Znaleźli już nawet rolnika, który sprzeda im niecały hektar nad rzeczką. Jeszcze tylko pół roku, a zbiorą całą sumę, dokonają transakcji i spełnią swoje przedemerytalne marzenie. Hola hola, czyżby? Według polskiego rządu to, o czym marzą mieszczuchy, jest grzechem i niebezpieczeństwem dla państwa.
Trzeba więc walczyć z tą piątą kolumną, być może działającą na zlecenie obcych narodowi sił. I dlatego, w trosce o polskość ojczystej ziemi, Ministerstwo Rolnictwa skonstruowało ustawę, dzięki której gruntów nie kupią już ci wredni obcokrajowcy. Nie kupią ich też mieszczuchy.
Od 30 kwietnia prawo takie będą mieli tylko rolnicy z kwalifikacjami i doświadczeniem, a także państwo oraz związki wyznaniowe. Pozostali mają szansę tylko wtedy, jeśli udowodnią przed odpowiednim urzędnikiem, że nie są spekulantami lub „słupami” wynajętymi przez wraże siły.
Można było chyba znaleźć lepszy sposób na ochronę ojczystej ziemi niż potraktowanie większości Polaków jak podejrzanych kreatur. W dzisiejszej formie ustawa wygląda jak instrument karania miastowych wykształciuchów i próba odtworzenia systemu klasowego.
Jeśli ziemia rolna ma być tylko dla rolników, to może w ramach „sprawiedliwości” zabronimy mieszkańcom wsi osiedlania się w miastach i znajdowania pracy w fabrykach? Brzmi absurdalnie, ale widać jak na dłoni, że władza państwowa ma chrapkę na kontrolowanie kolejnych fragmentów naszego życia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?