Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Patrząc na via Margutta w Rzymie

Paweł Głowacki
Dostawka. Cygan Zampano, ciemny wędrowny kuglarz, co na rogatkach miasteczek bez znaczenia falowaniem żeber rozrywa łańcuchy, pewnej nocy płacze pierwszy raz w życiu, płacze, bo umarła Gelsomina.

Kupił ją za grosze, by się z nim błąkała, ta kruchość o chłopięcych włosach, głowie jak karczoch i niepojętych oczach, które czasem widziały to, co niewidzialne - konia wolno idącego pustą ulicą o świcie, dęte trio trąbiące cudne frazy na skraju drogi wiodącej skądś dokądś, żyłę pulsującą wewnątrz małego kamyka. Pomalował jej twarz na podobieństwo twarzy cyrkowych klaunów, zawiesił na jej karku werbel i wcisnął w dłonie pałeczki, by taka zabawna bębniła radośnie i krzyczała "Przyjechał Zampano! Przyjechał Zampano!" I tak było.

I skończyło się tak, jak wszystko zawsze się kończy. Ciemne zwierzę płacze w ciemnościach na brzegu morza, bo nie ma już tej, która kiedyś rzekła do niego: "Kto z tobą zostanie, jeśli nie ja?" Równo sześćdziesiąt lat powtarza się ta samotność - wystarczy puścić "La stradę" Federica Felliniego i doczekać finału.

Pierwszy raz zapłakał na prapremierze w roku 1954. W Ameryce nie było już wtedy śladu po wielkim kryzysie, Nowy Jork zapomniał o czarnym czwartku na Wall Street. Miasto tętniło, kwitło, miasto, jak to się mówi, szło do przodu, ostro i coraz szybciej.

Wirowały coraz większe pieniądze, gęstniała pajęczyna interesów, pęczniała gospodarka, biegający obywatele czasu mieli mniej i mniej, więc cóż pan chcesz - w nielicznych wolnych chwilach rozerwać się chcieli, owszem, lecz na sztuce lekkiej, łatwej, prostej i przyjemnej, na sztuce, która nie męczy ani głowy, ani nerwów, najlepiej na takiej, co krótko i węzłowato powtarza rzeczy wszystkim dobrze znane z życia codziennego.

Bo taki jest świat, drogi panie, w taką stronę sunie, trzeba się pogodzić. Słowem, biorąc pod uwagę cywilizacyjne i mentalne nasze opóźnienie, można powiedzieć, że w roku 1954 Nowy Jork był tak głupi, jak Warszawa dzisiaj. I co? Co tam, wtedy? "La strada" nie schodzi z ekranów przez trzy lata.

Tak, nie inaczej - przez trzy długie lata Zampano płacze w Nowym Jorku wieczór w wieczór, zaś w samej tylko Francji sprzedano dwa miliony płyt z melodią, którą Gelsomina gra na trąbce, z muzyką Nino Roty, co odległa jest od prostoty, łatwizny i banalności piosneczek typu "Wlazł kotek na plotek i mruga".

Cud? Niepojęty przypadek? Co obywateli pędzącego świata ujęło w filmie, gdzie nic nie jest podane kawa na ławę, nic nie jest oczywiste, nic nie odsyła do zdarzeń za oknami giełdy na Wall Street, za to wszystko jest niedopowiedzeniem, metaforą cichuteńką, kłującą magią realności odległych dróg i placów, gdzie czas się zatrzymał kiedyś i Bóg raczy wiedzieć, czy ruszy kiedykolwiek?

Co ludzi będących na fali przykuwało do kinowych foteli przez lata trzy? Cierpka finałowa samotność ciemnego Zampano? Jego nocą niemożliwy płacz na plaży, gdzie żywego ducha? Gelsomina dostrzegająca podszewkę świata, której przecież z okien giełdy na Wall Street za żadną cholerę nie widać? A może cały ten Felliniego miękki portret błąkania się i na dnie portretu pewność, że wędrowanie powtarza się bez końca?

Trzeba odpowiadać? Tłumaczyć, że istnieją opowieści, które mówią mimo każdej głupoty, wystarczy im tylko nie przeszkadzać, to znaczy nie dać sobie wmówić bredni, że świat, drogi panie, taki już jest, iż nic w nim nie smakuje, jeno sztuka prostego banału? Zampano zagrał Anthony Quinn. Wiele, wiele lat później widywano go na tarasie restauracji Bolognese przy piazza del Popolo w Rzymie. Płakał, patrząc na via Margutta, gdzie mieszkał Fellini, który wtedy już nie żył. Tak, są opowieści, które trwają, choć się skończyły.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski