Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pech nadal nie opuszcza

Redakcja
Sokół Przytkowice przegrał na własnym boisku z Borkiem Kraków 0-1 (0-1), wiceliderem rozgrywek. Jednak przy odrobinie szczęścia mógł się pokusić i jakąś zdobycz.

Fot. jerzy zaborski

IV LIGA. Sokół Przytkowice przegrał trzeci mecz z rzędu na własnym boisku, tym razem z Borkiem Kraków 0-1 (0-1)

- Bramkę straciliśmy w nieco przypadkowych okolicznościach, bo piłka uderzona przez Piskorza odbiła się od jednego z naszych obrońców, lobem wpadając do siatki - żałuje Wiesław Firlej, kierownik drużyny Sokoła. - Mieliśmy kilka okazji, żeby trafić do siatki, już nie mogę odżałować tego, że po strzale Dawida Rzeszutki (na zdjęciu) piłka minimalnie minęła spojenie. Gol byłby zwieńczeniem jego wspaniałej akcji z Łukaszem Lelkiem. To była pierwsza z trzech akcji, jakie mieliśmy zaraz po przewie, bo potem dwa razy szczęścia zabrakło Konradowi Czarze. Po tych akcjach nastały dla nas trudne chwile, bowiem rywale mieli wolnego pośredniego z 5 m. Przyszło nam "zamurować" całą bramkę, ale udało nam się nie stracić gola. Gdyby wtedy rywale trafili nas po raz drugi, wówczas byłoby po meczu. A tak, mogliśmy do końca szukać remisu. W ostatnim kwadransie kompletnie zamknęliśmy rywali, ale nie udało się doprowadzić do remisu. Był on w naszym zasięgu, choć w połowie tygodnia przyszło nam zagrać bez kilku zawodników.

- Gdybyśmy w drugiej połowie lepiej rozegrali kilka kontr w układzie dwa na jeden albo trzy na dwa, to rozmiary naszej wygranej powinny być bardziej okazałe - ocenił Marcin Gędłek, trener Borku.

Jerzy Zaborski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski