Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pechowe parkowanie w Mszanie. Poszkodowany żali się na policję

Tomasz Mateusiak
Krzysztof Uchacz pokazuje, w którym miejscu jego samochód został podniesiony wózkiem widłowym. Teraz czeka go naprawa
Krzysztof Uchacz pokazuje, w którym miejscu jego samochód został podniesiony wózkiem widłowym. Teraz czeka go naprawa fot. Tomasz Mateusiak
Ponice, Mszana Dolna. Mieszkaniec Mszany przesunął cudze auto wózkiem widłowym. Właściciel poprosił mundurowych o interwencję. Żartownisia tylko pouczono.

Kto w najbliższym czasie planuje odwiedzić ul. Starowiejską w Mszanie Dolnej, musi uważać na to, gdzie parkuje.

Jeden z tamtejszych mieszkańców, by przesunąć przeszkadzający mu ponoć pojazd, użył wózka widłowego i auto przetransportował o 30 m dalej.

Ofiarą takiego zdarzenia padł nasz czytelnik Krzysztof Uchacz z Ponic koło Rabki. - Byłem w Mszanie Dolnej u siostry - opowiada. Zaparkował volkswagena polo na uliczce przed jej posesją. Stanął w miejscu do tego dozwolonym, ale w pobliżu wjazdu do innej posesji. Po kilkunastu minutach jeden z sąsiadów siostry przyszedł do niego i kazał przeparkować auto.

Jak mówi mężczyzna, gdy wyszedł na zewnątrz, na uliczce stała ciężarówka, która próbowała wjechać do posesji obok. Było to możliwe, ale wymagało od kierowcy trochę kunsztu, bo ulica była ciasna.

- Zwróciłem uwagę temu panu, że uda mu się przejechać obok mojego samochodu, ale mimo to chciałem swój pojazd przesunąć - mówi Uchacz. Zorientował się jednak, że to chwilowo niemożliwe, bo córka, z którą przyjechał, poszła na zakupy, zabierając kluczyki. Poprosił o chwilę zwłoki do czasu powrotu córki.

Mieszkaniec Mszany nie zamierzał jednak czekać. Podjechał wózkiem widłowym i nim przesunął auto Uchacza w inne miejsce. Nie reagował na uwagi górala, że wózek może zniszczyć volkswagena.

Jak mówi Uchacz, po wszystkim wezwał policję. Ku jego zdziwieniu dyżurny odmówił przysłania patrolu. - Stwierdził, że mam jechać do mechanika, by ustalić szkody i ewentualnie wystąpić o odszkodowanie do sądu - mówi.

Ten fakt potwierdzają także stróże prawa.

- Odebraliśmy takie zgłoszenie, ale w rozmowie z dyżurnym stwierdzono, że samochód nie został uszkodzony. Dlatego nie było podstaw, by wszczynać postępowanie - informuje Stanisław Piegza, rzecznik limanowskiej policji. Mimo to we wskazane miejsce udał się patrol. Policjanci upomnieli tylko sprawcę, zwracając uwagę, że nie należy robić takich żartów.

Uchacz takiego tłumaczenia nie przyjmuje. - Ja nie powiedziałem, że samochód nie jest uszkodzony, tylko że nie umiem tego stwierdzić. Nie jestem mechanikiem i się na tym nie znam - mówi. Dziś wie, że auto zostało zniszczone. Musi wymienić wahacz i atrapę chłodnicy. Szacuje koszt napraw.

- Uważam, że policja powinna była interweniować - opowiada. Chcieliśmy porozmawiać z osobą, która przesuwała auto. Była nieuchwytna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski