Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pieniądze nie były najważniejsze

JUK
Cwetana Genkowa sprowadzono po to, by strzelał bramki, a Sergeia Pareikę, by Wisła traciła ich jak najmniej Fot. Michał Klag
Cwetana Genkowa sprowadzono po to, by strzelał bramki, a Sergeia Pareikę, by Wisła traciła ich jak najmniej Fot. Michał Klag
Nowi piłkarze "Białej Gwiazdy", estoński bramkarz Sergei Pareiko i bułgarski napastnik Cwetan Genkow, nie mogą doczekać się ligowych debiutów. Nastąpią one najprawdopodobniej w najbliższy piątek, w wyjazdowym meczu z Arką Gdynia (godz. 20).

Cwetana Genkowa sprowadzono po to, by strzelał bramki, a Sergeia Pareikę, by Wisła traciła ich jak najmniej Fot. Michał Klag

PIŁKA NOŻNA. Bramkarz Sergei Pareiko i napastnik Cwetan Genkow wczoraj zostali zaprezentowani przez krakowską Wisłę

Pareiko był ostatnim wzmocnieniem Wisły. Po kilku tygodniach poszukiwań bramkarza, okazało się, że to on zastąpi w kadrze Mariusza Pawełka. Estończyk podpisał półtoraroczny kontrakt z opcją przedłużenia o kolejny rok.

Z końcem grudnia wygasła umowa Pareiki z Tomem Tomsk. Doświadczonym bramkarzem interesował się Celtic Glasgow, zawodnik był też na testach w zespole Premier League, Wolverhampton. Ostatecznie jednak sprawa przenosin na Wyspy Brytyjskie upadła. Golkiper nie chciał zdradzić kulis tamtych negocjacji. - Nie chcę już roztrząsać sprawy z Celtikiem. Jestem szczęśliwy, że trafiłem do Wisły. Chcę zdobyć z nią mistrzostwo Polski - deklaruje. Wstępnie zatrudnienie piłkarza rozważał też Kubań Krasnodar, którego szkoleniowcem jest Dan Petrescu. - Tylko rozmawialiśmy. Nic poważnego - ucina temat Pareiko. - Miałem jeszcze propozycję z rosyjskiego drugoligowca Uralu i greckiej Kavali.

W wypowiedziach dla mediów w swoim kraju, bramkarz otwarcie przyznawał, że w porównaniu z zarobkami w klubie z Tomska stracił finansowo na przejściu do Wisły. - Mniej istotne były dla mnie pieniądze, a ważniejsza korzyść sportowa, z jaką wiązało się przyjście do Wisły - mówi teraz. - Po 10 latach gry w Rosji, przenosiny do Krakowa to dla mnie wielkie wyzwanie. Tam walczyłem o miejsca w środku tabeli, a tu mamy bić się o mistrzostwo i europejskie puchary.

Reprezentant Estonii przed dziesięciu laty występował w niezbyt miło wspominanej pod Wawelem ekipie Levadii Tallin. Czy nie zdziwiło go, gdy dwa lata temu Wisła odpadła z eliminacji do Ligi Mistrzów w rywalizacji z mistrzem Estonii? - Wiem, że w Polsce rozgrywki kończą się w maju. Piłkarze wracają do pracy dwa tygodnie przed startem eliminacji do Ligi Mistrzów. Dlatego ten rezultat dwumeczu Wisły z Levadią można w pewnym sensie usprawiedliwić, bo krakowska ekipa miała mało czasu na przygotowania do tej konfrontacji. Levadia miała wtedy silniejszą drużynę, niż wcześniej, najmocniejszą w Estonii. Każda drużyna może czasem osiągnąć jakiś nieoczekiwany rezultat - uważa Sergei Pareiko.

Estończyk, jako jeden z niewielu wiślaków, nie narzeka na panującą aurę i nie wzdraga się przed mroźnym wiatrem znad Bałtyku, który powieje w piątek. - Mnie taka pogoda niestraszna. W Rosji grałem i przy minus 20 stopniach - wzrusza ramionami. Wiele wskazuje na to, że właśnie 34-letni Pareiko dostanie szansę gry w pierwszym składzie. Dziewięć lat młodszy Milan Jovanić jesienią nie znalazł uznania w oczach trenera Roberta Maaskanta. W tegorocznych sparingach też grał tylko do momentu, gdy zatrudniono Pareikę. Estończyk kurtuazyjnie chwalił jednak swojego konkurenta: - Milan gra bardzo dobrze na linii, to wymagający rywal.

Pareiko jest żonaty, ma synka. Chce, by rodzina towarzyszyła mu podczas pobytu w Krakowie. - Wolny czas lubię spędzać w domu z rodziną, która jest dla mnie bardzo ważna - podkreśla.
Z kolei przed bułgarskim snajperem Cwetanem Genkowem stoi trudne zadanie, by zastąpić wiosną Pawła Brożka. Spośród wszystkich nowych piłkarzy, jakich krakowianie pozyskali zimą, on będzie od początku pod największą presją. - Brożek to legenda Wisły i tak naprawdę nie mogę go zastąpić - zastrzega Bułgar. - Mogę się tylko starać pracować jak najlepiej. Chciałbym strzelać jak najwięcej goli dla Wisły. Najważniejsze jest jednak, żeby zespół grał dobrze. A nie to, kto będzie miał najwięcej trafień na koncie.

Fakt, że napastnik trafił do Wisły, to pośrednio zasługa dobrej opinii, jaką wystawił krakowskiemu klubowi Marcin Kowalczyk. Były reprezentant Polski grał z Genkowem w Dynamie Moskwa. - Jak tylko dowiedziałem się, że Wisła jest mną zainteresowana, zapytałem mojego kolegę Marcina Kowalczyka jaka to jest drużyna, co może mi powiedzieć o mieście, o zawodnikach. Od razu powiedziałem mojemu agentowi, że chcę do Wisły Kraków - stwierdził Genkow.

Justyna Krupa

Cikos wierzy, że zagra

Erik Cikos przeszedł w poniedziałek badanie USG kontuzjowanego stawu skokowego. - Nie jest źle. Sądzę, że jednak zagram przeciwko Arce Gdynia - ocenił następnego dnia. Obrońca we wtorek nie trenował jeszcze na pełnych obrotach. Trener Robert Maaskant twierdzi, że jest przygotowany na każdą ewentualność: - Mamy na tyle liczną kadrę, że sobie z tym poradzimy - powiedział oficjalnej stronie klubu.

We wtorek wiślacy odbyli zajęcia na głównej płycie boiska, by przygotować się do warunków, jakie mogą panować w piątkowym meczu. Do Gdyni udadzą się w czwartek samolotem. (JUK)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski