Pierwszy poważny sprawdzian Małysza za kierownicą

Podczas treningów w Zjednoczonych Emiratach Arabskich Adam Małysz ćwiczył też... wykopywanie auta z piasku Fot. RMF Caroline Team

To kolejny etap przygotowań nowego zawodnika RMF Caroline Team do udziału w najtrudniejszym terenowym rajdzie świata - Dakarze 2012. Do tej pory tylko trenował: w gokarcie i samochodzie, na torze, asfalcie i w terenie. Oprócz jazdy, także nawigację, siłę i wytrzymałość. - To najlepszy uczeń jakiego miałem - tak o Małyszu mówił Marton po treningach na polskich bezdrożach.

Wysokogórski sprawdzian charakteru były skoczek przeszedł w Chorwacji. To tam przyzwyczajał się do jazdy po wąskich, śliskich i bardzo krętych drogach. Muskając skalne ściany z jednej strony, mając perspektywę kilkudziesięciometrowych przepaści z drugiej. - Adam ma doskonały refleks, intuicję, jest pracowity i systematyczny, a także nie ulega emocjom - Marton nie krył zadowolenia.

- Nie mogłem lepiej trafić. Rafał to wyśmienity kierowca i pilot. Jest bardzo spokojnym i cierpliwym trenerem - zapewniał z kolei Małysz.

Po raz pierwszy za kierownicą porsche cayenne Małysz pokazał się w czerwcu we Wrocławiu, startując tzw. zerówką (samochodem otwierającym) w Rajdzie Drezno-Wrocław. - Oczywiście trema jest. Kto by nie miał - mówił wtedy. Debiut wypadł pomyślnie.

Potem przyszła pora na pustynne treningi. W Zjednoczonych Emiratach Arabskich zawodnikom RMF Caroline Team towarzyszyły piekielne temperatury, palące niemiłosiernie słońce i potwornie nagrzany piasek. - To był trening marzenie - zapewniali jednak po powrocie. Zwiedzili również stok... narciarski. I nie była to żadna fatamorgana, a spacer po Mall of Emirates.

To w Dubaju Małysz uczył się "czytać" pustynię, jazdy po wydmach, dakarowego rytmu, a także wytrzymałości. - Każda pustynia jest inna i wszystkie są takie same. Jeśli nauczysz się jeździć po wydmach, to poradzisz sobie na każdej pustyni - stwierdził po treningu Marton.

- Prowadzenie auta w takich warunkach wymaga specyficznej techniki; trzeba je trzymać na obrotach, trzeba bardzo operować biegami. To jest niesamowita umiejętność - mówił zadowolony Małysz. I podkreślił, że "nauczył się bardzo dużo". - Ten trening był mi bardzo potrzebny. Pokonywanie wydm, technika jazdy po bardzo sypkim piasku, wyczucie samochodu, przyzwyczajenie organizmu do bardzo wysokiej temperatury - to da się przećwiczyć tylko na pustyni. Ten trening był niezbędny - dodał.

W trakcie treningów Małysz wkuwał przepisy, przygotowując się do egzaminu na certyfikat i licencję stopnia "R" Cross-Country. - Parę błędów zrobiłem - przyznał. Test jednak zaliczył. - Cieszę się, że się udało - powiedział zadowolony po egzaminie.

Teraz przed Małyszem pierwszy poważny terenowy sprawdzian - na środkowoeuropejskich wertepach. Jak go zda? O tym przekonamy się między 25 a 28 sierpnia. Na liście zgłoszeń 8. Hungarian Baja znalazły się 44 terenówki, ciężarówka, 8 motocykli i 23 quady. Oprócz Małysza i Martona w rajdzie wystartują także: Piotr Chodzeń i Piotr Binaś (toyota land cruiser), Marek Janaszkiewicz i Grzegorz Surowiec (land rover discovery) oraz Mariusz Ryczkowski z Remigiuszem Kleinem (mitsubishi pajero).

Na Węgrzech walczyć będą także polscy quadowcy: Łukasz Łaskawiec, trzeci zawodnik tegorocznego Dakaru i kolega Małysza z RMF Caroline Team, a także Jacek Stelmaszyk.

(DMA)