Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Peleton rowerowych dobroczyńców

Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
Piotr Siemiński z żoną Małgorzatą i siedmioletnim synem Adrianem
Piotr Siemiński z żoną Małgorzatą i siedmioletnim synem Adrianem Fot. Aleksander Gąciarz
Akcja. Piotr Siemiński studiował ratownictwo medyczne, a jednocześnie walczył z chorobą nowotworową. Koledzy organizują dla niego charytatywny rajd kolarski drogami powiatu

Choroba zaatakowała niespodziewanie. Był w pracy, na służbie w Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Proszowicach. W godzinach wieczornych, po zajęciach sportowych, zaczął odczuwać ból w dolnej części brzucha. - Pomyślałem w pierwszej chwili, że to kamień.

Za chwilę ból był tak silny, że musiałem zejść ze służby. Wróciłem do domu, a potem pojechałem do szpitala. Podano mi kroplówkę, ale nic nie pomogło - wspomina. W końcu dostał skierowanie do szpitala im. Żeromskiego i tam badanie USG pokazało, że na nerce ma 12-centymetrowego guza.

- Byłem zaszokowany, bo wcześniej nigdy nie miałem żadnych niepokojących objawów. Czułem się dobrze. Jeszcze w dniu, w którym to się stało, byłem przecież aktywny fizycznie, angażowałem się w pełni na zajęciach sportowych - opowiada. Był 2 września 2014 roku.

Niedługo później w krakowskim Centrum Onkologii przy ulicy Garncarskiej zapadła decyzja o konieczności usunięcia nerki. Operacja się udała, przebiegła bez komplikacji. Potem pacjent przeszedł jeszcze chemioterapię. Zniósł wszystko dość dobrze. Wrócił do pracy. Po kilku miesiącach kłopoty pojawiły się jednak na nowo. - Okazało się, że mam przerzuty do kości: na kręgosłup i na biodro. Potrzebny był kolejny zabieg. Trzeba było usunąć naciek i wzmocnić kręgosłup - mówi.

To było w kwietniu 2015 roku. I znów przez jakiś czas mógł normalnie funkcjonować, pracować i uczyć się. Naświetlania zatrzymały rozwój nowotworu na zaatakowanych kościach.

Problemy ze zdrowiem kolejny raz dały o sobie znać w styczniu tego roku. Tym razem zaczęło się od bólu głowy. Lekarze długo nie mogli zdiagnozować problemu. Przypuszczali, że Piotrowi Siemińskiemi dokuczają zatoki i na nie był leczony. Trwało to do maja.

- Po Dniu Strażaka czułem się już tak źle, że nie wróciłem do pracy - przypomina.

W końcu rezonans magnetyczny wykazał gruczolaka na przysadce mózgowej. Szczęście w nieszczęściu polegało na tym, że nie był to przerzut „starego” nowotworu, ale zupełnie odrębna jednostka chorobowa. W ciągu tygodnia trafił do Sandomierza, gdzie przeszedł kolejną, już trzecią operację. Gruczolak został usunięty przez nos.

Gdy strażaka zaatakowała choroba, był w trakcie studiów z zakresu ratownictwa medycznego. Mimo problemów nie przerwał ich.

- Czułem się, jakbym był jednocześnie po dwóch stronach tej samej barykady. Miałem zajęcia praktyczne w szpitalach, na oddziałach ratunkowych, a jednocześnie co jakiś czas byłem pacjentem. I muszę przyznać, że z tej perspektywy służba zdrowia wygląda zupełnie inaczej, niż z pozycji ratownika - mówi.

O tej pierwszej perspektywie mógłby opowiadać bardzo długo. Bolączki, trapiące publiczną służbę zdrowia są jednak każdemu zbyt dobrze znane, by szczegółowo się o nich rozpisywać. Piotr Siemiński też zdążył się z nimi osobiście zetknąć. W każdym razie duża część badań, konsultacji, kontroli wiąże się z wizytami w gabinetach prywatnych. To zaś niesie za sobą koszty (o dojazdach nie wspominając).

Kolejne wydatki generują leki. Niektóre muszą być sprowadzane z Francji i Stanów Zjednoczonych. - Trzymiesięczna terapia z wykorzystaniem komórek macierzystych kosztuje 6 tysięcy złotych - przyznaje. Korzysta z niej ponieważ bóle po operacji usunięcia gruczolaka wróciły i nikt nie potrafił temu zaradzić. Pomogły dopiero zagraniczne medykamenty.

Piotr Siemiński nie ukrywa, że mógł korzystać ze świadczeń i leków, których nie refunduje Narodowy Fundusz Zdrowia dzięki temu, że od początku otrzymał dużą pomoc. Pomagali koledzy z pracy (także Państwowa Straż Pożarna jako instytucja) oraz koledzy z pracy żony. Na tym nie koniec. W następną sobotę strażacy organizują akcję zatytułowaną „Kilometry dla Piotrka”. Zaprosili amatorów jazdy na rowerze do przebycia trzech tras (10, 20 i 60 km) drogami powiatu proszowickiego.

Liczni sponsorzy zapłacą za każdy przejechany kilometr. Liczy się zatem każdy kilometr i każdy cyklista. - Spodziewamy się sporej grupy osób, ale też zachęcamy kolejnych. Mamy potwierdzoną obecność uczestników z Krakowa. Przyjadą członkowie Miechowskiej Sesji Kolarskiej - zapowiada współorganizator imprezy kpt. Mariusz Idzik. W akcję zaangażowali się też znani sportowcy, m. in.przekazując gadżety z autografami.

Są wśród nich m. in. Rafał Majka, Katarzyna Niewiadoma, Karol Domagalski, Zbigniew Bródka, Kamil Stoch.

Piotr Siemiński mimo swojej choroby nie traci pogody ducha. Przyznaje, że w tej chwili, po kuracji drogimi zagranicznymi medykamentami, czuje się dużo lepiej. Odzyskał apetyt, stopniowo odzyskuje siły. Zapewnia, że chce wrócić do pracy, choć już raczej nie w roli aktywnego strażaka, który wyjeżdżał do każdej akcji ratunkowej.

- Zamieniłem się z młodszym kolegą stanowiskami. Teraz on jeździ do akcji, a ja pracuję w kwatermistrzostwie. Trochę żałuję, bo lubiłem tamtą pracę, ale zdrowie jest ważniejsze - mówi. Nie może też w praktyce wykorzystać swojej wiedzy zdobytej podczas studiów. A ich ukończenie nie było prostą sprawą. Z grupy 90 osób, które rozpoczynały, pozostało 40, a egzamin końcowy w pierwszym terminie zdało 15, w tym Piotr Siemiński.

I to pomimo faktu, że dwa lata zaliczył, gdy już chorował. Mało tego, zdołał jeszcze ukończyć Szkołę Aspirantów Pożarnictwa. Twierdzi nawet, że nauka pomogła mu przetrwać ciężkie chwile. - Gdy miałem głowę zajętą nauka, mniej myślałem o bólu i chorobie. Może dlatego nigdy się nie załamałem. Nie miałem momentu zwątpienia. Zawsze wierzyłem, i cały czas wierzę, że wrócę do zdrowia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski