Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pewny siebie bałaganiarz. Jego gniazdo to obraz nędzy i rozpaczy

Grzegorz Tabasz
Wróbel cierpi na skutek ludzkiej oszczędności
Wróbel cierpi na skutek ludzkiej oszczędności
Razem z wróblami wyginie nam kilka przysłów i znanych sentencji ludowych. Jak tu stawiać strachy na wróble dla ochrony pól, skoro zabraknie głównego wroga? Jak tu mówić, że lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu?

Czy zwracacie uwagę na wróble? Tak z ręką na sercu: kiedy ostatni raz widzieliście małe, szare ptaszki? Jeśli nie, to radzę się pospieszyć. Nasz wszędobylski sąsiad przechodzi do niebytu. I to na całym kontynencie. Od Londynu po Moskwę liczebność szarego ptaszka spadła przynajmniej o połowę. W Holandii został uznany za gatunek poważnie zagrożony.

Wróbel, synonim najpospolitszej upierzonej istoty pod słońcem cierpi na skutek ludzkiej oszczędności. Liczymy kalorie. Ocieplamy budynki na wszelkie sposoby. Rachunki za ogrzewanie zmalały, ale ptak nie ma gdzie zakładać gniazd. Zniknęły przytulne szczeliny w murze, rozległe stropodachy, przestronne strychy niegdyś zatłoczone gniazdami. Nie ma jak przytulić się do cieplutkiego komina w zimowe noce.

Do tego dokuczają liczni drapieżcy. Gromada wróbli może przepędzić srokę czy sójkę od gniazda, ale pojedyncze ptaki są zupełnie bezbronne w starciu ze zwinnymi pustułkami i krogulcami. Są jeszcze miejskie koty. Wróblowi doskwiera też głód. Zamykane pojemniki i śmieci zapakowane do plastikowych worków. Trudno znaleźć cokolwiek do zjedzenia. Staranne pielęgnowanie trawników odebrało im nasiona chwastów. Z miejskiego pejzażu zniknęły konne zaprzęgi. Z dzieciństwa pamiętam rymowankę o wróbelku, który skakał po ulicy i zbierał garść pszenicy. Dokładniej rzecz biorąc, szukał zagubionych ziaren owsa, którym karmiono setki tysięcy koni. Niestety, samochody konsumują benzynę i ropę absolutnie nieprzydatną dla ptaków. Ciężko być wróblem. Nawet wpisanie na listę chronionych gatunków niewiele pomoże.

Historia wróbla domowego zaczęła się kilka, czy nawet kilkanaście tysięcy lat temu, gdy człowiek obsiał pola i zebrał pierwsze plony. Stałe osiedla rozrosły się w miasta, a wówczas dziki przodek wróbla domowego szybko zamieszkał w otoczeniu ludzi. Później zaczęło mu się jeszcze lepiej powodzić. Razem z europejskimi osadnikami wprowadził się na południe Afryki. Zajął trzecią część Australii i spory kawałek Ameryki Południowej. W USA został oficjalnie przywieziony i uroczyście wypuszczony w wielkich miastach Wschodniego Wybrzeża, by przypominać osadnikom Stary Kontynent.

XIX-wieczna prasa na pierwszych stronach opisywała przybycie wróbelków do kolejnych miast. Chwilę później farmerzy wyklinali je za pustoszenie pól pszenicy, ale to już zupełnie inna historia. Tuż po II wojnie światowej stał się wrogiem politycznym i przedmiotem bezprecedensowych prześladowań. Opanowane przez komunistów Chiny pragnęły za wszelką cenę nadrobić gospodarcze opóźnienia. Mao Zedong ogłosił Wielki Skok. Narzędzia rolnicze przetopiono na żelazo. Plony ze źle oporządzonych pól gwałtownie spadły. Zapanował głód, ale Wielki Przywódca szybko wskazał winnego. Były nim wróble, które okradały klasę robotniczą z ryżu. Milion wróbli miał zabierać żywność sześćdziesięciu tysiącom ludzi.

Historycy nie są do końca zgodni czy chodziło o mazurka czy wróbla domowego, ale pod koniec lat pięćdziesiątych zarządzono kolejną kampanię. Tym razem tępienia ptaków. Wróbel jest kiepskim lotnikiem. Miliony Chińczyków od wschodu do zachodu słońca nieustannie płoszyło ptaki, tak że te dosłownie zdychały w locie. Wróble wybito, ale przyszła plaga szarańczy. Jak się poniewczasie okazało, wróble prócz ziaren zbóż zjadały sporo owadów i ich jaj. Liczba ofiar wielkiego głodu jest liczona w dziesiątki milionów istnień.

Czy wiecie, że u nas żyją dwa gatunki wróbelków? Wróbel domowy i mazurek. Teraz będzie krótka lekcja ornitologii, czyli jak je odróżnić. To prostsze niż myślicie. Wróbel jest większy, zdecydowanie szarobury, zaś upierzenie drobniejszego mazurka wpada w kasztanowobrązową tonację. Obydwa gatunki nie przepadają za sobą. Pewne siebie wróble domowe niepodzielnie panują (czy może raczej panowały) nad centrami miast, spychając bardzo uległe mazurki na odległe peryferia. Jedynie w podmiejskich dzielnicach i parkach można obydwa gatunki zobaczyć obok siebie. Zaś na wsi niepodzielnie królują mazurki. Bez problemów rozpoznacie też ich gniazda. Mazurek uwije je z korzonków traw, słomy, wymości piórkami.

Siedlisko wróbla to obraz nędzy i rozpaczy. Kiedyś oglądałem stare gniazda w oprawach ulicznych latarni, które zdjęto dla wymiany. Co tam nie było: papierki z cukierków, folie z czekolady, plastikowe sznureczki i wszelakie śmieci. Wróblom nie przeszkadzało głośne buczenie transformatora i ciepło wydzielane przez stare żarówki. Ot, i koniec lekcji przyrody.

Prawdę mówiąc, mazurkowi też los nie sprzyja. Zimą wnikliwie obserwuję, kto i w jakiej liczbie zagląda do karmnika. Mieszkam daleko od miejskiego zgiełku, to widuję głównie mazurki. Kilka lat temu przylatywało duże stado. Niespecjalnie je lubiłem. Hałaśliwe, ruchliwe wyjadały większość nasion, które sypałem z myślą o sikorkach i innych ornitologicznych rarytasach. Traktowałem je niczym dopust Boży, ale nie płoszyłem. Rok temu bywało najwyżej sześć sztuk. W minionym tygodniu doliczyłem się ledwo dwóch. Moje prywatne ptakoliczenie zgadza się z profesjonalnymi wynikami ornitologicznych badań. Mazurki znikają tak samo, jak domowe wróble. Coś zepsuło się w najbliższym otoczeniu. I to bardzo. Może zawiniła masowa chemizacja rolnictwa i wywołany nią spadek liczebności owadów, które są ważną częścią ptasiego menu. Może zanik przydomowych hodowli drobiu, przy których stada mazurków zawsze się pożywiały. Któż to wie.

Razem z mazurkami i wróblami domowymi wyginie kilka przynajmniej przysłów i znanych sentencji ludowych. Jak tu stawiać strachy na wróble dla ochrony pól, skoro zabraknie głównego wroga? Jak tu mówić, że lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu? Jak ostrzegać plotkarzy, że słówko wróblem wyleci, a wołem powróci? Niewiele można zrobić, by obydwu ptakom pomóc. Nikt nie otworzy strychów na oścież. Tym bardziej pojemników na śmieci. Konne dorożki nie wrócą na ulice miast, jeśli pominąć nieliczne zaprzęgi dla turystów.

Zostało tylko wieszanie budek lęgowych z większymi otworami wejściowymi, ale miłośnicy ptaków woleliby gościć sikorki czy muchołówki. Jest jeszcze dobre serce. Sypnijcie szczodrą ręką do parkowego karmnika porcję pszenicy. Lub choćby garść okruchów. Może ocalicie ostatnie wróble w okolicy?
***

Krępy, ma dużą głowę i mocny dziób. U samca wierzch ciała brązowy z ciemniejszymi paskami, spód szary. Policzki szare, oddzielone brązową pręgą od szarego wierzchu głowy. Na podgardlu czarny śliniak. Dziób w okresie lęgowym czarny, a poza nim szary. Nogi brązowe lub różowe. Samice o szarobrązowym upierzeniu, na grzbiecie paskowanym, bez wyraźnych cech charakterystycznych. Nad okiem nie zawsze wyraźna jaśniejsza brew. Nogi różowe, dziób szary.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski