Po jednej stronie barykady jest Fundacja Aktywnej Ochrony Zabytków Techniki i Dziedzictwa Kulturowego "Janus", od siedmiu lat dzierżawiąca fort Tonie, po drugiej - Stowarzyszenie Rozwoju i Promocji Toń, w którym działają m.in. deweloperzy. Gra toczy się o 22 hektary terenu obejmującego nie tylko kompleks militarny, ale również oryginalną zieleń forteczną.
Stowarzyszenie kwestionuje rozliczenia finansowe fundacji za prace remontowe prowadzone w forcie. Wynajęło nawet biegłego rewidenta, który zbadał sprawozdania fundacji składane do Krajowego Rejestru Sądowego. Z jego ustaleń wynika, że "Janus" nie ma pokrycia i udokumentowania w dochodach kwoty 2 mln 794 tys. zł. Jedna z członkiń stowarzyszenia złożyła w prokuraturze zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, w którym poprosiła m.in. o "sprawdzenie, czy nie mamy do czynienia z przestępstwem prania brudnych pieniędzy".
Czyj rozwój
Janusz Leśniewicz twierdzi, że prowadzi działalność zgodnie z prawem. A walczącemu z nim stowarzyszeniu bardziej niż na rozwoju Toń zależy na własnych interesach, dlatego nie przebiera w środkach, by podważyć wiarygodność fundacji i przejąć atrakcyjny teren. Działki położone w sąsiedztwie fortu, zaledwie 8 km od centrum miasta, są niewątpliwie łakomym kąskiem dla inwestorów. - Presja deweloperów jest tu ogromna - podkreśla Leśniewicz.
Od momentu założenia w 2011 roku, stowarzyszenie kilkakrotnie interweniowało w instytucjach publicznych o naruszenie zasad dzierżawy obiektu. Na początku jako główny cel swojej działalności wskazało "niedopuszczenie do dalszej degradacji i dewastacji Fortu Tonie przez działania Fundacji Janus" oraz zaprzestanie działań krakowskiego magistratu dotyczących polityki planowania przestrzennego niezgodnej z wolą mieszkańców Toń. Warto przypomnieć, że do dnia dzisiejszego obszar fortu Tonie i sąsiadujące z nim tereny nie zostały objęte ochroną planu miejscowego, co ułatwia swobodne prowadzenie inwestycji.
We władzach stowarzyszenia działają krakowscy deweloperzy m.in. Piotr Jach (Grupa Pawo) czy Józef Zadęcki (Grupa Inwestycyjna Zadęccy). - Kiedyś byłem zainteresowany terenami fortu, ale przejął je Leśniewicz i mu nie wchodzę w drogę. Poza tym mieszkam w Toniach od 35 lat i działam również społecznie, stąd zaangażowanie w stowarzyszenie - wyjaśnia Józef Zadęcki. Krystyna Karabuła, prezes stowarzyszenia i radna Dzielnicy IV Prądnik Biały przekonuje, że organizacja swoimi działaniami chce przywrócić fort mieszkańcom Toń.
Dzierżawa na 30 lat
Historycy są zgodni, że zlokalizowana w okolicach ul. Jurajskiej pancerna fortyfikacja zbudowana pod koniec XIX wieku jest najlepiej zachowanym obiektem Twierdzy Kraków. Fundacja "Janus" w 2008 roku wydzierżawiła ten teren od Skarbu Państwa na 30 lat (wraz z czterema innymi fortami: Dłubnia. Rajsko, Krębak, Kostrze) W ten sposób wykonana została uchwała Rady Miasta Krakowa z 2006 roku, mówiąca o utworzenia Muzeum Twierdzy Kraków.
W momencie podpisywania przez Zarząd Budynków Komunalnych (ZBK) umowy dzierżawy z fundacją Janus, działalność Janusza Leśniewicza wzbudzała sporo kontrowersji. Właśnie wtedy Agencja Mienia Wojskowego wypowiedziała mu najem fortu Werner w Przemyślu. Powodem było gromadzenie z terenu fortu elementów zabytkowych i składowanie w nim materiałów niebezpiecznych. - Podkarpacki wojewódzki konserwator zabytków nie wskazał na żadne nieprawidłowości - argumentuje Agnieszka Nowak z Zarządu Budynków Komunalnych w Krakowie.
Choć fundacja istniała od 2004 roku, w Krajowym Rejestrze Sądowym nie było wtedy jej sprawozdań za lata 2005-2007. Zostały one uzupełnione dopiero w 2011 roku. Czy i w jaki sposób władze miasta sprawdzały wiarygodność fundacji, przekazując jej olbrzymi majątek? - Zawsze, nawet przy wynajmowaniu niewielkiego lokalu użytkowego, sprawdzamy wiarygodność najemcy. Tak też było w tym przypadku - mówi rzeczniczka ZBK.
Według umowy dzierżawy zawartej z Zarządem Budynków Komunalnych, do września 2011 roku fundacja miała udostępniać obiekt wszystkim zwiedzającym. Tak jednak się nie stało. O tym, że w okolicy znajduje się bezcenny zabytek forteczny informuje tylko mała tabliczka na skrzyżowaniu, a brama wjazdowa jest zamknięta dla gości. - To nieprawda - twierdzi gospodarz obiektu. - Fort jest cały czas udostępniany, ale tylko dla zorganizowanych grup i w wyznaczonych okresach.
Tej argumentacji nie przyjęło jednak Biuro Kontroli Wewnętrznej krakowskiego magistratu, które na przełomie kwietnia i maja tego roku sprawdziło, jak fundacja "Janus" realizuje umowę dzierżawy fortu. "Sporadyczne udostępnianie obiektu do zwiedzania nie spełnia kryterium ogólnej dostępności fortu. Ponadto regulamin muzeum nie zawiera zapisów dotyczących zasad i terminów zwiedzania i nie jest powszechnie dostępny" - napisano w raporcie pokontrolnym.
Zagadkowe dochody
Tajemnicą owiane są także dochody własne fundacji. A zgodnie z umową dzierżawy powinna ona współfinansować remonty w forcie. W jej sprawozdaniach finansowych nie ma wskazanych źródeł przychodów. A na pytania, skąd fundacja ma pieniądze, prezes Leśniewicz, że "to jego prywatna sprawa". - Dziwi mnie ta aura tajemnicy wokół działalności fundacji, zwłaszcza że obiekt ten już dawno powinien być udostępniony zwiedzającym - dodaje Krzysztof Wielgus, krakowski historyk, autor "Twierdzy Kraków".
Zarówno Krzysztof Wielgus, jak i Jan Janczykowski, wojewódzki konserwator zabytków, twierdzą jednak, że prace renowacyjne w forcie prowadzone są na bardzo wysokim poziomie. - Jestem pod wrażaniem ich pieczołowitości - tłumaczy Jan Janczykowski, małopolski konserwator zabytków. - Renowacja fortu odbywa się nierzadko z użyciem pionierskich metod. Możemy sobie tylko życzyć, aby wszystkie obiektu fortu Kraków były tak konserwowane - dodaje Krzysztof Wielgus.
- Odtwarzamy praktycznie każdy detal zgodnie ze stanem historycznym, co do którego wiedza często jest niedostępna i wymaga studiów oraz badań. To wszystko wymaga czasu i środków finansowych, a nie leżą one przecież na koncie, czekając na ich uruchomienie. Fundacja zdobywa je wyłącznie własnymi siłami i zasobami - odpowiada Leśniewicz.
Od 2008 roku fundacja "Janus" na renowację i przystosowanie obiektu dla zwiedzających wydała 8,3 mln zł, z czego 3,8 mln zł pochodziło z różnych dotacji publicznych. Właśnie ich rozdysponowanie jest przedmiotem prokuratorskiego postępowania. - Jest ono prowadzone pod kątem zaistnienia przestępstwa z artykułu 296 paragraf 1 kodeksu karnego, czyli niewywiązanie się z umowy lub wyrządzenie szkody majątkowej - podkreśla Janusz Hnatko z Prokuratury Okręgowej.
Jutro: co zmieniło się w forcie Tonie
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?