Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pies i polityka

Redakcja
W żadnym ze znanych mi krajów politycy nie mają tak łatwego dostępu do telewizji, jak w Polsce. Zapraszający ich bez opamiętania dziennikarze tłumaczą, że dzięki tym występom poznajemy mechanizmy sprawowania władzy i podejmujemy bardziej świadome wybory. W praktyce, jak sądzę, oglądamy jedynie przydługą telenowelę z zabawnymi, acz niezbyt rozgarniętymi bohaterami.

Marek Kęskrawiec: MULTIKULTI

Jeśli ktoś z szanownych Czytelników chciałby rzeczywiście dowiedzieć się czegoś o mechanizmach sprawowania władzy (a nie utrzymywania się przy niej), polecam spotkanie z Cesarem Milanem, Amerykaninem meksykańskiego pochodzenia, bohaterem telewizyjnej serii „Zaklinacz psów” w National Geographic. Milan tłumaczy, w jaki sposób powinniśmy traktować naszych czworonożnych przyjaciół, byśmy się wzajemnie rozumieli. Pierwszą i naczelną zasadą jest uporczywe tłumaczenie właścicielom, by w relacjach z psami kierowali się następującą gradacją: najpierw widzieć psa, potem rasę, a na końcu naszego pupila. Zdecydowana większość właścicieli myśli w odwrotnej kolejności, traktując swego Azorka jak wyjątkową indywidualność i nadając mu cechy ludzkie. Zdaniem Milana, m.in. stąd bierze się idiotyczny zwyczaj mówienia do psa i tłumaczenia mu, co powinien robić, a czego nie. Milan uważa, że gadanie do psa ma tyle samo sensu, co mówienie do kwiatka doniczkowego. Jedyne, co pojmie z całego wywodu, to nasz nastrój (ciekawe, jak to jest z politykami?).

Pies rozumie za to doskonale mowę ciała, rozumie spojrzenie i zapach. Dostrzega też wyraźnie, czy właściciel jest osobą stabilną emocjonalnie, rozluźnioną i asertywną. Jeśli mamy z tymi cechami kłopoty, nasz pies stanie się nerwowy, agresywny (bo przecież musi bronić stada), a w skrajnych przypadkach wlezie nam na głowę, stając się ojcem rodziny. Pies po prostu nie lubi sobie komplikować życia, więc oczekuje od pana narzucenia stadu wyraźnych zasad porządkujących świat, a jeśli ich brakuje, bierze sprawy w swoje łapy.

Milan uważa, że najbardziej agresywnego psa można wielu rzeczy oduczyć, pamiętając o tym, że zwierzę nie jest człowiekiem, więc jego wspomnienia są w porównaniu z naszymi szczątkowe. Właśnie dlatego pies nigdy się nie dąsa, nie obraża, nietrudno też oduczyć go nieznośnych przyzwyczajeń.

Co to ma do polityki? Otóż, polityk wciąż coś komuś wypomina, nosi w sobie urazy sprzed wieków i nigdy nie potrafi odpuścić. Dobrze byłoby niejednego wysłać do Cesara Milana, ale choć daje on sobie radę z najbardziej beznadziejnymi psimi przypadkami, to obawiam się, że seria z politykami w rolach głównych mogłaby okazać się klęską.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski