Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Pelo" w opałach

BAJ
- Ostatnio wypatrywany przez nas pelikan, który od połowy kwietnia mieszkał na zatorskich stawach Przeręb, został zlokalizowany pod Wadowicami. Niestety, jego miłość do bociana białego nie jest odwzajemniona, bo "pelo" został ponoć dość poważnie pokiereszowany przez parę boćków i wylądował w krakowskim Zoo - zaalarmował swoich kolegów ornitolog-amator Paweł Malczyk, który przywiózł do Zatora zabłąkanego pelikana spod Tarnowa.

Zatorski pelikan, po bójce z bocianami, trafił do krakowskiego Zoo.
   Historię pelikana opisywaliśmy już kilkakrotnie. Przez ostatnie tygodnie był wielką atrakcją.
   Nad zatorskie stawy zjeżdżały się dziesiątki turystów i ornitologów, by oglądać, jak ptak sobie radzi. Nie był płochliwy, można było do niego podejść na niewielką odległość.
   - Nie było z nim problemów, zaczął sobie radzić z polowaniem na rybki - opowiada Paweł Malczyk. - Miał jednak dziwne skłonności. Ciągle chciał się przyczepiać do bocianów. Ze trzy tygodnie temu zabrał się z nimi do Mętkowa i siedział na jakimś dachu. Kiedy indziej widziano go w Miejscu koło Spytkowic na kominie. One go jednak nie kochały. Podobno, ale wiem to z drugiej ręki, przebiły mu worek powietrzny i nie może latać. Jeśli to prawda, to koniec. Zostanie inwalidą do końca życia.
   Ornitolog ma jednak nadzieję, że obrażenia nie są tak poważne i ptaka uda się uratować. - Tylko, że z doświadczenia wiem, jak to wygląda w krakowskim Zoo. Jak już jakiś okaz tam trafi, nie ma już odwrotu. Obetną mu lotki i po zawodach - mówi Paweł Malczyk. - Osobiście będę zabiegał o to, żeby po rehabilitacji wrócił na łono przyrody.
   Teresa Grega, zastępca dyrektora ds. hodowlanych krakowskiego Zoo, przyznaje, że pelikan trafił do ogrodu: - Jest w tej chwili na kwarantannie, zaczął jeść. W pierwszych dniach musieliśmy go karmić "sztucznie", to znaczy wprowadzać mu jedzenie wprost do dzioba.
   Niestety, dyrektor potwierdza obawy ornitologa. - Ten ptak jest już skazany na życie w niewoli - _mówi dyrektor Grega. - Pelikan nie potrafił polować, bo one polują stadnie. Dlatego próbował "przyklejać się" do bocianów, bo chciał sobie znaleźć kumpli do polowania. Informacje o nim mieliśmy już od dawna, ale nie mogliśmy go złapać. Teraz, gdy był wycieńczony, udało się.
   O obrażeniach z bójki z bocianami dyrektor Grega mówi, że są powierzchowne. - _Obejrzeliśmy, opatrzyliśmy, ale nie chcemy go na razie stresować dokładnymi badaniami. Być może okaże się, że ma jakieś obrażenia wewnętrzne -
mówi Teresa Grega. - Z pewnością jednak nie będzie mógł być wypuszczony na wolność, choć były takie pomysły, by go podtuczyć i uwolnić. Nie poradzi sobie. Nie sądzę, by na zimę mógł odlecieć z bocianami, bo pewnie znów by go nie przygarnęły.
(BAJ)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski