Kobiety mafii. To właśnie one rozdawały karty w twardym, męskim świecie gangsterów
Piękna, inteligentna, wzbudzała zainteresowanie nawet na sali sądowej. W każdym razie dziennikarze śledzący jej proces podkreślali, że była kobietą, która mogła intrygować.
Z patologicznej rodziny mieszkającej w Otwocku (niektórzy mówią, że w Radości) wyrwał ją Adam Sz., średniej rangi warszawski gangster. "Inka" była w nim ponoć szaleńczo zakochana, lecz kiedy zwęglone ciało mężczyzny znaleziono w lesie, nie wróciła w żałobie do domu, ale ugrzęzła z przestępczym świecie. Pracowała jako sekretarka, uczyła się języków obcych, wreszcie poznała Jerome'a B., przedstawiciela handlowego francuskiego koncernu. Oczarowała cudzoziemca. Odrzuciła jednak jego oświadczyny, ponoć w obawie przed Jeremiaszem Barańskim, pseudonim Baranina, bossem polskiej mafii w Wiedniu.
To on "opiekował się ""Inką", która została rezydentką "Baraniny" w Warszawie. Załatwiała jego interesy, zbierała informacje, poznawała odpowiednich ludzi, w tym Jacka Dębskiego. Ten nazywał ją "miastową panną", albo "dziewczyną mafii". "Inka" na polecenie szefa śledziła, z kim spotyka się były minister sportu, jakie prowadzi biznesy. Spędziła z Dębskim i jego znajomymi noc z 11 na 12 kwietnia w warszawskiej restauracji Casa Nostra. W trakcie imprezy zadzwonił do niej telefon. Dzwonił "Baranina". Halina G. zaraz potem wyszła razem z Dębskim na zewnątrz. Padły strzały.
Po morderstwie "Inka" sama zjawiła się na policji w towarzystwie prawnika. Sypnęła "Baraninę" i jego killera "Saszę", bo to on strzelał do Jacka Dębskiego. W zamian za współpracę ze śledczymi dostała niższy wyrok. W trakcie ośmiu lat odsiadki pracowała w magazynie żywności i bibliotece, sporo czytała. Kiedy wychodziła na wolność, przed bramą czekał na nią Jerome B., z którym wzięła ślub za kratami. Oboje wyjechali. Austriackie służby objęły ją programem ochrony świadka specjalnego. Oznacza to, że "Inka" miała prawo do zmiany wyglądu, nazwiska, mogła wybrać sobie miejsce, w którym chciałaby zamieszkać. Tak naprawdę może być wszędzie.
"Inka" do dziś wzbudza emocje. Jedni mówią, że jest wyrachowana, potrafi manipulować ludźmi, inni - że była tylko narzędziem w rękach prawdziwych bandziorów. Jerzy Jachowicz, wtedy dziennikarz śledczy "Dziennika", jako jeden z nielicznych spotkał się z nią w areszcie. -Ma pani wyrzuty sumienia? - zapytał. - Nie mam - odpowiedziała "Inka". - Nie mogę mieć wyrzutów, skoro nie miałam z tym nic wspólnego - dodała.
Inne kobiety, o których pisały media, a które pojawiają się w kontekście mafii czy gangsterskich porachunków, to najczęściej żony, narzeczone czy kochanki samych gangsterów.
O Monice, żonie Andrzeja Zielińskiego, pseud. Słowik, jednego z szefów mafii pruszkowskiej, pisał swego czasu Jerzy Jachowicz, a pisał tak: "Zawsze starała się być elegancka, ale dopiero związek z Andrzejem Zielińskim umożliwił jej korzystanie z najdroższych strojów i kosmetyków. Przez blisko 10 lat małżeństwa używała francuskiej wody Angel. Na wszelkie uroczyste wyjścia zakładała kostiumy i sukienki wyłącznie firmy Gai Mattiolo. Pijąc calvadosa, lubiła trzymać w ustach drogie kubańskie cygaretki. Jej mocną stroną zawsze były nogi. Toteż wciąż nosi, jak w czasach młodości, minispódniczki".
Zrobiło się o niej głośno, kiedy media informowały o jej zatrzymaniu przez CBA. Miała pośredniczyć w skorumpowaniu wysokiego rangą wojskowego lekarza, aby wystawił fałszywe zaświadczenie lekarskie umożliwiające "Słowikowi" wyjście z więzienia. Ale to już przeszłość. Potem żyła z młodszym o kilkanaście lat Vadimem S., rosyjskim gangsterem związanym z gangiem żoliborsko-mokotowskim. Facet miał duże pieniądze, Monika mówiła o nim "biznesmen", nigdy też specjalnie nie ukrywała, że "biedacy" jej nie kręcą.
Ale, jak pisała Ewa Ornacka, autorka - niektóre kobiety związane ze światem przestępczym przejęły interesy swoich partnerów. Tak było z Ewą, żoną nieżyjącego już Wiesława Niewiadomskiego, zastrzelonego w 1998 r., oraz Ludmiłą, żoną Sylwestra Olejnika ze szczecińskiego gangu "Oczka", które zajęły miejsce mężów w przestępczych organizacjach.
Z kolei Jolanta, żona Henryka Niewiadomskiego, pseudonim Dziad, nigdy nie chciała nic wiedzieć o interesach męża. Opiekowała się wnukami, doglądała gołębi, które hodował "Dziad", była lubiana i szanowana przez sąsiadów. Zajmowały ją dom, rodzina i zwierzęta, które biegały wokół domu.
Może i dobrze, bo wiele kobiet mafii - kochanek czy narzeczonych gangsterów, które za bardzo afiszowały się swoim życiem w przepychu i luksusie - ginęło, najczęściej jako niewygodni świadkowie mafijnych porachunków.
Panie w męskim świecie zbrodni i ciemnych interesów obecne są nie tylko w naszym kraju. Barwne życiorysy kobiecych postaci we włoskich grupach przestępczych opisuje Clare Longrigg w wydanej w 2004 roku książce "Bez zadawania pytań: Sekretne życie kobiet w mafii".
Zdaniem Longrigg, w przestępcze role wchodziły te kobiety, które były albo ambitne, albo nie chciały się dać zamknąć w kuchni jako gospodynie domowe. Czasami okoliczności życiowe "pomagały" im wejść na przestępczą drogę. Pupetta "Laleczka" Maresca, młodziutka żona bossa mafii neapolitańskiej, została wdową zaledwie dwa miesiące po ślubie w 1955 roku. W desperacji wzięła pistolet, wyszła na ulicę i w biały dzień zastrzeliła mężczyznę, który zabił jej męża. Czterdzieści lat później Betty Loren-Maltese, burmistrz dzielnicy Chicago Cicero, wraz z bossem lokalnej mafii ukradła 12 mln dol. z funduszy ubezpieczeniowych dzielnicy.
Obie kobiety były bezwzględne, ale też niezwykle atrakcyjne. Promieniowały wręcz swą kobiecością: Maresca - delikatna, modnie ubrana, zawsze na wysokich obcasach. Loren-Maltese znana była z szałowych fryzur, długich, sztucznych rzęs i głębokiego dekoltu.
Longrigg pisze, że to właśnie połączenie seksownego wyglądu i silnego charakteru decydowało o sukcesach kryminalnych wielu kobiet mafii. Umiejętnie wykorzystywały stereotypy o słabszej płci i uderzały wówczas, kiedy przeciwnicy najmniej się tego spodziewali. Kobiety te zdawały sobie doskonale sprawę z siły seksapilu. To był ich atut.
Sposoby kobiet mafii
Uroda
Kobiety mafii wykorzystują stereotyp słabszej, bezbronnej płci i swój urok. Niedawno aresztowana jedna z szefowych mafii w Neapolu, Erminia "Niebieskooka" Giuliano w czasie zatrzymania uparła się, by policjanci pozwolili jej zrobić makijaż i fryzurę, nim zostanie wyprowadzona do policyjnego samochodu przed obiektywami telewizyjnych kamer.
Stateczny wiek
Innym, poza urodą, naturalnym kamuflażem dla kobiet mafii jest starszy wiek. Działa tu mechanizm podobny jak w przypadku seksapilu: starsza pani, babcia, zdaje się osobą tak bezbronną, że wiązanie jej z przestępczością kryminalną wydaje się nie do pomyślenia. Jak pisze Longrigg, korzystała z tego sycylijska szefowa mafii Angela Russo, znana pod pseudonimem Babcia Heroina. Jako ponad 70-letnia kobieta dowodziła trzema pokoleniami członków swojej rodziny, którzy na jej zlecenia handlowali narkotykami w Palermo.
Stereotypy
Clare Longrigg, autorka książki "Bez zadawania pytań: Sekretne życie kobiet w mafii" uważa, że kobietom mafii działalność ułatwiało często to, że śledczy niemal natychmiast wykluczali je z grona podejrzanych właśnie wskutek stereotypów. Dzięki temu - jak pisze autorka - żony mafiosów mogły przemieszczać się swobodnie, aranżując spotkania i dokonując masakr, zanim jakikolwiek oficer śledczy zdecydował się zadać im jakieś pytania. W 1983 roku włoski sędzia orzekł, że kobiety nie mogą być winne procederu prania brudnych pieniędzy, gdyż nie są wystarczająco inteligentne, by uczestniczyć w "trudnym świecie biznesu".
DOROTA KOWALSKA, WOJCIECH ROGACIN
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?