Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Patryk Małecki: Dla mnie spadek Wisły Kraków z ekstraklasy to był szok

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Krzysztof Kapica
- Nie zapomniałem, ile zawdzięczam Wiśle, ile w niej przeżyłem pięknych chwil, trofeów pozdobywałem. Wszystko to dobrze pamiętam - mówi Patryk Małecki, piłkarz Stali Rzeszów, która zagra w sobotę z „Białą Gwiazdą”.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Mecz z Wisłą Kraków to dla pana wciąż wyjątkowa sprawa?
- W jakimś stopniu zawsze wyjątkowo podchodzę do takich meczów, choć dzisiaj chyba już jednak nieco spokojniej niż jeszcze kilka lat temu. Z Wisły odszedłem w 2019 roku, więc trochę już czasu minęło. Oczywiście, gdy spotkamy się np. z trenerami Kmiecikiem, Sobolewskim, to serce zabije mocniej, ale generalnie będę skupiał się na grze.

- Sentyment do krakowskiego klubu chyba jednak u pana pozostał?
- To na pewno! Przecież nie zapomniałem, ile zawdzięczam Wiśle, ile w niej przeżyłem pięknych chwil, trofeów pozdobywałem. Wszystko to dobrze pamiętam. Bardziej chodzi mi o to, że mam dzisiaj już 34 lata i do pewnych tematów podchodzę z większym spokojem. Pamiętam np. gdy kiedyś odszedłem do Pogoni Szczecin, to jak zbliżał się mecz z Wisłą, bardzo to przeżywałem. Teraz natomiast jest spokojniej. Tak mi się trafiło w ostatnim czasie, że najpierw graliśmy z moim poprzednim klubem Zagłębiem Sosnowiec, a tera przychodzi czas nas Wisłę. Powiem szczerze, że jednej sprawy to żałuję. Tego, że doczekaliśmy czasów, że konfrontować się będę z Wisłą w I lidze. Dla mnie ten spadek z ekstraklasy „Białej Gwiazdy” to był po prostu szok. Do tej pory nie mogę zrozumieć jak do tego doszło.

- Trochę pan uprzedził moje kolejne pytanie, bo miałem zapytać właśnie jak pan przyjął to, co się wydarzyło z udziałem Wisły w poprzednim sezonie?
- No tak jak powiedziałem - szok! Wiosną wydawało mi się, że Wisła za moment wygra jeden, drugi mecz i po prostu jakoś to pójdzie. Do samego końca wierzyłem, że nie dojdzie do tego spadku. Patrzyłem na nazwiska i byłem przekonany, że są w Wiśle piłkarze z taką jakością, która powinna dać jej spokojne utrzymanie. Nie wiem, czego zabrakło. Szczęścia, jednak umiejętności, może czegoś innego? Nie mnie to oceniać, bo nie ma mnie w Wiśle już od dłuższego czasu. Szkoda wielka, nigdy bym nie przypuszczał, że do czegoś takiego dojdzie. Może ten spadek podziała jednak ożywczo na klub. Może uda się zorganizować coś lepiej i Wisła szybko do ekstraklasy wróci, bo tam jest przecież jej miejsce.

- Mecze Wisły w I lidze pan ogląda?
- Tak, oczywiście. Wisła ma dzisiaj kilku doświadczonych piłkarzy. Takich z jakością. Ale jest też dość spora grupa młodzieży, która wchodzi to seniorskiej piłki. Jest trener z doświadczeniem z pracy w kadrze. Dla mnie Wisła w I-ligowej stawce nie jest przypadkową drużyną i nie przez przypadek jest w czołówce. Nawet jeśli potknęła się ostatnio raz czy drugi. Spodziewamy się bardzo ciężkiego meczu w sobotę.

- Wisła przeszła w lecie przebudowę, wyniki są na razie różne. Kibice dość mocno denerwują się w Krakowie po ostatnich porażkach. Pan byłby zwolennikiem, żeby dać tej drużyny więcej spokoju na zgranie?
- Wiadomo jak to jest w Krakowie. Kibice są przyzwyczajeni do zwycięstw, do lepszej gry. To jest normalne. Myślę jednak, że czas pracuje dla tej drużyny. Weźmy choćby pod uwagę tych młodych chłopaków. Nie każdy z nich grał przecież do tej pory mecze przy 15 tysiącach ludzi na trybunach. Do tego naprawdę czasami trzeba się przystosować, nauczyć grać z presją. Do tego dochodzi trochę kontuzji doświadczonych piłkarzy. Ja bym dał tej drużynie trochę czasu, spokoju. Jest w czołówce, więc nie widzę powodów do paniki. W klubie powinni robić swoje i tyle.

- Pan też miał kilkanaście lat, gdy wchodził do pierwszej drużyny Wisły, która była wtedy znacznie mocniejsza niż obecnie. Jak pan patrzy dzisiaj na tych młodych graczy, którzy rozpoczynają swoją przygodę z „Białą Gwiazdą”, to kto podoba się panu najbardziej?
- Kacper Duda jest bardzo dobry. Swoje atuty ma Patryk Plewka, choć to już ciut starszy zawodnik. Jeszcze z meczów z Garbarnią w II lidze zapamiętałem Wiktora Szywacza. Wyróżniał się. Piotrek Starzyński też jest niezły, Mateusz Młyński. No jest tam trochę zdolnych chłopaków. Wspomniałbym jeszcze o Kamilu Brodzie, który bardzo dobrze bronił w II lidze w Chojniczance.

- Jakie jest nastawienie w Rzeszowie przed sobotnim meczem z Wisłą?
- Bojowe! Będzie pełny stadion. Co tu dużo mówić, choć Wisła przeżywa swoje problemy, to jest po prostu Wisła Kraków! I każdy do meczów z nią podchodzi w wyjątkowy sposób. Każdy chce z nią wygrać. My oczywiście przygotowujemy się do tego meczu jak do każdego innego, ale nie oszukujmy się - z tyłu głowy każdy ma to, że gramy z Wisłą Kraków. Ja może - tak jak mówiłem wcześniej - trochę spokojniej do tego podchodzę, bo grałem w Wiśle, ale generalnie jest w Stali duża mobilizacja przed tym spotkaniem.

- Jak ogląda się mecze Stali Rzeszów, to można dojść do wniosku, że wasza siła tkwi przede wszystkim w ofensywie. Kreujecie dużo sytuacji, strzelacie sporo bramek. Zgodzi się pan z taką tezą?
- Wyczuwam w tym pytaniu podtekst, że mamy z kolei słabą obronę… I z tym bym się nie zgodził. To prawda, że jesteśmy nastawieni na ofensywę, ale może gdybyśmy właśnie my, zawodnicy ofensywni wykonywali lepiej swoje zadania defensywne, gdyby udawało nam się więcej odbierać piłkę już w strefie przeciwnika, to tracilibyśmy mniej goli. Prawdą jest jednak, że DNA tego zespołu jest gra ofensywna. To na pewno się nie zmieni.

- Wisła też lubi atakować. Czyli będzie mecz na wymianę ciosów?
- Mam przede wszystkim nadzieję, że Wisła przyjdzie do Rzeszowa grać w piłkę. Większość drużyn, które u nas ostatnio grały, nastawiały się na grę długimi podaniami. I to nawet drużyny teoretycznie mocniejsze jak ŁKS Łódź czy Korona Kielce w Pucharze Polski. Byłem nawet trochę zszokowany, że przyjechał do nas zespół z ekstraklasy i wybijał piłkę po autach. ŁKS też mnie zaskoczył in minus, bo przecież drużyny trenera Kazimierza Moskala raczej starają się grać w piłkę, a tutaj Dąbrowski wywalał przez 90 minut piłkę byle dalej od bramki. Mam nadzieję, że pod tym względem Wisła nie rozczaruje, że będzie po prostu bardzo dobre widowisko dla kibiców.

- Telefony z Krakowa już dzwonią przed tym meczem?
- Raczej nie, bo przez te kilka lat od odejścia z Wisły kontakty się rozluźniły. Choć mamy z żoną takiego jednego znajomego kibica Wisły z Bronowic, z którym jesteśmy akurat w stałym kontakcie. On jest na wszystkich meczach Wisły, jeździ też na wyjazdy, więc i do Rzeszowa przyjedzie. Wymieniamy się opiniami. On opowiada mi, co słychać w Wiśle, ja jemu o swoich meczach. Teraz też będzie taka okazja po końcowym gwizdku.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Patryk Małecki: Dla mnie spadek Wisły Kraków z ekstraklasy to był szok - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski