Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Perełka wśród piłkarzy

Redakcja
Damian Zbozień podczas meczu z Cracovią Fot. Andrzej Banaś
Damian Zbozień podczas meczu z Cracovią Fot. Andrzej Banaś
- Przeczuwałem, że strzelę bramkę, ale tylko jedną. Dedykuję ją chłopakom z Łącka - mówił po niedzielnym meczu piłkarskiej ekstraklasy Cracovia - Piast Gliwice (2:3) 25-letni prawy obrońca zespołu gości DAMIAN ZBOZIEŃ.

Damian Zbozień podczas meczu z Cracovią Fot. Andrzej Banaś

DAMIAN ZBOZIEŃ. Z Łącka do ekstraklasy, czyli "kat" krakowskich klubów

Ten wychowanek Zyndramu Łącko, który ma za sobą występy w Legii Warszawa (75 gier w Młodej Ekstraklasie - 7 bramek - i 2 w Pucharze Ekstraklasy), Sandecji oraz GKS Bełchatów, nieoczekiwanie stał się "katem" krakowskich drużyn w ekstraklasie, i to na ich boiskach. 7 kwietnia bieżącego roku strzelił gola Wiśle (na 1:1) w wygranym przez Piast meczu 2:1. Wysoki (180 cm), dobrze zbudowany (80 kg) obrońca, dwa z tych trzech trafień zaliczył głową. Łącznie na koncie ma 42 występy w ekstraklasie (28 w Piaście i 14 w GKS Bełchatów) oraz 5 bramek (4 w Piaście i 1 w GKS).

- To perełka wśród piłkarzy. Nie dość, że grał w kapeli góralskiej ("Ciupaga" z Łącka; Zbozień grał na skrzypcach, gitarze i pianinie - red.), to jeszcze jest niezwykle pogodną osobą. Bardzo dużo mówi, i to na każdy temat, wszystko go interesuje. Jako człowiek z gór ma typowo góralski charakter. Jako piłkarz jest bardzo ambitny, ma dobrą wydolność, jest bardzo zaangażowany w grze, pomaga kolegom na boisku, podpowiada, co mają robić - wystawia laurkę Zbozieniowi Dariusz Dudek, asystent trenera Piasta Marcina Brosza, zwracając też uwagę na jego mankamenty, m.in. technikę użytkową.

Gry w piłkę Zbozień uczył się w Łącku (Zyndram gra w klasie A), trzytysięcznej miejscowości w powiecie nowosądeckim, stolicy sadów, słynnej z produkcji śliwowicy (jego mama twierdzi, że jest dobra na wszystko, a on sam często przywoził ją klubowym kolegom).

W 2005 roku znalazł się w Sandecji, gdzie początkowo grał w zespole juniorów. Stamtąd trafił do Legii, zauważony przez trenera juniorów młodszych Akademii Piłkarskiej warszawskiego klubu Bernarda Kapuścińskiego w meczu małopolskiej ligi juniorów z SMS Kraków. Legii kibicował od lat, bo jej sympatykiem był jego przyjaciel, szef kapeli "Ciupaga". Razem z nim Kapuściński zaprosił Dawida Cempę (ostatnio występował w Czarnych Jasło).

Zbozień w Legii grał dwa i pół roku, głównie w Młodej Ekstraklasie (jako stoper i defensywny pomocnik). Nie udało mu się zadebiutować w ekstraklasie. Nie ma jednak o to pretensji do jej trenerów. Sam przyznaje, że na Legię jest "za cienki". Dlatego był wypożyczany - na półtora roku do Sandecji ("Sam zaproponowałem, żeby do niej wrócić") oraz na rok do Bełchatowa i Piasta.

W rundzie jesiennej sezonu 2009/2010 w I lidze w Sandecji Zbozień rozegrał tylko 2 mecze. - Parę stoperów tworzyli wtedy Jan Frohlich i Rafał Jędrszczyk. Zagrałem tylko ze Zniczem Pruszków i Górnikiem Zabrze. W końcu, w następnym sezonie, dostałem swoją szansę. Cały czas grałem na środku obrony - wspomina.

W sezonie 2010/2011 wystąpił w 28 meczach Sandecji na zapleczu ekstraklasy. Strzelił cztery bramki (wszystkie w Nowym Sączu, w tym trzy głową) - w meczach z Bodanką Łęczna (2:0), Termalicą Bruk-Bet Nieciecza (4:0), GKS Katowice (1:1) i KSZO Ostrowiec Świętokrzyski.

- Dzięki zwycięstwu z KSZO spadło ono z I ligi, a utrzymał się Dolcan Ząbki, w którym trenowałem u trenera Marcina Sasala pół roku przed wypożyczeniem do Sandecji. Pozyskali jednak Marcina Hirsza z Podbeskidzia Bielsko-Biała - opowiada.
Najbardziej utkwił mu jednak inny mecz w barwach Sandecji - ten wspomniany z Górnikiem Zabrze. Grał wtedy na środku obrony z Frohlichem.

- Walczyliśmy z Górnikiem o awans. Wygraliśmy 2:1. Na stadion o pojemności 5 tysięcy widzów przyszło wtedy 7 tysięcy kibiców! Zawaliłem bramkę. Niedokładnie wyprowadzałem piłkę, poszła kontra i Górnik objął prowadzenie (gola zdobył Tomasz Zachorski - red.). Potem jednak grałem bezbłędnie i wygraliśmy (bramki dla Sandecji strzelili Frochlich oraz Rudolf Urban - red.).

Sandecja na zawsze pozostanie w sercu Zbozienia. - Nadal utrzymuję kontakty z prezesem Andrzejem Dankiem i z kibicami - zdradza.

Teraz jednak chce jak najlepiej zapisać się w pamięci fanów gliwickiego klubu, z którym związał się trzyletnim kontraktem (Legia zastrzegła sobie wykupienie go z powrotem po preferencyjnie cenie).

Jak to się stało, że utalentowany piłkarz, z charakterem, nigdy nie trafił do krakowskich klubów?

Wisła nigdy nie wyraziła zainteresowania Zbozieniem (przynajmniej oficjalnie), a Cracovia próbowała go pozyskać dopiero przed obecnym sezonem, tyle tylko, że chciała go wypożyczyć (doszła nawet do porozumienia w tej sprawie z Legią), na co nie miał z kolei ochoty sam zainteresowany. Wolał bowiem związać się na dłużej z Piastem, w którym już się zaaklimatyzował, niż zaliczyć wypożyczenie do kolejnego klubu, co wiązałoby się z przedłużeniem umowy z Legią aż do czerwca 2015 roku.

Zamiast więc strzelać gole dla krakowskich klubów, strzela je im. Z Wisłą zagra w weekend 14/15 września. I to tam, gdzie jest tak skuteczny. W Krakowie.

Jerzy Filipiuk

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski