Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Philips, szarotka i MP3

Redakcja
Z najwcześniejszego dzieciństwa pamiętam trzy radia. W domu był philips w drewnianej obudowie, który do tej pory przetrwał u jednego z moich braci, a drugie – mniejsze, czarne i podobno gorsze – u mojej babci.

Barbara Rotter-Stankiewicz: ZA MOICH CZASÓW

Trzeci odbiornik był już poza Krakowem, w Rytrze, gdzie jeździliśmy na wakacje i mieszkali u przyjaciół. Tam radio było ogólnodostępne, bo "wujek Janek”, który był nauczycielem, stawiał je na parapecie okna, by również mieszkańcy wsi mogli się dowiedzieć, co dzieje się na świecie.

Nasze domowe radio stało koło lóżka taty i budziło moją nieposkromioną ciekawość. No, bo jak to możliwe, żeby w takiej niewielkiej skrzynce mieściła się orkiestra? I skąd wiadomo, że teraz będzie tam śpiewać Maria Koterbska albo Zbigniew Kurtycz, czyli moi ulubieńcy?

Z biegiem czasu wyrosłam z tych wątpliwości, ale sama zasada działania radia, telewizji i tego typu urządzeń wciąż nie jest dla mnie do końca jasna… Bo przecież to nie jest normalne, żeby coś, co mówi się na drugim końcu świata, było słychać u mnie w domu. Każda kobieta zgodzi się ze mną…

Ale wracając do radia – philipsa zastąpił rozłożysty boston. Stał na honorowym miejscu w jadalni, ale dzięki zainstalowanemu w domu kołchoźnikowi, było go słychać także w kuchni. "Na wynos” natomiast była mała szarotka, która jeździła z nami na wakacje i budziła sensację. Zabierałyśmy ją z mamą nawet nadługie spacery po lesie, bo zawsze można było złapać program, na którym gadał jakiś facet, co stanowiło wirtualną ochronę dla dwóch samotnych niewiast. Owa szarotka tkwi zresztą po dziś dzień w jakiejś szafce, bo nie mam siły się z nią całkiem rozstać. Może oddam ją do Muzeum Dźwięku w Niepołomicach???

Potem radia i radyjka posypały się już jak z rogu obfitości. Radziecka wielka ryga i mały sokół oraz koliber, a jeszcze wcześniej radyjko ze słuchawką, w obudowie z… mydelniczki, skonstruowane przez mojego osobistego narzeczonego.

Teraz wysyp tego typu urządzeń jest taki, że na jednego słuchacza przypada chyba kilka różnego rodzaju odbiorników. Większość z nich trudno już nazwać radiami, bo programów słuchać można w telefoniekomórkowym, komputerze i innych zmyślnych aparacikach wielkości pudełka od zapałek. Jedno się nie zmienia: teraz moje wnuki dręczy pytanie, jak to możliwe, żeby cała orkiestra zmieściła się w MP3?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski