Patronat

Na plakatach reklamujących to wydarzenie jest między innymi Romuald Rajz pseudonim „Bury”, człowiek, który nie tylko według propagandzistów PRL, nie był chodzącą szlachetnością. Wystarczy sięgnąć do dokumentów IPN, by dowiedzieć się, że w tych okropnych czasach wojennych i tuż powojennych żołnierze „Burego” strzelali nie tylko do przedstawicieli rodzącej się władzy ludowej, ale także do kobiet i dzieci.

Być może ci, którzy marsz organizują, tego nie wiedzą, być może wiedzą bardzo dobrze i dlatego „Burego” wynoszą na cokoły, podobnie jak młodzi Ukraińcy czczą Stefana Banderę, tego nie wiem. Podejrzewam to drugie. W całej Europie mnożą się dziś grupy nacjonalistyczne poszukujące swoich korzeni w przeszłości. A przeszłość jak wiadomo jest dosyć plastyczna. Przez lata na przykład faszerowano nas postacią generała Świerczewskiego. W polskich miastach ulic Marksa i Lenina nie było wiele, ale Świerczewski był patronem ulic, skwerów i placów jak Polska długa i szeroka.

Kim był naprawdę generał „Walter”, można dziś bez trudu sprawdzić. Jaki był „Bury”, też dziś dość dobrze wiadomo. Ale czy nie wiedzą tego ludzie z otoczenia prezydenta? Czy ktoś, kto podsunął ten pasztet do podpisania wiedział, co robi? Gdyby prezydent nie patronował temu marszowi to mało kto o tym wydarzeniu by wiedział. Jego patronat jest demonstracją, a ewentualne wycofanie się byłoby też demonstracją. Ciekawe, na co się prezydent zdecyduje.

P.S. Już po napisaniu przeze mnie felietonu, Kancelaria Prezydenta poinformowała, że prezydent nie patronuje marszowi. I dobrze. Ale problem nadal jest.