Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pełen profesjonalizm

Rozmawiał Artur Bogacki
Jędrzej Dobrowolski podczas badań aerodynamicznych
Jędrzej Dobrowolski podczas badań aerodynamicznych fot. JAPRmedia
Rozmowa. Jędrzej Dobrowolski marzy o rozpędzeniu się na nartach do 250 km/h

– Nowy sezon w narciarstwie szybkim oficjalnie rozpocznie się za dwa miesiące. Pan jest już w trakcie intensywnych przygotowań.

– Zgadza się, ale wyglądają one trochę inaczej niż dotychczas. Przede wszystkim rozrósł się mój team i nie chodzi o nowych zawodników, bo tych nadal nie ma, a o sztab szkoleniowy i całe zaplecze. Rozpocząłem zajęcia z psychologiem sportu, Julią Chomską z Gorzowa Wielkopolskiego. Miałem już sesję, to coś nowego, pierwsze wrażenia są pozytywne. Nawiązałem też współpracę z DynamoLab przy Laboratorium Ruchu i Wydolności Fizycznej Człowieka Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Na specjalistycznym sprzęcie badano, czy w mojej pozycji zjazdowej można coś poprawić. Okazało się, że tak, wyszły pewne braki. Będę miał teraz inne ułożenie rąk i nóg. Zmiana jest spora, choć przeciętny człowiek nie zauważy tej różnicy. Do tego będę miał specjalną dietę.

– Można powiedzieć, że od 2008 roku, kiedy zaczął Pan poważne starty, bardzo wiele się zmieniło w Pana przygotowaniach.

– Na pewno, teraz wszystko wreszcie jest profesjonalne. Dla mnie będzie to już siódmy sezon, chciałbym, by lepszy niż poprzedni. Wierzę, że te wszystkie zmiany zaowocują jeszcze większymi prędkościami.

– Nastawia się Pan na mistrzostwa świata w Andorze czy na zawody Speed Master we francuskim Vars, gdzie ustanowił Pan w marcu rekord Polski w prędkości jazdy na nartach – 242,261 km/h?

– W porównaniu z Vars, w Andorze jest mała góra. Ostatnio można było tam jeździć 180 km/h. Wprawdzie dobudowano wieżę, więc teraz będzie około 200 km/h, ale to nadal nie są duże prędkości. Speed ski jest po to, żeby jeździć jak najszybciej, rekord świata wynosi ponad 250 km/h (252,45, należy do Włocha Simone Origone – przyp.). Dlatego bardziej nastawiam się na zawody Speed Master pod koniec sezonu.

– W ciągu dwóch lat poprawił Pan rekord Polski z 209,41 km/h do 242,261 km/h. Do gigantyczny przeskok. O ile szybciej można jeszcze pojechać?

– Wszystko zależy od warunków, jakie będą w Vars, gdzie jest najlepsza trasa. Jeśli będą podobne do tegorocznych, to wierzę, że po zmianach w trakcie przygotowań będę mógł być jeszcze szybszy. Do rekordu świata brakuje mi 10 km/h, więc jest co poprawiać. 245 km/h to już naprawdę bardzo przyzwoity wynik, ale na tym moje plany się nie kończą. Magiczną barierę 250 km/h przekroczyło tylko czterech narciarzy. Moim marzeniem jest, żeby do nich dołączyć. Zobaczymy po pierwszych zawodach Pucharu Świata, jakie będą efekty wprowadzenia nowej pozycji zjazdowej.

– Sprawdzał Pan już te zmiany na trasie?

– Tak naprawdę trzeba będzie poczekać do stycznia, do zawodów Pucharu Świata. Bo testy przy prędkości 100 km/h nie będą miarodajne.

– W Polsce będzie można Pana znów zobaczyć w akcji?

– Tak, i jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to nawet trzykrotnie. Na Kasprowym Wierchu na początku stycznia planujemy zawody otwarcia sezonu, będzie mój przejazd pokazowy oraz zmagania wyczynowych narciarzy i amatorów. 14 lutego w Istebnej też chcemy zrobić pokaz i zawody. Na zakończenie sezonu, w kwietniu, postaram się pojechać jeszcze szybciej. Chcę wreszcie poprawić rekord Tatr (180,63 km/h, w 1979 r. ustanowił go Jacek Nikliński – przyp.), powinno się udać, jeśli warunki będą dobre. Ostatnio nie miałem do nich szczęścia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski