Przepis
Łagodne dziecię zielonej czarodziejki, ale nie zapominać o wodzie!
Najbardziej francuski ze wszystkich aperitifów. Aby w pełni docenić zalety tego napoju, potrzebne są następujące elementy: szklaneczka pastisu i dzbanek z zimną wodą, stolik na tarasie kawiarni obowiązkowo pod śródziemnomorskim jaworem, piękna, upalna pogoda słonecznej Prowansji, wesołe pobrzękiwanie kostek lodu w szklaneczce i suchy trzask uderzających o siebie żelaznych kul do gry. Zmieszany z wodą pastis przybiera kolor kremowobiały, pachnie anyżkiem i lukrecją, z pobliskiego ogrodu dochodzi granie cykad...
Pije się go w wysokich szklankach, dość dużych, aby rozcieńczyć napój wodą w stosunku jedna porcja pastisu na pięć porcji wody. Zazwyczaj dorzuca się jeszcze kilka kostek lodu. Koneserzy i znawcy (jakiż trunek nie ma koneserów) radzą, by wody było jeszcze więcej. Praktyka odwrotna też ma swoich zwolenników - są nimi np. gracze w kule na południu Francji, gdzie kolejka pastisu tradycyjnie przeplata się z partiami. Piją w małych szklaneczkach, gdzie doza pastisu jest wciąż ta sama, wody za to mniej. Taki pastis nazywa się mimolette. Jeśli do pastisu dolać syropu miętowego, to powstaje tzw. "papuga". Zdarza się też, acz rzadko, wypijanie pastisu "na sucho" czyli wogóle bez wody. Jest to czyn heroiczny i niemal samobójczy - nie o moc alkoholu tu idzie, a o straszliwą koncentrację ziół i przypraw. Szaleniec, któremu udało się przełknąć pastis bez wody, cierpi nazajutrz na ciężki ból głowy, a jego trzewia są skręcone jak lina okrętowa. Dochodzi
do siebie nie prędzej jak po dwóch
- trzech dniach.
WOJCIECH BRÓZDA
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?