Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paul Simon "Still Crazy After All These Years”

Redakcja
Po rozstaniu się z Artem Garfunkelem Paul Simon poznał kogoś, kto na pewien czas zmienił jego postrzeganie świata.

Jerzy Skarżyński: NIEZAPOMNIANE PŁYTY HISTORII ROCKA SUPLEMENT (66)

Tym kimś była Peggy Harper, która nieco później została żoną artysty i w 1972 r. powiła im synka. W owym czasie szczęśliwy Paul zaczął pracę nad swoim drugim albumem solowym.

Album ("Paul Simon”) ukazał się na początku roku 1972 i odniósł spory sukces. Potem, jak to zwykle bywa, gdy twórca jest unoszony przez powodzenie, Simon niemal od razu zaczął przygotowywać swój kolejny longplay. Został on opublikowany w maju 1973 r. jako "There Goes Rhymin Simon”. Tym razem przyjęcie krążka było wręcz entuzjastyczne. Równie gorąco przyjęto też opartą na nim trasę koncertową, która stała się pretekstem do zarejestrowania dokumentującej ją płyty – "Livin Rhymin’”. Tyle tylko, że już na tym albumie dało się zauważyć (czy może nawet raczej wyczuć), że artysta po okresie euforii zaczął powoli popadać w melancholię, a nawet smutek. To, że nie był to przypadek, potwierdził jego następny krążek – "Still Crazy After All These Years” i komunikat, że oto właśnie rozpadło się jego małżeństwo z Peggy.

Pora słuchania płyty, która zdobyła nagrodę Grammy, w kategorii Album Roku 1976! I tak, na pierwszy ogień idzie arcydzieło – jej rozmarzony utwór tytułowy. Zaczyna go pięknie brzmiący fortepian elektryczny (Barry Beckett) i pełna zadumy partia wokalna, którą powoli uzupełnia rewelacyjnie zaaranżowane tło orkiestralne. Zaraz potem robi się nieco żywiej i jak uważają niektórzy, jeszcze wspanialej, bo pojawia się pierwsze od ponad pięciu lat wspólne nagranie Simona z Garfunkelem – śliczna pieśń "My Little Town”. Pychota. Wbrew temu, że po tak doskonałych dwóch utworach można byłoby spodziewać się czegoś choć trochę słabszego – trójka ("I Do It For Your Love”) jest prześliczną, lekko senną balladą, z równie śliczną instrumentacją. "50 Ways To Leave Your Lover” udowadnia, że przysłowie do trzech razy sztuka nie zawsze się sprawdza, bo to już czwarta pod rząd rewelacja na krążku. Wyeksponowana perkusja (Steve Gadd), miękkie canto i pogodny refren sprawiły, że ta piosenka stała się wielkim przebojem. A teraz już telegraficznie: 5. – bardzo nastrojowe i stonowane "Night Game”; 6. – pełne pulsacji chwalenie Pana "Gone At Last”; 7. – kolejne arcydzieło, delikatny walczyk "Some Folk’s Lives Roll Easy”; 8. – "Hale A Good Time”, jest gładkim prawie bluesem; 9. – "You’re Kind”, ma w sobie coś z ballad Paula McCarneya z LP. "Ram” i wreszcie 10. – "Silent Eyes”, jest równie dramatyczne jak utwory z "Plastic Ono Band” Johna Lennona. P.P.C. (po prostu cudo)!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski