MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Piękno motyli

Krzysztof Kawa
Włoski finał US Open dał nadzieję, że prawdziwy kobiecy tenis jeszcze nie umarł. Po tym, jak wszem i wobec ogłoszono, że skończyła się era filigranowych, delikatnych tenisistek, a bez muskułów, tudzież atomowego uderzenia nie ma co myśleć o wygraniu jakiegokolwiek liczącego się turnieju, mierząca 164 cm wzrostu Roberta Vinci oraz zaledwie osiem centymetrów wyższa Flavia Pennetta z lekkością motyli zjawiły się na Arthur Ashe Stadium, by rozegrać decydujący pojedynek nowojorskiej imprezy.

26-letnia Agnieszka Radwańska pół roku temu, w samym środku największego kryzysu w karierze, stwierdziła pół żartem, ale zarazem pół serio, że może jest już za stara, by podjąć rywalizację z nastolatkami, które przebojem i bez kompleksów niszczą zastany porządek na kortach. Na szczęście w ostatnich dniach wydarzyło się coś, co na nowo przywróci wiarę krakowiance, a i nam wszystkim. Od tej pory każde rozważanie na temat szans Isi na wygranie Wielkiego Szlema będzie kończyć się sakramentalną konkluzją: "skoro dokonała tego Pennetta, to i przed Radwańską drzwi do chwały wciąż stoją otworem".

Obie Włoszki potrzebowały bowiem ponad czterdziestu podejść do turniejów tej rangi, by osiągnąć sukces życia. W emocjonalnym wystąpieniu po wygranym finale Pennetta ogłosiła, że w Nowym Jorku zagrała po raz ostatni. Za trzy miesiące zakończy karierę. Ma już przecież 33 lata, chce się ustatkować, wziąć ślub. Jej rywalka, a zarazem wielka przyjaciółka z kadry jest rok młodsza i ani myśli rezygnować.

Jedynym rodzynkiem przed trzydziestką w gronie półfinalistek US Open była 23-letnia Rumunka Simona Halep. Bo przecież Serena Williams, którą grająca staromodnie Vinci sensacyjnie wyeliminowała w półfinale, ma 33 lata. Dodajmy do tego towarzystwa Venus, która postawiła się dwa lata młodszej siostrze we wcześniejszej rundzie, a wyjdzie na to, że zaawansowany wiek jest w tenisie atutem, nie przeszkodą.

I żeby była jasność - to nie jest wizytówka czasów znaczonych nowoczesnymi preparatami i genialnymi eliksirami młodości. To prawda, że Steffi Graf skompletowała cztery Szlemy w jednym sezonie, mając zaledwie 19 lat. Ale na zakończenie kariery, jedenaście lat później, wygrała French Open i awansowała z 10. na 3. miejsce w światowym rankingu. Jej wielka poprzedniczka, Margaret Smith Court, została matką jako 30-latka. Po krótkiej przerwie wróciła na korty, dodając do kolekcji kolejne tytuły wielkoszlemowe. Gdy urodziła drugie dziecko, miała 32 lata, lecz rok później wygrywała na nowo. Do dzisiaj pozostaje najbardziej utytułowaną tenisistką w historii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski