mają szansę po raz pierwszy ćwiczyć razem. Jeszcze bez muzyków, bez chóru, ale już w dużej przestrzeni. Specjalnie na potrzeby prób, organizatorzy widowiska - teatr Groteska - wynajęli salę Towarzystwa Sportowego "Sokół", ale i tak dekoracja, która powstanie przy kościele św. Wojciecha, nie zmieściłaby się w jej wnętrzu. Udało się jedynie, w skali jeden do jednego, wykleić obrys centralnej budowli - Golgoty. Zabrakło jednak kilkunastu metrów, aby boczne podesty, wyrysowane taśmą na podłodze, otrzymały prawidłowe rozmiary i aby zachowano - tak, jak będzie na Rynku - odległość między nimi a Golgotą.
   - Antek, ściągnij ten krzyż. Nie ma sensu, abyś go dźwigał cały czas - zawołał do teatralnego Chrystusa reżyser Adolf Weltschek. - Już się tyle nadźwigałeś, że masz pewnie wszystkie grzechy odpuszczone - zaśmiała się Romana Agnel. - Powtórzmy to raz jeszcze, a potem scena z Piłatem - _decyduje reżyser.
\\\*
   "Można sobie wyobrazić, że w Krakowie grywano misteria w XV wieku. Niektórzy badacze sądzą, że mieliśmy nawet własne widowisko cykliczne, wykonywane w języku polskim od Niedzieli Palmowej do Wielkanocy. Istotnie, wiele za tym przemawia, m.in. fakt, że w XV wieku należała już w Krakowie do zwyczaju procesja urządzana w Niedzielę Palmową, ciekawa choćby dlatego, że znajdujemy tu przykład zastosowania rzeźby w widowisku religijnym. Do dziś ocalały drewniane figury Chrystusa na osiołku, używane niegdyś w Polsce w Niedzielę Palmową, odszukano także _Lament Matki Boskiej
, zredagowany po polsku w XV wieku, przeznaczony prawdopodobnie do wygłaszania w Wielki Piątek pod krzyżem" - pisze Zbigniew Raszewski w Krótkiej historii teatru polskiego.
   Zdaniem naukowców Kraków był kolebką teatru liturgicznego. Księga z pełnym tekstem Nawiedzenia grobu - widowiska znanego już w średniowieczu - która zachowała się do naszych czasów, powstała prawdopodobnie pod Wawelem w pierwszej połowie XIII wieku. Przynajmniej od XIV wieku, w mieście i okolicy grywano Nawiedzenie, o czym najlepiej świadczą źródła. W dokumentach dotyczących Kazimierza napisano, że "w 1377 roku na grę wielkanocną, ludus paschalis, wydano 6 groszy srebrnych".
   Pierwszy tekst misterium wielkanocnego można odnaleźć w książce Historyja o Chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim _Mikołaja z Wilkowiecka, wydanej w 1580 roku, prawdopodobnie w Krakowie. Akcja misterium zaczyna się po pogrzebie Chrystusa, a kończy w momencie, gdy pojawia się w wieczerniku. Przytoczony tekst był przeznaczony do wystawiania między Wielkanocą a wniebowstąpieniem, za zgodą władz duchownych "w kościele albo na cmyntarzu". Autor informuje także, że występuje w nim 35 postaci, ale do odegrania wszystkich ról wystarczy 21 osób.
\\\*
   Piłat idzie otulony wielkim czerwonym płaszczem. Przystaje. Dwóch kapłanów ściąga mu okrycie z ramion. Piłat przygląda się żołnierzom i Chrystusowi. Na tle muzyki narrator czyta tekst Ewangelii św. Jana. Zaczyna od słów "Przywiedli Jezusa do pretorium. Piłat wyszedłszy do nich (...) spytał: - Co to za skargę wnosicie przeciw temu człowiekowi". Niski głos narratora punktuje każde słowo. W tym czasie, niczym w pantomimie, aktorzy gestem, ruchem ciała i mimiką oddają rozmowę. Piłat spytał Jezusa - czyta narrator: - Czy ty jesteś królem Judejczyków? Jezus odpowiedział: - Królestwo moje nie jest z tego świata. (...) Przyszedłem na świat, abym świadczył o Prawdzie. Rzekł Piłat: Co to jest Prawda?..." i rozłożył ręce, zastygając w zastanowieniu. - Ja nie znajduję podstawy do uznania go winnym - położył rękę na ramieniu Chrystusa. - Ponieważ jednak według waszego zwyczaju, w dniu Paschy zawsze wypuszczam na wolność jednego z więźniów, czy chcecie abym uwolnił króla Judejczyków? Teraz wszyscy zaczęli krzyczeć: nie jego! Ale Barabasza!".
   Ta scena, jedna z bardziej rozbudowanych, wymaga bardzo precyzyjnego gestu. Oszczędnego i czytelnego. - _W spektaklu aktorzy realizują gest retoryki barokowej, rozpowszechnionej w teatrze i w operze, także w Polsce. Nie chodzi tu tylko o ruch rąk, ale o ruch całego ciała
- mówi Romana Agnel.
   I rzeczywiście, sceny, które opowiadają o najważniejszych momentach w życiu Chrystusa, zostają zatrzymane jakby w filmowych stop-klatkach. Aktorzy zamierają, aby widz mógł zauważyć i przeżyć każdy obraz. - Kreując obrazy inspirowałam się malarstwem, średniowiecznym, renesansowym i barokowym. Miałam w czym wybierać, bo malarstwo europejskie obfituje w dzieła o tematyce pasyjnej. Uważny widz na pewno w naszej pasji odnajdzie choćby obraz "Ostatnia wieczerza" Leonarda da Vinci - mówi choreograf.
   Najtrudniejsze dla realizatorów i aktorów spektaklu jest znalezienie odpowiedniego rytmu całego przedstawienia. - Dodatkową trudność sprawia fakt, że to spektakl plenerowy. Gesty muszą być znaczące, ale nie przerysowane - tłumaczy Romana Agnel.
\\\
   W pracowni plastycznej teatru Groteska panuje gwar. Rzeźba Chrystusa, naturalnej wielkości, bez ramion, stoi oparta o stół. Na podłodze leży korpus Jezusa i wyrzeźbione ze styropianu nogi. - Budujemy dwie rzeźby Chrystusa. Jedna z nich to Jezus wiszący na krzyżu. Druga, bardzo podobna do pierwszej, lecz z inaczej ułożonymi rękami i podkurczonymi nogami. Będzie to Chrystus złożony do grobu - mówi Urszula Pabian, która przygotowuje figury.
   Choć stojąca przy stole rzeźba wygląda jakby była zrobiona z drewna, to tylko złudzenie. Wykonano ją z papieru. - Najpierw rzeźbiłam formę w styropianie. Następnie oklejałam ją papierem - aż sześć razy - zamoczonym w kleju. Kiedy powierzchnia stwardniała, rozcięłam po bokach. Wyciągnęłam formę, a rozcięcia skleiłam. Powstała papierowa rzeźba, pusta w środku - wyjaśnia Urszula Pabian.
   Nieopodal na stole leżą ułożone, już gotowe, maski kapłanów i żołnierzy. - Technologia jest taka sama jak przy rzeźbie. To też papier - mówi stukając palcem w maskę Elżbieta Dobrzańska-Stalony, kierowniczka teatralnej pracowni plastycznej.
   Maski zostały zrobione według odlewów głów aktorów, którzy będą je nosić. - Odlewy zachowałyśmy jeszcze na wszelki wypadek, gdyby trzeba było coś dorobić - pokazuje kierowniczka. - Do tego misterium mamy już gotową chustę Weroniki z odbitą twarzą Chrystusa - dodaje.
   W pracowni mechanizatorskiej teatru Groteska trwa właśnie dyskusja, co zrobić, aby grób Jezusa zapadł się, a z jego wnętrza uderzyła w niebo światłość. - Scenograf zaprojektował, że jeden podest będzie zarówno stołem do ostatniej wieczerzy, jak i grobem oraz ołtarzem - mówi Krzysztof Rzepecki. - Musimy opracować mechanizm, który spowoduje zapadnięcie się grobu. Jest nad czym myśleć. To jeden z trudniejszych - dla nas - momentów przedstawienia - podkreśla Katarzyna Brodowska - pokazując makietę.
   W pracowni mechanizatorskiej pachnie klejem i świeżo ciętym drewnem. Na stole leży korona cierniowa. - A wie Pani, z czego ją zrobiłem?__Z głogu, który rośnie w moim ogrodzie. Mam go bardzo dużo. Głóg się świetnie nadaje do korony, bo ma autentyczne ciernie - tłumaczy Krzysztof Rzepecki, zwany w teatrze Rzepettem. - Nie jest to jednak zwykła korona cierniowa. Ona ma ukryty w sobie mały gadżet - pokazuje. I rzeczywiście, pomiędzy cierniami, znajduje się niewielki zbiornik na sztuczną krew. Żołnierz, który będzie zakładał Chrystusowi koronę na głowę, przyciśnie zbiornik, a wtedy na czole Jezusa pojawi się czerwona struga. - Jak okazało się podczas kręcenia filmu, który zostanie wyświetlony w trakcie widowiska, nie jest to wcale takie proste. Nikt nie mógł sobie poradzić z naciśnięciem zbiornika, więc moje ręce musiały zagrać - mówi Rzepetto. - Na podobnej zasadzie działa gwóźdź. Wbijając trzeba nacisnąć na zbiornik i na dłoni Chrystusa pojawi się krew - tłumaczy Katarzyna Brodowska.
**\
\\**
   Pierwsza próba kostiumowa wraz z muzykami i chórem odbywa się w poniedziałek, na pięć dni przed premierą. W sali "Sokoła" przeznaczonej na garderobę kłębi się ponad sto osób. Asystentka scenografa rozdaje kostiumy. Aktorzy w ciągu kilku minut zmieniają się w kapłanów, żołnierzy, starców. - Szukam Jezusa? - pytam. - Powinien być przy wieszakach - odpowiada zakapturzona postać. Przeciskam się w głąb sali, ale Chrystusa nie widzę. Pełno w koło sylwetek w ciemnych szatach, z kapturami na głowach lub z maskami na twarzach. Trudno rozpoznać aktorów. - Proszę państwa - mówi podniesionym głosem Stanisław Krawczyńki, dyrygent. - Proszę zwrócić uwagę na takt 147. Tenory, zamiast dźwięku b, śpiewają h. Takt 160, soprany śpiewają dźwięk a... Zakapturzone postaci poprawiają ołówkiem błędy w nutach.
   - Czy może pani mocniej związać mi w pasie tę szatę - _prosi aktorka garderobianą. - _Jest na mnie za duża i spada mi do tyłu - mówi. - O tak, teraz dużo lepiej. Dziękuję.
   - Gdzie jest Chrystus? - pytam ponownie. - Chyba już w sali prób, na dole - ktoś mówi. Schodzę na dół. Choreograf ćwiczy z aktorami scenę. Przypomina obraz za obrazem. Mówi: - Chrystus klęczy otulony w czerwony płaszcz. Na głowie ma koronę cierniową. Stop-klatka. Żołnierze do prawej ręki Chrystusa wkładają trzcinę. Kłaniają się. Stop. Włócznie do góry. Stop.
   Aktorzy podążają ruchem za słowami. Powtarzają scenę kilka razy. - No dobrze, to macie przerwę, póki nie ruszymy z całością - mówi w końcu Romana Agnel.
   - Jakie to uczucie grać Chrystusa? - pytam Krzysztofa Antkowiaka, który korzystając z przerwy zapala papierosa. - Dziwne - odpowiada. - To trudna rola, bo trzeba zrozumieć dwoistość natury tej postaci. Z jednej strony człowiek, z drugiej Bóg. - Przez cały spektakl nie mówi Pan ani jednego słowa, to plus czy minus? - Dla mnie plus. Jestem mimem. Przez kilka lat grałem w pantomimach Tomaszewskiego. Gest i ruch jest moim środkiem wyrazu. Jednak w krakowskim spektaklu będę występował w plenerze. To, co zagram twarzą nie będzie widoczne dla większości widzów. - Jaki będzie Chrystus grany przez Pana? - To się okaże. Powinien być ostoją ciepła i dobroci, postacią świadomą swojego losu. - Co było najtrudniejsze w tej roli? - Wczuć się w Chrystusa Boga.
\\\*
   Uderzenie w gong rozpoczyna spektakl. Po chwili rozlega się śpiew. Po pierwszych akordach czterogłosowego chóru uczestnicy widowiska zamierają. Cichną rozmowy, statyści siedzący pod ścianą przestają jeść. Dopiero teraz, gdy na żywo płynie muzyka, można poczuć, jaką potęga są śpiewacy. - To już robi wrażenie, mimo że chór śpiewa na pół gwizdka - mówi mi na ucho po paru minutach pierwszego utworu Włodzimierz Siedlik, kierownik Chóru Polskiego Radia. Muzyka przygotowuje nastrój. Aktorzy czekają na wejście. - Ale jest pięknie - ktoś szepce.
   - W utworze wykorzystałem pieśni liturgiczne, te, które znamy, aranżując je jednak na nowo, według zasad harmonii klasycznej. Do tego dokomponowałem wstępy i połączenia między pieśniami. Pracując nad widowiskiem, starałem się, aby muzyka stanowiła całość, odzwierciedlała dramatyzm wydarzeń, służyła podkreśleniu nastroju akcji. Dlatego też zdecydowałem się, za namową pana Krawczyńskiego, oprócz kwintetu użyć także perkusji - mówi Henryk Botor, który w trzy tygodnie skomponował ponad 60-minut muzyki do widowiska.
   Najbardziej wzruszający fragment spektaklu to przepiękna pieśń Stabat Mater. - Moment zdjęcia z krzyża jest bardzo dramatyczny, a oryginalna pieśń, pochodząca z XVII wieku, nie miała w sobie tak dużego - jak na potrzeby naszego spektaklu - ładunku emocjonalnego. Była bardzo ładna, ale prosta. Nie pasowała do tego widowiska, dlatego sam skomponowałem Stabat Mater, w stylu barokowej arii - mówi kompozytor. - Przepraszam, zrobię tylko nagranie na próbie, aby zobaczyć, jak wyszedł ten utwór - tłumaczy wyciągając cyfrowy magnetofon. Solistka śpiewa: Stała Matka Boleściwa/ Obok krzyża ledwo żywa/ Gdy na krzyżu wisiał Syn/ Gdy na krzyżu wisiał Syn/ Duszę Jej, co łez nie mieści/ Pełną smutku i boleści/ Przeszedł miecz dla naszych win/ Przeszedł miecz dla naszych win.
   - Na zakończenie wybrałem pieśń Kongresu Eucharystycznego "Panie, dobry jak chleb". Motyw muzyczny tej pieśni pojawia się już wcześniej, przy ostatniej wieczerzy. Ten tekst i znana wszystkim melodia wydały mi się najlepsze na finał opowieści o męce i zmartwychwstaniu Chrystusa - tłumaczy Henryk Botor. Chór śpiewa: Tyś za nas życie swe na krzyżu oddał/ A w znaku chleba w świątyniach zostałeś/ I dla nas zawsze masz otwarte serce/ Bo ty do końca nas umiłowałeś.
   Aktorzy się kłaniają.
   Rozlegają się brawa. - Bardzo państwu dziękuję. Było bardzo dobrze. Oby tak nam poszło na premierze. Jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia na Rynku - mówi reżyser.
AGNIESZKA
MALATYŃSKA-STANKIEWICZ
   Widowisko pasyjne "Dialog o męce i zmartwychwstaniu Pańskim" rozpocznie się dziś wieczorem, o godz. 21.30, w Rynku Głównym w Krakowie. Spektakl, przygotowany przez teatr Groteska, odbywa się w ramach festiwalu Misteria Paschalia. Reżyseria: Adolf Weltschek; scenariusz: Adolf Weltschek i Stanisław Jastrzębski; scenografia: Jan Polewka; opracowanie, kompozycja i aranżacja: Henryk Botor; choreografia i ruch sceniczny: Romana Agnel; dyrygent: Stanisław Krawczyński; asystent reżysera: Jacek Stankiewicz, asystent scenografa: Małgorzata Zwolińska; konsultacja scenariusza: Dominika Jamrozy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski