Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paula Przytuła: Ani przez chwilę nie zwątpiłyśmy w awans

Rozmawiał Jacek Żukowski
Paula Przytuła rzuciła siedem bramek w ostatnim spotkaniu
Paula Przytuła rzuciła siedem bramek w ostatnim spotkaniu fot. Michał Gąciarz
Rozmowa. PAULA PRZYTUŁA była jedną z lepszych zawodniczek SPR-u Olkusz w wygranym, sobotnim meczu z KPR-em Kobierzyce.

- Możecie cieszyć się z awansu do superligi, ale do 40 minuty mecz z KPR Kobierzyce nie wyglądał dla was dobrze. To rywalki dominowały na boisku.

- Zgadza się, ten awans, szczególnie w pierwszej połowie był od nas bardzo daleko. Miałyśmy duży ciężar psychiczny na sobie, bo od nas oczekiwało się, abyśmy awansowały, natomiast rywalki tylko chciały, a nie musiały znaleźć się w elicie. Okazało się, że my chciałyśmy widocznie jeszcze bardziej i myślę, że to doświadczenie, zebrane też na parkietach ekstraklasy, zadecydowało w tym spotkaniu. Kobierzyczanki świetnie grały, to trzeba im oddać, ale nam udało się spełnić marzenia.

- Czy to było tak, że presja wyniku was mocno usztywniła i dlatego niewiele się wam udawało, zwłaszcza w pierwszych 30 minutach gry?

- Myślę, że troszeczkę tak. Przyszło bardzo dużo kibiców, była pełna hala i wszyscy oczekiwali od nas sukcesu. Myślę, że my w głowach miałyśmy to, że chcemy zwyciężać, grać z najlepszymi w Polsce. Pragnęłyśmy wrócić do ekstraklasy i tam się pokazywać.

- Mówi Pani o przymusie awansu, ale z tego co mi wiadomo, to władze klubu nie formułowały takich oczekiwań wobec drużyny. Oczywiście nikt nie mówił, że macie nie awansować, ale kategorycznego przymusu z pewnością nie było.

- Na początku rozgrywek powiedziałyśmy sobie, że mamy czas, że jeśli się nie uda w tym roku, to spróbujemy w następnym. Chciałyśmy jednak pokazać, że jesteśmy już gotowe na wygranie pierwszej ligi.

- Zresztą rzeczywistość była taka, że w rozgrywkach dominowałyście. Owszem, było kilka wpadek, jak choćby ta z tej rundy, kiedy to przegrałyście w Lublinie z AZS-em, ale generalnie konkurentki też zawodziły i to wy nadawałyście ton rywalizacji.

- Wygrałyśmy ligę, choć oczywiście kilka wpadek się nam zdarzyło. Jednak byłyśmy najlepsze, i to się liczy.

- W niedalekiej przeszłości widać było, że wasz zespół jest za mocny na pierwszą ligę i za słaby na superligę. Co trzeba teraz, według Pani, zrobić, by drużyna pograła w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce dłużej niż rok?

- Na pewno musimy się wzmocnić. Powinny przyjść nowe zawodniczki, doświadczone, które grały już na parkietach ekstraklasowych. Musimy bardzo mocno przepracować sezon przygotowawczy. Wtedy wszystko w superlidze będzie możliwe.

- Myśli Pani, że unikniecie szoku związanego z powrotem do grona najlepszych? Bo jednak rywalki są z innej półki niż te, które grają w pierwszej lidze.

- Owszem, prezentują inny poziom, ale to też są ludzie. One walczą o swoje cele, ale my wchodzimy do ekstraklasy z takim samym nastawieniem. Jest to na pewno przeskok, ale nie tak duży, jak się wydaje. Przez cały okres przygotowawczy trzeba będzie oswoić się z myślą, że to jest wyższy poziom.

- W tym sezonie były chwile zwątpienia, że jednak nie uda się wam wywalczyć pierwszej pozycji?

- Nie, absolutnie nie. Chciałyśmy wygrywać i do tego dążyłyśmy. Nawet remis w Kobierzycach w pierwszej rundzie nie zbił nas z tropu. On nas skłonił do jeszcze większej pracy niż dotychczas.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski