Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pierwszy tak surowy wyrok za łapówki

Marcin Banasik
Marcin Banasik
Dr Jan S. nie tylko brał łapówki, ale i żądał „zapłaty” za zabiegi
Dr Jan S. nie tylko brał łapówki, ale i żądał „zapłaty” za zabiegi fot. Wojciech Matusik
Prawo. Do tej pory krakowski sąd lekarzy łapówkarzy skazywał co najwyżej na „zawiasy”. Dwa dni temu dr Jan S. ze szpitala w Prokocimiu usłyszał wyrok 4 lat bezwzględnego więzienia.

Synek Anny i Dariusza trafił do szpitala dziecięcego w Prokocimiu kilka tygodni po urodzeniu. Miał rozszczepienie wargi i podniebienia. Rodzice poszli na konsultację do doktora Jana S. - wówczas zastępcy ordynatora oddziału chirurgii plastycznej, rekonstrukcji i oparzeń.

Jak dowodził prokurator, sugestia wręczenia łapówki padła już podczas pierwszego spotkania. Pieniądze miały być zapłatą za zabieg korekty rozszczepienia wargi, mimo że był on refundowany przez Narodowy Fundusz Zdrowia.

Wyrok 4 lat bezwzględnego więzienia zaskoczył krakowskich prawników. - Jest to kara rażąco surowa. Znam wiele przypadków wyroków za łapówkarstwo wśród lekarzy, ale w większości z nich kara była w zawieszeniu - komentuje krakowski adwokat Krzysztof Bachmiński. Podkreśla jednak, że nie zna szczegółów tej sprawy.

Skazany lekarz, oprócz 4 lat więzienia, w ramach kary za łapówkarstwo musi również zapłacić 30 tys. zł grzywny i zwrócić kwotę 15 tys. zł pochodzącą z łapówek. Mężczyzna ma też zakaz zajmowania kierowniczych stanowisk w publicznych zakładach opieki zdrowotnej przez 5 lat. Wyrok jest nieprawomocny.

Do tej pory krakowski sąd był łaskawy dla medyków, którym prokuratura stawiała zarzuty przyjmowania pieniędzy od pacjentów. W 2012 r. sąd uznał, że jedna z najlepszych mikrochirurgów w kraju wyciągała od rodziców pieniądze za zabiegi refundowane przez NFZ. Sprawa została jednak warunkowo umorzona.

Rok temu Stanisław L., ginekolog ze Szpitala Ujastek, za przyznanie się do wzięcia 37 tys. zł łapówek, dostał wyrok w zawieszeniu. Z aktu oskarżenia wynika, że Jan S. żądał łapówek za dobre wykonanie zabiegów oraz za zmiany terminów operacji.

Sąd wskazał, iż nie ma wątpliwości co do tego, że oskarżony dopuścił się łapówkarstwa. O winie Jana S. świadczyć ma m.in. to, iż żaden z rodziców, którzy wręczali lekarzowi pieniądze, nie zgłosił się z własnej woli na policję lub do prokuratury. Uczynili to dopiero na wezwanie, więc, zdaniem sądu, nie sposób uznać, iż działali z zemsty.

Sąd podkreślił, że wielu rodziców, którzy wręczali łapówki, było wdzięcznych lekarzowi za dobrze przeprowadzone zabiegi. Część pacjentów medyka pochodziła z ubogich rodzin. Rodzice musieli pożyczać pieniądze, żeby mu „zapłacić” za zabieg dziecka.

Wyrok w sprawie lekarza to nie pierwsze kontrowersje, które pojawiają się wokół Jana S. W ubiegłym roku głośno było o opłatach, jakie lekarz pobierał od pacjentów, którzy korzystali z lasera do usuwania blizn po oparzeniach. Firma Cal-Med, której prezesem i współwłaścicielem spółki jest Jan S., dostała laser wart 200 tys. zł od fundacji parafialnej ze Śląska. Lekarz żądał opłat za zabiegi, mimo że miały być darmowe. Po nagłośnieniu sprawy przez „Gazetę Krakowską” Jan S. zwrócił maszynę fundacji.

W 2014 r. jeden z lekarzy ze Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu dopatrzył się u kolegów nieprawidłowości w leczeniu poparzonych dzieci. Dr Jan S. jest pracownikiem tego oddziału. Sprawa trafiła do prokuratury i rzecznika odpowiedzialności zawodowej w Izbie Lekarskiej. Według zawiadomienia miało dojść do nieprawidłowości i narażenia zdrowia kilkorga dzieci w trakcie leczenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski