Ofiarą kolejnej z nich pada właśnie Jacek Bednarz, ciągle prezes, choć aktualnie już na wylocie. Powolna egzekucja dokonuje się – za zgodą (na życzenie?) właściciela – poprzez wbijanie noża w plecy, czyli zmianę kursu w stosunkach ze środowiskiem, hmm, kibicowskim, z którym Bednarz pozostaje w ostrym konflikcie.
Ani chybi rychło ukażą się nagłówki (a może już się ukazały, człowiek życie ma tylko jedno, i to krótkie, nie wszystko można śledzić) oznajmiające światu, że „Bednarz przegrał z kibicami”. Zgrabnie zgubią one sens i kontekst jego krucjaty w eliminowaniu stadionowej ekstremy, w której faktycznie idzie dziś już w pojedynkę, choć na początku słów wsparcia i gestów poparcia było zewsząd mnóstwo.
Wspomnienie rac frunących na stadion jest już jednak tak odległe, że odżyła wiara w zdolność samokontroli bojkotujących mecze kibiców, a w publicznym dyskursie dominują bałamutne argumenty o konieczności osiągnięcia porozumienia w imię dobra Wisły. Wiadomo, w kasie klubu pustki, a pieniądze nie śmierdzą (pecunia non olet – gdzieniegdzie w Polsce jeździły szambowozy z takim napisem, może nawet nadal jeżdżą, podciągając rodaków z łaciny, bynajmniej tej stadionowej).
Ja nawet rozumiem Wisłę, że nie ma zamiaru umierać za inne kluby, którym jeszcze bardziej brakuje konsekwencji i woli w walce z patologiami. Rozumiem też powszechną uległość wobec tezy, żeby nie wrzucać kibiców do jednego worka. Sam się z nią zgadzam, z jednym zastrzeżeniem – otóż nie widzę, by ta chętnie przywoływana „normalna większość”, przyjmijmy, że reprezentowana przez oficjalne stowarzyszenie, wykazywała inicjatywę piętnowania i eliminowania z trybun grup, delikatnie rzecz ujmując, radykalnych. Poprawcie mnie, jeśli się mylę.
Tak czy owak twierdzenie, że Bednarz przegrał, to błędny skrót myślowy. Cały czas przegrywamy tę walkę my; zwykli kibice, państwowe instytucje, idące na zgniłe kompromisy kluby. Od lat. Wkrótce, jak sądzę, z satysfakcją zostanie odnotowane, że na stadion Wisły wrócili „najzagorzalsi” fani i doping. A potem, wcześniej czy później, znowu zderzymy się z tym, z czym próbował rozprawić się Bednarz.
To pewne jak jego dymisja.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?