Pierwsi oskarżeni o kradzież napisu

Jak powiedziała nam prok. Bogusława Marcinkowska, rzecznik krakowskiej Prokuratury Okręgowej, przed sądem - pod zarzutem kradzieży - stanie dwóch braci: Radosław M. i Łukasz M., a także Paweł S. Mężczyźni przyznali się winy i zgłosili chęć dobrowolnego poddania się karze, proponując wyroki od półtora roku do 2 lat i 6 miesięcy więzienia.

Radosław M. i Paweł S. złożyli obszerne wyjaśnienia. Łukasz M. zapowiedział, że złoży je przed sądem. Aktem oskarżenia nie zostali objęci pozostali dwaj podejrzani - Andrzej S. i Marcin A. Prokuratura uznała, że materiał dowodowy zgromadzony przeciwko nim będzie dopiero pełny po przesłuchaniu Szweda Andreasa Hoegstroema, na którego zlecenie działali. Podejrzany Andrzej S. przyznał się do winy. Marcin A. zaprzeczył zarzutom, ale złożył szczegółowe wyjaśnienia.

Krakowska prokuratura kilka tygodni temu wydała postanowienie o przedstawieniu zarzutów Andersowi Hoegstroemowi i wystąpiła do sądu o jego areszt. Został za nim wydany list gończy, a następnie europejski nakaz aresztowania. 11 lutego szwedzka prokurator poinformowała o zatrzymaniu Hoegstroema.

Dzień później tamtejszy sąd zadecydował o jego areszcie. Szwedzkie media podawały, że ich obywatel, zamieszany w sprawę kradzieży, to były neonazista, który chciał zdobyć w ten sposób sławę i pieniądze. W wywiadzie dla szwedzkiego "Expressen" stwierdził, że był tylko pośrednikiem, a przekazując informacje policji, pomógł w odnalezieniu cennego obiektu. Twierdził, że jego rolą było odebranie napisu z Polski, a potem jego sprzedaż. Do kradzieży tablicy z napisem z muzeum w Auschwitz doszło w grudniu ubiegłego roku. Sprawcy weszli na teren obozu, odkręcili tablicę, a potem pocięli na trzy części, bo nie mieściła się w samochodzie. Po dwóch dniach policja odnalazła tablicę we wsi Czernikowo koło Torunia.

(STRZ)