Pierwsza sesja sejmiku w ciszy wyborczej. Na prośbę marszałka

Termin pierwszej sesji sejmiku wyznacza komisarz wyborczy, ale uzgadnia go z Urzędem Marszałkowskim. Marek Sowa, dotychczasowy marszałek i kandydat na to stanowisko na najbliższą kadencję, nie ukrywa, że prosił o zwołanie sesji na sobotę.

Większość rad gminnych i powiatów zbiera się na pierwsze obrady dopiero w poniedziałek.

- Nie mogliśmy zwołać sesji na piątek, bo dopiero po południu, po zakończeniu obrad Sejmu, do Krakowa przyjadą posłowie, którzy są członkami rady regionalnej PO. Ta musi jeszcze zatwierdzić kandydatów do Zarządu Województwa. A w poniedziałek o godz. 9 rozpoczynam w Brukseli negocjacje w sprawie programu regionalnego. Nie mogli tam pojechać sami dyrektorzy, bo w tym czasie wybieralibyśmy marszałka - tłumaczy Marek Sowa.

Grzegorz Biedroń z PiS, radny sejmiku tej i poprzedniej kadencji, twierdzi jednak, że powód wyznaczenie obrad na sobotę jest zupełnie inny. - Chodzi o obecnego wicemarszałka Romana Ciepielę, który został radnym sejmiku i nadal kandyduje na prezydenta Tarnowa - mówi.

- Powołanie Zarządu Województwa bez niego ma być sygnałem dla wyborców, że startuje w Tarnowie na poważnie i że nie ma takiego zabezpieczenia, by w razie porażki zostać wicemarszałkiem - podkreśla Biedroń.

Zapytaliśmy radnego PiS, czy ten wywód powtórzy na sobotniej sesji, a więc w miejscu publicznym, podczas transmisji on-line i w czasie, kiedy będzie obowiązywać cisza wyborcza.

- Nie zamierzam niczego pomijać, tylko dlatego że Państwowa Komisja Wyborcza nie poradziła sobie z policzeniem wyników - zapewnia Grzegorz Biedroń.

- Sam szykuję się do ostrych wystąpień politycznych, przecież wybory do sejmiku się już skończyły - mówi marszałek Marek Sowa. I dodaje, że jego wniosek o sesję w sobotę nie miał na celu ograniczenia dyskusji.