Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pielęgniarki ze szpitala JP II żądają podwyżek swoich pensji. Czy w kwietniu odejdą od łóżek?

Iwona Krzywda
Iwona Krzywda
Podczas manifestacji Agata Kaczmarczyk (po prawej) wręczyła dyr. Prokop-Staszeckiej listę postulatów
Podczas manifestacji Agata Kaczmarczyk (po prawej) wręczyła dyr. Prokop-Staszeckiej listę postulatów fot. Adam Wojnar
Mają wyższe wynagrodzenia niż koleżanki i niesłabnącą siłę do walki. W jednej z najważniejszych małopolskich placówek konflikt płacowy wciąż trwa. - Puszka Pandory została otwarta - uważa dyr. Anna Prokop-Staszecka

Wtorek 21 lutego. Pod budynkiem dyrekcji Krakowskiego Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II zbiera się grupa ok. 200 pielęgniarek. Na godzinę odeszły od łóżek swoich pacjentów i pojawiły się pod „dyrektorówką” z żądaniami wzrostu wynagrodzeń dla siebie i innych pracowników lecznicy.

Atmosfera jest bardzo gorąca. - Nie pamiętam, kiedy ostatnio podwyższano nam pensje, a to trudna fizyczno- umysłowa praca. Kiedy wracam z dyżuru do domu, jestem tak zmęczona, że zasypiam w fotelu - opowiada jedna z uczestniczek protestu. - Nie wiem, co stanie się, jeśli dyrekcja nie wysłucha naszych postulatów. Będziemy zastanawiać się nad dalszymi działaniami razem z naszą przewodniczącą - dodaje.

Dekadę wcześniej kilka tysięcy zdesperowanych pielęgniarek rozbija słynne „białe miasteczko” pod kancelarią premiera Jarosława Kaczyńskiego. W namiotach żyją przez blisko miesiąc. W ramach protestu prowadzą także głodówkę. Najdłużej bez jedzenia udaje się wytrzymać Agacie Kaczmarczyk. Przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w krakowskim szpitalu JPII nie je przez dwa tygodnie.

W końcu wycieńczona trafia na szpitalny oddział. Cztery dni później udaje się osiągnąć kompromis, a miasteczko zostaje zlikwidowane. -Taki mam charakter. Jeśli trzeba coś zrobić, nie zastanawiam się, po prostu działam. Białe miasteczko to był głośny krzyk naszej rozpaczy. Pokazałyśmy, że jesteśmy zdeterminowane i możemy narazić nawet własne zdrowie, żeby zmusić rządzących do działania - wspomina Kaczmarczyk.

Z taką samą determinacją Kaczmarczyk walczy dziś o podwyżki wynagrodzeń dla swoich koleżanek i kolegów. W szpitalu JPII pracuje od 15 lat, od dziesięciu pełni funkcję przewodniczącej związku zawodowego. Podczas lutowej manifestacji to właśnie ona stała na czele pielęgniarek i wręczyła dyrektor placówki dr n. med. Annie Prokop- Staszeckiej pismo z postulatami związkowców. Pielęgniarki domagają się w nim wzrostu wynagrodzeń dla wszystkich pracowników lecznicy o 150 zł, a dla siebie również włączenia do pensji zasadniczej tzw. dodatku 4 x 400 zł, gwarantowanego przez rozporządzenie Zembali.

Żądania płacowe białego personelu nie są nowe. Konflikt w szpitalu JPII trwa od dłuższego czasu i z miesiąca na miesiąc się zaostrza. Ostatnie podwyżki pielęgniarki otrzymały w 2008 roku. Od tamtej pory ich pensje stoją w miejscu. Kilka lat temu dyrektor Prokop- Staszecka podpisała wprawdzie porozumienie gwarantujące wzrost wypłat, ale tylko pod warunkiem zwiększenia finansowania szpitala przez NFZ. Do podwyżki kontraktu nie doszło, bez zmian pozostały więc także stawki pielęgniarek. - Straciłyśmy cierpliwość - nie kryje Kaczmarczyk. -Gdyby dyrekcja zadbała, żeby każdego roku chociaż trochę podnosić pensje, nie doszłoby do takiej sytuacji.

Początkowo pielęgniarki oczekiwały, że wypłaty wszystkich pracowników wzrosną o tysiąc złotych. Po negocjacjach obniżyły swoje żądania do 150 zł i dodatków Zembali. Kompromisu nie udało się osiągnąć, a w placówce zorganizowano referendum dotyczące strajku. Wzięło w nim udział 60 proc. personelu i niemal wszyscy opowiedzieli się za protestem. Miało do niego dojść już latem, tuż przed rozpoczęciem Światowych Dni Młodzieży. Ostatecznie pielęgniarki odeszły od łóżek dopiero teraz, jedynie na godzinę i z pominięciem oddziałów, gdzie ich pomoc jest najbardziej potrzebna.

Wbrew ich oczekiwaniom manifestacja nie przyniosła jednak efektu. A dyrekcja placówki pod naciskiem nie zamierza się ugiąć. - Gdybyśmy przystali na warunki pielęgniarek, utracilibyśmy płynność finansową. Nie możemy porozumieć się ze związkiem zawodowym nie dlatego, że ja tego nie chcę, ale dlatego że my tych pieniędzy, których oczekują pielęgniarki, po prostu nie mamy - tłumaczy dyrektor Prokop-Staszecka.

Na podwyżki wynagrodzeń wszystkich pracowników trzeba byłoby znaleźć w kasie lecznicy ponad 5 mln zł. Tymczasem placówka już teraz boryka się z kłopotami finansowymi spowodowanymi drastyczną obniżką wycen w kardiochirurgii i kardiologii. Na początku roku budżet uszczupliła także konieczność podniesienia pensji najsłabiej zarabiających pracowników do poziomu minimalnych wynagrodzeń.

W ramach kompromisu dyrekcja JPII zaoferowała rozczarowanym pielęgniarkom włączenie do podstawowych pensji dodatków Zembali na okres dwóch lat. Do września 2019 roku specjalne środki na ten cel gwarantuje bowiem rozporządzenie ministra. Propozycję odrzucono. - Takie rozwiązanie nic nam nie daje. Zależy nam na stałym efekcie, na poczuciu bezpieczeństwa. Mamy już doświadczenie z czasowymi pieniędzmi i wiemy, że one mogą zniknąć - uważa Kaczmarczyk, dodając, że np. w szpitalu Babińskiego pielęgniarkom udało się wynegocjować włączenie dodatków na stałe.

- Widzimy, że szpital się rozwija, kolejne budynki są remontowane, a pieniędzy na docenienie pracowników ciągle brakuje. Skoro nowa ustawa o działalności leczniczej zwiększa odpowiedzialność marszałka województwa (właściciela placówki - przyp. red.) za sytuację finansową szpitala, logiczne wydaje się, że dyrekcja powinna postawić wszystko na jedną kartę, podnieść wynagrodzenia nawet kosztem straty i zwrócić się do marszałka o jej pokrycie.

Zdaniem Kaczmarczyk po dziewięciu latach finansowej stagnacji szpital JPII przestał być atrakcyjnym miejscem zatrudnienia. Tyle że spośród wszystkich lecznic marszałkowskich w Małopolsce to właśnie w placówce dyrektor Prokop-Staszeckiej biały personel zarabia najlepiej. W ubiegłym roku średnio na konta pielęgniarek trafiało co miesiąc 4949, 49 zł. Podstawowa część pensji (bez dodatków np. za nocne dyżury czy pracę na najbardziej wymagających oddziałach) wynosi średnio 2750 zł. Wyższe wynagrodzenie zasadnicze oferuje jedynie Wojewódzki Szpital Rehabilitacyjny w Zakopanem, w najbardziej oszczędnym Szpitalu Specjalistycznym im. J. Śniadeckiego w Nowym Sączu podstawowa pensja pielęgniarki wynosi blisko 700 zł mniej!

- Pielęgniarki otworzyły puszkę Pandory. Kiedy pozostałe grupy pracowników dowiedziały się ile zarabiają, także zaczęły domagać się podwyżek. Czysta pensja zasadnicza lekarza specjalisty wynosi u nas 4,3 tys. zł brutto. Lekarze nie będą odchodzili od łóżek pacjentów, oni odejdą ze szpitala, a już teraz brakuje nam anestezjologów, chirurgów naczyniowych czy pulmonologów - wylicza dyrektor Prokop- Staszecka. - Kiedy chciałam podnieść wynagrodzenia najsłabiej zarabiającym, związki nie zgodziły się na to, a ja jestem ich niewolnikiem. Przez lata nasz szpital wypracował sobie bardzo dobrą renomę, którą takie działania mogą przekreślić - nie kryje swoich obaw.

Pielęgniarki w walce o swoje pensje nie zamierzają zaś składać broni. I liczą, że do ich protestów dołączą także inni pracownicy. Po manifestacji związkowcy spotkali się z marszałkiem województwa Wojciechem Kozakiem. Rozwiązania konfliktu jednak nie znaleziono. - Nie wykonam w tej sprawie żadnego ruchu. Szpital Jana Pawła II oferuje pielęgniarkom bardzo wysokie wynagrodzenia, a ich żądania są bezpodstawne - uważa marszałek Kozak.

Na budynku szpitala cały czas powiewa baner informujący o strajku. W kwietniu związkowcy planują kolejną akcję protestacyjną, której szczegółów nie chcą na razie zdradzać.

Jeśli pieniędzy na podwyżki nie uda się znaleźć, Kaczmarczyk nie wyklucza, że ona i jej koleżanki sięgną po najcięższy arsenał. I pójdą śladem białego personelu z warszawskiego Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie w ubiegłym roku pielęgniarki na ponad dwa tygodnie porzuciły swoje obowiązki, a do pracy wróciły dopiero wówczas, kiedy obiecano im 300 zł podwyżki. - Zależy nam, żeby nasze działania nie dotykały pacjentów, nie mogę jednak obiecać, że tak będzie do końca. Piłka jest po stronie pracodawcy - ostrzega Kaczmarczyk.

***

Krakowski Szpital Specjalistyczny im. Jana Pawła II to jedna z najważniejszych i największych lecznic w regionie. Specjalizuje się w leczeniu schorzeń kardiologicznych oraz pulmonologicznych. W placówce jest zatrudnionych 770 pielęgniarek. Ok. 400 z nich należy do związku zawodowego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski