Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pełniący obowiązki

YAN
(INF. WŁ.) - Stanowiska w urzędach mają otrzymywać fachowcy, a nie partyjni koledzy - proponuje premier Marek Belka. Pomysłowi przyklasnęli politycy SLD, którzy przez trzy ostanie lata opanowali do perfekcji sposoby omijania konkursów i obsadzania funkcji kolegami. - Oni teraz kombinują, jak ustawić przyjaciół na kilka lat - ostrzega opozycja.

Pomysłowi przyklasnęli politycy SLD. - Oni teraz kombinują, jak ustawić przyjaciół na kilka lat - ostrzega opozycja.

   Rząd w Ustawie o służbie cywilnej proponuje, żeby wzmocnić zasadę jawności naboru do administracji. Premier Belka chce, aby podstawowe informacje o kandydatach ubiegających się o pracę w administracji oraz o osobie, która otrzyma tę funkcję, były ogólnie dostępne. Padła również propozycja, żeby panowała większa jawność procedur związanych z zatrudnieniem pracowników w administracji samorządowej.
   Rząd chce także wprowadzić zasadę wyłaniania w konkursach kierowników 31 centralnych urzędów administracji oraz prezesów agencji państwowych, m.in. prezesa Agencji Rynku Rolnego oraz prezesa Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Urzędnicy - według nowych przepisów - byliby powoływani na pięcioletnie kadencje. Odwołać ich można byłoby tylko w przypadku rażącego nadużycia prawa, prowadzenia działalności sprzecznej z wykonywanymi obowiązkami lub w związku z ciężką chorobą.
   Pomysłowi przyklasnęli w Sejmie politycy SLD. - Klub Parlamentarny SLD w pełni popiera rządowe propozycje. Jesteśmy przeświadczeni, że ich wejście w życie zdecydowanie wzmocni wciąż jeszcze słabe struktury służby cywilnej i poprawi jakość i profesjonalizm, wyłanianych w postępowaniach kwalifikacyjnych i konkursowych kadr, a tym samym poprawi jakość i sprawność funkcjonowania polskich urzędów publicznych - podkreślał Witold Gintowt-Dziewałtowski.
   Dlaczego SLD nagle zaczęło popierać projekt, skoro przez trzy lata opracowali do perfekcji sposoby omijania konkursów przy zatrudnianiu nowych urzędników. Jeszcze w tej chwili przed tytułami wielu urzędników widnieje magiczny dopisek "pełniący obowiązki". Zastosowanie tego chwytu (urzędnik miał być zatrudniony tylko na czas przejściowy - red.) eliminowało potrzebę rozpisania konkursu. Część opozycji widzi w tym podstęp. - Dlaczego po trzech latach Sojuszowi nagle zaczął przeszkadzać obowiązujący system zatrudniania? - dziwi się Jan Rokita._ - Oni chcą po prostu znaleźć miejsce dla swoich ludzi na pięć lat. Po wejściu tych przepisów nowy rząd dostanie w spadku po SLD urzędników, których nie da się odwołać - _przewiduje lider PO.
   W czasie gdy projekt ustaw wędrował z rządu do Sejmu, można było się przekonać, jak lewica dba o urzędników. Niespodziewanie rada nadzorcza Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych postanowiła odwołać wiceprezesa Agencji. Oficjalnie Sebastian Mikosz stracił pracę za złamanie ustawy antykorupcyjnej. Problem w tym, że Mikosz nie naruszył żadnych przepisów. Co więcej, jako osoba zajmująca się kontaktami z inwestorami zagranicznymi był fachowcem chwalonym przez urzędników Ministerstwa Gospodarki. Pikanterii całej historii dodaje fakt, że ten sam zarząd, który go teraz zwolnił, przyjmował go do pracy, i co roku rozliczał z wykonanych zadań. Według kuluarowych informacji prawdziwym powodem jego zwolnienia z posady, był fakt, że sympatyzuje z Platformą Obywatelską, a więc jest spoza obecnego układu politycznego. Na korytarzach PAIiIZ słychać, że działacze lewicy przygotowują miejsca dla kolegów. Następca Mikosza, nawet jeśli zostanie zwolniony z pracy, otrzyma po przegranych wyborach wysoką odprawę.
(YAN)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski