Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Patryk Wronka, napastnik Comarch Cracovii: Wiemy, że jest duża szansa na awans do elity

Jacek Żukowski
Jacek Żukowski
Patryk Wronka jedzie na swoje piąte mistrzostwa świata seniorów
Patryk Wronka jedzie na swoje piąte mistrzostwa świata seniorów Polski Hokej.eu
Patryk Wronka, napastnik Comarch Cracovii, wraz z kolegami z hokejowej reprezentacji Polski, rozpoczyna udział w mistrzostwach świata Dywizji I A w Nottingham.

Jakie nastroje przed turniejem?

Przygotowywaliśmy się do mistrzostw od dłuższego czasu, zaczęliśmy zaraz po sezonie. Dużo było treningów i meczów kontrolnych. Trzeba się było też dobrze zregenerować. Jest pozytywna energia. Jedziemy pokazać dobry hokej, a mecze wszystko zweryfikują. Jesteśmy dobrze nastawieni, zobaczymy, jak się to potoczy. Skupiamy się na razie na pierwszym meczu – z Litwą, nie patrzymy, co będzie dalej.

Nastroje tym lepsze, że ostatnie wyniki napawają optymizmem – wygrane z Łotwą, po wielu, wielu latach, Słowenią, dwukrotnie z Węgrami, z drużynami ze światowej elity. To na pewno buduje pewność siebie.

Z pewnością, takie zwycięstwa podnoszą morale, atmosfera, jak się wygrywa, jest lepsza. Są to pozytywne bodźce, ale to tylko sparingi. Trzeba to przełożyć na mistrzostwa świata.

Tym razem, w odróżnieniu od poprzednich, jest większa szansa na awans, bo premiowane będą dwa zespoły, a nie jak do tej pory jeden. To działa na waszą korzyść.

Zdajemy sobie sprawę z tego, ze jest duża szansa, by awansować, ale wiadomo, że Wielka Brytania, Włochy to najgroźniejsi rywale. Nie możemy nikogo lekceważyć. Każdy mecz będzie ciężki, to jest turniej i jeden słabszy dzień może przekreślić wszystko. Musimy być skupieni, grać 60 minut w pełni skoncentrowani i myślę, że będzie dobrze.

Wspomniał pan o dwóch faworytach – to spadkowicze z elity, a Brytyjczycy w dodatku grają u siebie.

Są to dobre drużyny, mają obycie w elicie, doświadczenie jest po ich stronie. Ale my musimy wyjść na lód i wierzyć w swoje umiejętności, że nasza taktyka przyniesie nam sukces.

Jak pan ocenia terminarz turnieju? Zaczynacie od meczu z Litwą, a potem gracie dwa mecze z faworytami. To dobry układ?

Trzeba wygrać pierwsze trzy mecze i będzie spokój (śmiech).

To pańskie piąte mistrzostwa świata, ma pan już pewne doświadczenie.

Na pewno tak, nie jest tak, że te mecze mnie paraliżują. Gra na mistrzostwach dla reprezentacji to prestiż więc mały stresik się pojawia, ale mam nadzieję, że zamieni się w pozytywną energię.

W 2016 i 2017 r. były nieudane podejścia do elity, zajmowaliście odpowiednio 3. i 4. miejsca. Wspominając te mistrzostwa z 2016 r. może pan cieszyć się z tego, że został pan wybrany najlepszym zawodnikiem imprezy.

Na pewno to jest miłe wyróżnienie, ale najważniejsze było to, by odnieść sukces zespołowy. Bardziej bym się cieszył, gdybym nie dostał wyróżnienia, a drużyna byłaby w elicie. Nie dużo nam brakło wtedy. Mam nadzieję, że teraz będzie awans, będziemy walczyć.

Były przetarcia z mocniejszymi zespołami, to powinno zaprocentować.

Jasne, że tak, bo na tle dobrego rywala można zobaczyć, co trzeba jeszcze poprawić, gdzie są błędy, nad czym trzeba popracować. Grając z kimś słabszym, strzelając po 7, 8 bramek nie zobaczylibyśmy mankamentów w obronie. Tak więc to dla nas dobra analiza, pracujemy z trenerem, widzimy, co robimy dobrze, co źle. Musimy być dobrze mentalnie do tego przygotowani, bo wiadomo, że liczy się charakter, ale chłodna głowa też jest potrzebna.

Gra pan w ataku z Grzegorzem Pasiutem i Bartłomiejem Fraszką. Znacie się dobrze z reprezentacji i ze wspólnych występów w GKS-ie Katowice w ubiegłym sezonie. Zrozumienie pewnie więc jest na najwyższym poziomie.

Nigdy nie mieliśmy ze sobą problemów więc rozumiemy się też na lodzie. Fajnie to wygląda i mam nadzieję, że pomożemy reprezentacji. Wiemy, że możemy dać bardzo dużo.

Wspominacie jeszcze rywalizację w półfinale MP z kolegami z Katowic?

Nieraz pożartujemy, ale teraz jesteśmy w jednym zespole, w jednym celu, nieważne, że ktoś jest z Katowic, Krakowa czy Tychów. Mamy jeden cel i na tym się skupiamy.

Bardzo wyrównane były mecze Comarch Cracovii z GKS-em. W dużej mierze o awansie katowiczan do finału przesądził Pasiut.

Na pewno, ale myślę, że przede wszystkim John Murray, bo były mecze, w których mieliśmy dużo sytuacji bramkowych, a on zrobił robotę. GKS to solidna drużyna, poukładana, doświadczona. Taki jest sport ktoś musi wygrać, ktoś musi przegrać. Rywalizacja była bardzo wyrównana.

Po przegranej w półfinale uszło z was powietrze, bo jak się mierzy w najwyższy cel, to gra o brązowy medal już tak nie cieszy.

Na pewno tak. Nie chcę mówić, że nie było zaangażowania Mierzyliśmy w finał, a jak go nie było, to emocje z człowieka opadły. Mecze o 3. miejsce są trochę sztuczne. Każda z drużyn, która była w półfinale, mierzyła w finał i grając potem o 3. miejsce trudno z siebie wykrzesać maksimum. W wielu ligach jest tak, że przyznaje się 3. miejsce zespołowi, który wygrał sezon zasadniczy.

Mieliście już rozmowy z trenerem, prezesem odnośnie przyszłego sezonu?

Ja nie musiałem za dużo rozmawiać, bo mam umowę ważną jeszcze rok. Czekam na wiadomość, kiedy mam w czerwcu przyjść na trening. Jestem więc spokojny. Po ostatnim meczu siedliśmy, wiedzieliśmy, że był duży niedosyt. W naszej lidze jest pięć drużyn, z których każda może wygrać. Ci, którzy nie wygrali, mają niedosyt.

Pan ma mały sukces, będąc najlepszym zawodnikiem sezonu zasadniczego.

To zawsze cieszy, starałem się robić swoje, pomóc drużynie jak najlepiej umiałem. Początek miałem ciężki, bo trzy miesiące przez kontuzję nie trenowałem. Miałem naderwane więzadło w kolanie. Później doszedłem do siebie. Chciałem wrócić przede wszystkim na Ligę Mistrzów, z tygodnia na tydzień lepiej się czułem i myślę, że było to widać na lodzie.

Występy Comarch Cracovii w Lidze Mistrzów to był pozytyw, zwłaszcza wygrane dwa mecze.

Nie było wstydu. Nawet jak przegrywaliśmy w Niemczech czy w Villach to jedną bramką, walczyliśmy.

Po przegranej rywalizacji półfinałowej z Katowicami nie pożałował pan przenosin z tej drużyny właśnie do Comarch Cracovii?

Nie, nie miałem takiego poczucia. To była przemyślana decyzja, jestem takim człowiekiem, że nie żałuję, jeśli coś zdecyduję. Wiem, jak wygląda sport, dzisiaj wygrywają jedni, jutro drudzy. Dobrze się czuję w Cracovii, cieszę się, że mam umowę na kolejny sezon. Pozytywnie do niego podchodzę, bo jest o co walczyć.

Kibice GKS-u wypominali panu w komentarzach w Internecie, że poszedł pan do Cracovii za pieniędzmi.

Wszędzie znajdą się tacy ludzie, ale ja się tym nie przejmuję. Dla mnie najważniejsza opinia jest ta od kolegów z drużyny, rodziny, a reszta mnie nie obchodzi, bo człowiek mógłby zwariować.

A jak przyjmowano pana na meczach w Katowicach?

Mam bardzo wielu znajomych w Katowicach, kibiców i na pewno było więcej tych pozytywnych komentarzy niż negatywnych.

Profesor Filipiak mówi, że będą spore zmiany, jeśli chodzi o kadrę. Wiadomo, że zostaje trener Rohaczek, ale przebudowa zespołu będzie.

Ja się nie wtrącam w te działania, wydaje mi się, ze trochę zmian będzie, trochę świeżości zawsze się przyda, jeśli jest taki sezon, który kończysz na 4. miejscu.

Już jednego kolegę straciliście – Davida Zabolotnego.

Wiem, grał już w Niemczech, ma też niemiecki paszport. Jak dostał propozycję, to myślę, że nie było to trudne dla niego, by się zdecydować.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Patryk Wronka, napastnik Comarch Cracovii: Wiemy, że jest duża szansa na awans do elity - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski