- Jednak dopiero czwartym trafieniem w tym sezonie, ale rozumiem kontekst pytania (śmiech).
- A mianowicie?
- W tym sezonie miałem szansę zostać najskuteczniejszym strzelcem wśród obcokrajowców oświęcimskiego klubu. Trzeba będzie to świętowanie odłożyć na bliżej nieokreśloną przyszłość.
- Dlaczego? Przecież do wyniku 106 trafień Czecha Karela Hornego nie jest tak daleko...
- Niby tak, ale biorąc pod uwagę moje tegoroczne „szczęście” do kontuzji, będzie to zadanie bardzo trudne do wykonania. Chyba, żeby w moim przypadku nastąpiłaby gwałtowna eksplozja skuteczności, a przecież w „szóstce” o każde trafienie jest bardzo trudno. Tutaj słabeuszy już nie ma. Do rozegrania pozostała jeszcze połowa spotkań w grupie silniejszej, a potem już tylko play-off. A przecież nie wszyscy mogą grać o medale, żeby maksymalnie przeciągnąć rozgrywki swojej drużyny.
- Sanokowi strzelił Pan gola po pojedynku z bramkarzem. Z wysokości trybun można było odnieść wrażenie, że w Pana zachowaniu było trochę nonszalancji...
- Tak to tylko wyglądało. W rzeczywistości mam opracowany pewien wariant ogrywania bramkarza. Tuż przed nim balansuję ciałem, przekładam krążek na bekhend, żeby posłać go do siatki. Cieszę się, że w meczach o punkty potrafię sprzedać to, nad czym pracuję na treningach.
- Z poprzedniego sezonu ma Pan złe wspomnienia z meczów przeciwko sanoczanom. Czy dlatego nie reagował Pan na zaczepki Michaela Dantona?
- Nie wracam do przeszłości. Mam już dość kontuzji w tym sezonie, dlatego z nikim nie mam zamiaru się okładać. Najpierw była pęknięta kość w prawej ręce, a potem wstrząs mózgu. Mam na koncie w tym sezonie dopiero 13 spotkań. Na dzisiaj życzę sobie zdrowia, żeby móc pomagać drużynie.
- Przeciwko sanoczanom po raz pierwszy zagrał Pan w ataku z Radimem Haasem i Maciejem Szewczykiem, na skrzydle. Na początku sezonu był Pan przecież środkowym pierwszej formacji...
- Sam byłem ciekaw, jak po kontuzji wypadnę w takim ustawieniu. Poszło chyba całkiem dobrze. W okresie, w którym w zespole są braki kadrowe, trzeba umieć się odnaleźć.
- Wygraliście w tym sezonie trzy spośród czterech meczów z Sanokiem. Czy ten zespół wam leży?
- Może coś w tym jest. Jednak ostatnio zagraliśmy konsekwentnie, bez przestojów, które zdarzały nam się w poprzednich meczach u siebie, kiedy długo prowadziliśmy, żeby w końcówce oddać pełną pulę. Tak było przecież z Podhalem, Cracovią, czy Tychami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?