Otóż, z mojej analizy doniesień światowych mediów na temat wtorkowych uroczystości 70. rocznicy oswobodzenia Auschwitz wynika, że bardzo dużo miejsca poświęcono kłótni polsko-rosyjskiej na temat wypowiedzi Grzegorza Schetyny.
Przeciętny obywatel Zachodu zrozumiał z niej jedynie to, że Polacy uznali Ukraińców za oswobodzicieli obozu koncentracyjnego, pomijając rolę Rosjan, którzy stanowili 70 proc. żołnierzy Armii Czerwonej.
Przy relacjach publikowano też zazwyczaj zdjęcia zafrasowanego Władimira Putina, stojącego u boku przedstawiciela rosyjskich Żydów i martwiącego się z powodu odrodzenia antysemityzmu na świecie oraz prób fałszowania historii. Nie jest w tym momencie ważne, że widok Putina zatroskanego losem uciśnionych rodzi we mnie odruch wymiotny.
Liczy się to, że dzięki niefortunnemu skrótowi myślowemu Schetyny, uważanego przez wielu za „wytrawnego” asa naszego politycznego podwórka, strzeliliśmy sobie międzynarodowego samobója. W efekcie nieprzyjazne nam środowiska w Europie Zachodniej otrzymały kolejny zastrzyk paliwa do auta z napisem „polska rusofobia”.
Najgorsze jest to, że Schetyna powiedział prawdę. Problem w tym, że swoją opinię bardzo ogólnikowo uzasadnił. Tymczasem powinien sypać faktami, cytować archiwa, w tym sowieckie. Nic takiego nie zrobił, bo nie przewidział burzy, jaką wywoła. Cóż, kolejny raz widać, że nie rządzą nami mężowie stanu, tylko amatorzy. I to się szybko nie zmieni, bo w ławach opozycji też króluje „bezrybie”.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
