Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Petro Poroszenko. Słodkie jest życie prezydenta

Remigiusz Półtorak
Jak to możliwe, że aktor jeszcze do niedawna drugiego planu uzyskał w krótkim czasie wyraźną przewagę nad konkurentami? Wbrew pozorom odpowiedź nie jest taka trudna.

W kraju, w którym lawirowanie na granicy biznesu i polityki stało się dla władz – na różnych szczeblach – specjalnością narodową, nagły wzrost poparcia dla Petra Poroszenki wcale nie musi dziwić. W chwili gdy Ukraińcy desperacko szukali kandydata niezbyt skompromitowanego przez rządy w ostatniej dekadzie, oligarcha jawił się jako ten, który – dzięki doświadczeniu w polityce, ale też sukcesowi w prywatnym biznesie – mógł liczyć na poparcie bardzo różnych grup społecznych.

Bo lista funkcji, które sprawował, jest wyjątkowo szeroka. Najpierw był wśród założycieli prorosyjskiej Partii Regionów, potem postawił na „pomarańczową rewolucję”. Za prezydentury Wiktora Juszczenki zdobył uznanie jako minister spraw zagranicznych i wyrobił sobie pierwsze kontakty polityczne poza Ukrainą. Gdy „pomarańczowi” pokłócili się i stracili władzę, Poroszenko znalazł przystań u Wiktora Janukowycza – jako minister rozwoju regionalnego i handlu.

Jednym słowem – był na tyle elastyczny, że zawsze umiał spaść na cztery łapy. I, co jeszcze ważniejsze, nigdy nie palił za sobą mostów.

Przede wszystkim jednak znakomicie wyczuł nadchodzącą koniunkturę, dystansując się najpierw od byłego prezydenta, a od listopada ubiegłego roku jednoznacznie popierając protesty na kijowskim Majdanie. Dyskretnie, z drugiego planu, ale bardzo skutecznie. Dzięki temu przylgnął do niego wizerunek największego sponsora opozycji.

– Poroszenko nie wziął się znikąd. Jeśli dzisiaj przez wielu Ukraińców jest kojarzony pozytywnie, to dlatego, że widzieli go na Majdanie. Może nie w pierwszoplanowej roli, ale niewątpliwie dał się tam poznać z dobrej strony. Zresztą, zapłacił za to bojkotem swoich towarów w Rosji oraz zamknięciem jednej z fabryk – mówił „Dziennikowi Polskiemu” Jan Piekło, dyrektor Fundacji Współpracy Polsko-Ukraińskiej PAUCI, zaraz po tym, gdy okazało się, że 48-letni oligarcha ma aż trzykrotnie większe poparcie w sondażach niż goniąca go bezskutecznie Julia Tymoszenko.

Poroszenko dorobił się majątku, szacowanego na 1,3­–1,6 mld dolarów, na produkcji czekolady. Jest właścicielem marki Roszen, ale nie tylko. Od lat inwestuje w branżę stoczniową i motoryzacyjną. Z jego firmą Bohdan są związane popularne na Ukrainie oraz w byłych republikach sowieckich tzw. marszrutki, czyli busy będące jedną z najbardziej popularnych form komunikacji. W ubiegłym roku magazyn „Forbes” sklasyfikował go na siódmym miejscu wśród najbogatszych ludzi w kraju.

To wszystko sprawiło, że Po­roszenko mógł sobie pozwolić na wiele. Według nieoficjalnych informacji, na kampanię prezydencką wydał z własnej kieszeni 12 mln dolarów.

Jakie będzie miał priorytety? – Po pierwsze, bezpieczeństwo. Najpierw musimy zakończyć walki na wschodzie. Potem będziemy walczyć z korupcją, wprowadzać demokrację i przybliżać Ukrainę do Unii Europejskiej – powtórzył Poroszen­ko po ogłoszeniu wyników.

Delikatnie, ale w Kijowie znowu powiało optymizmem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski