Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piękno banalnej codzienności

Urszula Wolak
Adam Driver jako Paterson
Adam Driver jako Paterson Fot. archiwum
Miłośnicy jego twórczości wiedzą, że lubi rzeczy czyste, nieobciążone pomysłami ani też wizualnym zdobnictwem. Czas w jego filmach płynie nieśpiesznie, a bohaterowie spędzają go zwykle na snuciu się po ulicach prowincjonalnych miasteczek Stanów Zjednoczonych.

Jedni poszukują sensu życia, inni czynią to z powodu braku jakichkolwiek innych perspektyw. Wszyscy są zakładnikami codzienności tak, jak tytułowy bohater „Patersona” - najnowszego filmu Jima Jarmuscha.

Ta powtarzalność codzienności nie jest jednak dla niego więzieniem; jest miejscem życiowej homeostazy, przestrzenią przygodnych spotkań ze zwykłymi ludźmi, zasłyszanych rozmów i ukradkiem rzuconych spojrzeń, sferą intymnych przeżyć z ukochaną. Jest też autobusem, do którego bohater wsiada każdego dnia wykonując zawód kierowcy, oczekiwanym powrotem do domu, spacerem z psem i kuflem piwa wypijanym co wieczór w miejscowym barze. To świat, którego wewnętrzny rytm wyznaczają: powtarzalność, przewidywalność, monotonia i nuda, ale: „Jestem szczęśliwy” - mówi Paterson. Jego wyznania nie sposób podważyć i to jest w filmie Jarmuscha najpiękniejsze.

Reżyser subtelnie upiększa codzienne życie swego bohatera nawiązując do estetyki kina Dalekiego Wschodu i jednego ze swoich mistrzów - Yasujirō Ozu. Paterson stanowi bowiem żywą wykładnię filozofii zen, która sprowadza się między innymi do wyzwolenia umysłu z przytłaczającego nadmiaru spraw. Bohater czerpie siłę i twórczą inspirację z banału codzienności (jest bowiem nie tylko kierowcą autobusu, ale też poetą piszącym do szuflady). Jego wiersze, wyrażające zachwyt nad otaczającą go rzeczywistością, bliskie są również japońskiej tradycji haiku - poezji, która prostotą przekazu dotyka prawdy o świecie.

Dzieło Jarmuscha jest pięknym spektaklem człowieczeństwa, pozbawionym spektakularnych elementów, inscenizowanym w najbardziej przyziemnym anturażu. Powolna praca kamery i statyczne ujęcia czynią jednak świat Patersona atrakcyjnym. Niedzianie się potęguje nostalgię za światem na co dzień nieuchwytnym, niezauważalnym, spełniającym się jedynie we śnie. W XXI wieku, gdy świat pędzi do przodu w zastraszającym tempie, nie ma bowiem miejsca na kontemplację czy głębszą refleksję.

„Paterson” Jarmuscha udowadnia, że z pudełka zapałek można uczynić symbol miłości, a w wodospadzie dostrzec opadające na ramiona kobiece włosy. Życie niepostrzeżenie przemyka nam przez palce - sugeruje amerykański reżyser. Może warto zatrzymać się czasem - choć na chwilę?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski